Jest sobie taki kandydat na prezydenta Rudy Śląskiej, który obiecuje zapłacić każdemu mieszkańcowi… 15 tysięcy złotych

Finanse Państwo Dołącz do dyskusji
Jest sobie taki kandydat na prezydenta Rudy Śląskiej, który obiecuje zapłacić każdemu mieszkańcowi… 15 tysięcy złotych

Myśleliście, że w Polsce osiągnięty został już szczyt populizmu? To patrzcie na to. W wyborach na prezydenta Rudy Śląskiej startuje pan, który obiecuje… 15 tysięcy złotych dla każdego mieszkańca. Jego program wyborczy przypomina reklamę jakiejś chwilówki. Trudno się dziwić, wszak chodzi o człowieka… Pawła Tanajno.

15 tysięcy złotych dla każdego

Ruda Śląska będzie politycznie gorącym miejscem tej jesieni. Po śmierci wieloletniej prezydent miasta partie polityczne chcą wykorzystać te wybory lokalne jako poligon doświadczalny przed przyszłorocznym starciem. Jest więc sobie pan z PiSu, który startuje bez szyldu PiSu, ale na wszelki wypadek oficjalnie poparł go… prezes PiSu. Mamy też dwóch zastępców zmarłej pani prezydent, którzy zgarniają równolegle poparcie różnych środowisk opozycyjnych. Jednego wspierają samorządowcy, drugiego partie polityczne. I pomiędzy tą trójką rozegra się cała walka. Ale jest też pewien jegomość, który postanowił przebić wszystkich swoim ekstrawaganckim pomysłem.

Od razu na wstępie powiem: pan Maciej Mol to człowiek Pawła Tanajno. Tak, tego który w wyborach na prezydenta stolicy kandydował z komitetu KWW Odkorkujemy Warszawę RiGCz Hawajska+. Pomysł z rozdawaniem ludziom najgorszej pizzy świata nie chwycił i pan Tanajno dostał poparcie na granicy błędu statystycznego. Potem próbował budować swoją popularność jako przeciwnik obostrzeń covidowych i organizował podczas lockdownu protesty, które kończyły się zadymami. Teraz, jako komitet wyborczy PL!SP (Polska Liberalna Strajk Przedsiębiorców) chce skusić ludzi najtańszym na świecie (choć właściwie to najdroższym) populizmem.

Co oferuje pan Mol mieszkańcom Rudy Śląskiej? Jak pisze w swoim programie, ma „biznesplan jak zarobić dodatkowe 2 miliardy złotych, co w przeliczeniu na jedną osobę od dziecka licząc da 15 tysięcy złotych”. I tak, kandydat zamierza tymi pieniędzmi podzielić się z ludźmi. Co z tego, że dziś budżet miasta wynosi raptem miliard. Pan aspirujący do zaszczytnego tytułu prezydenta uważa, że samorząd terytorialny może funkcjonować niczym parabank i że można składać ludziom obietnice bez żadnego pokrycia.

Ulotka wyborcza Macieja Mola.
Ulotka wyborcza Macieja Mola.

Kiedy populizm sięga absurdu

Z programu 15000+ można tylko żartować. Ale, na wypadek gdyby ktoś uwierzył w realność tej obietnicy, warto rozłożyć ów pomysł na czynniki pierwsze. Zacznijmy od tego, że niższy podatek dochodowy wprowadzony ostatnio przez PiS realnie uszczupli budżety samorządów. Wiele z nich mówi, że może im nie wystarczyć na pokrycie podstawowych potrzeb mieszkańców. Pan Mol twierdzi co prawda, że namówi przedsiębiorców z całej Polski by przeprowadzali swoje firmy do Rudy Śląskiej, oferującej niższe o 20% podatki. Ale owe niższe podatki miałyby wynikać z… dofinansowania firm przez miasto. Aha, czyli z wynoszącego miliard złotych budżetu będzie wysypywana kasa na ową rzekomą niezliczoną ilość nowych przedsiębiorców tak, by w przyszłym roku zwróciło się to z zyskiem? Śmiem twierdzić, że w takim wypadku Rudzie Śląskiej nie wystarczy już kasy nawet na wywóz śmieci.

Człowiek Pawła Tanajno zapowiada, że miasto zrezygnuje z jakichkolwiek dużych inwestycji po to, żeby pod koniec jego trwającej zaledwie rok (tyle zostało do wyborów) kadencji każdy dostał od prezydenta po 15 klocków. Jednocześnie zaledwie kilka centymetrów obok kusi rozbudową sieci monitoringu, serią imprez kulturalnych i tworzeniem obiektów sportowych. Panie Mol, jeśli miałby pan swoje kosmiczne pomysły wdrożyć w życie, to nie tylko pana miasto zbankrutuje, ale też nie będzie miało nawet grosza na podstawową wymianę uszkodzonej ławki. To już naprawdę lepiej byłoby zaproponować po kawałku tej hawajskiej pizzy.