Wracają prowokacje Skarbówki – tym razem w formie usankcjonowanej przez prawo, jako zakup kontrolowany

Państwo Podatki Dołącz do dyskusji (316)
Wracają prowokacje Skarbówki – tym razem w formie usankcjonowanej przez prawo, jako zakup kontrolowany

Być może niektórzy nasi czytelnicy pamiętają przypadek pracownika pewnego warsztatu samochodowego, którego urzędniczki Skarbówki sprowokowały do złamania prawa i nałożyły na niego karę. Teraz prowokacje Skarbówki zostaną usankcjonowane przez prawo jako tzw. „zakup kontrolowany”. Na szczęście rządzący chcą nadać im formę nieco bardziej cywilizowaną.

Nowe narzędzie w ręku Skarbówki, zakup kontrolowany, to nic innego jak ujęcie starych prowokacji w ramy prawne

Symbolem opresyjności polskich organów podatkowych z pewnością są prowokacje Skarbówki. Raptem dwa lata temu cały kraj poruszył skandal z udziałem dwójki nadgorliwych urzędniczek. Przyszły do zakładu samochodowego i prosząc o pomoc sprowokowały jednego z pracowników do sprzedania im żarówki za 10 złotych bez paragonu. Ucieszone kobiety nałożyły na niego karę w wysokości 100 złotych.

Teraz stan budżetu państwa i wydatki związane ze zwalczaniem epidemii, nie wspominając o tych socjalnych, zmusza rządzących do szukania nowych zastrzyków gotówki. Uszczelniać wiecznie podatku VAT nie sposób, obiecano także Polakom brak nowych podatków w 2021 r. Wpływy budżetowe znikąd się nie wezmą – stąd nie tylko wprowadzanie nowych opłat, ale także pomysły na skuteczniejsze kontrolowanie przedsiębiorców. W końcu w Polsce, jak wiadomo, celem kontroli podatkowej jest przede wszystkim nałożenie jakiejś kary.

Jak podaje portal Money.pl, Ministerstwo Finansów zamierza dać kontrolerom do ręki nowe narzędzie – zakup kontrolowany.

Przedsiębiorca będzie dodatkowo zmuszony każdorazowo zwrócić Skarbówce pieniądze za kupiony towar

Zakup kontrolowany to nic innego, jak posłanie do przedsiębiorcy urzędnika udającego normalnego klienta. Ten doprowadza do zawarcia transakcji i przy okazji sprawdza, czy cały proces odbył się zgodnie z przepisami prawa podatkowego. Przede wszystkim chodzi o prawidłowe ewidencjonowanie sprzedaży i zwrotów.

Ministerstwo Finansów przygotowuje także specjalny fundusz służący opłaceniu każdego takiego nabycia sprawdzającego. Wygląda też na to, że Skarbówka szykuje się do masowego stosowania nowych uprawnień. Warto wspomnieć także o tym, że zakup kontrolowany najpewniej nie uszczupli zbytnio funduszy organów podatkowych. Wszystko przez zapis w przygotowywanych przepisach nakazujący kontrolowanemu przedsiębiorcy zwrócić Skarbówce pieniądze oraz przyjęcie zakupionego towaru.

Warto pamiętać, że zgodnie z obowiązującym prawem, sprzedawcy w sklepach stacjonarnych wcale nie mają obowiązku przyjmować zwrotu towarów. Przynajmniej w przypadkach uzasadnionych jedynie rozmyśleniem się klienta. Trudno też sobie wyobrazić zwrot towaru chociażby w gastronomii.

Jakby tego było mało, zakup kontrolowany będzie mógł być nagrywany przez urzędników za pomocą ukrytej kamery. Nie jest to do końca zła wiadomość – jakby nie patrzeć, nagrania tego typu stanowią broń obosieczną. Z jednej strony stanowią dowód naruszenia prawa podatkowego, z drugiej ewentualnych naruszeń ze strony kontrolujących urzędników.

Zakup kontrolowany w formie postulowanej przez Ministerstwo Finansów stanie się świetnym przykładem opresji podatkowej w Polsce

Najważniejszą kontrowersją z jaką wiąże się zakup kontrolowany przeprowadzany przez Skarbówkę jest fakt obiecywania przez rząd przedsiębiorcom swoistego „zawieszenia broni”. Organy podatkowe miały ich nie nękać przez okres epidemii koronawirusa. Tymczasem wygląda na to, że przygotowania do reformy Krajowej Administracji Skarbowej trwają już od kilku miesięcy.

Ktoś mógłby stwierdzić, że przecież jeśli przedsiębiorca przestrzega prawa podatkowego, to nie ma się czego obawiać ze strony organów podatkowych. W idealnym świecie, w którym państwo również gra według reguł, takie myślenie byłoby jak najbardziej uprawnione. Tyle tylko, że w praktyce z takim tokiem rozumowania wiążą się dwa dość poważne problemy.

Pierwszym jest planowanie działań Fiskusa z myślą także o zwiększeniu wpływów budżetowych państwa. To oznacza ni mniej ni więcej jak silne ukierunkowanie kontrolerów na karanie przedsiębiorców. Drugim – zabieranie im cennego czasu, który mogliby przeznaczyć chociażby na obsługę prawdziwych klientów. Dodatkowo można się spodziewać, że na celowniku organów podatkowych znajdą się przede wszystkim mniejsze podmioty. W końcu największych graczy stać na drogę sądową i odwołania.

Właśnie takie traktowanie podatników jak skrzyżowanie potencjalnego przestępcy ze zwierzyną łowną sprawia, że możemy mówić w Polsce o systemowej opresji podatkowej.