Jeszcze na początku roku wydawało się, że w drugiej połowie 2024 r. ruszy nowy program dopłat do kredytów, na którym skorzystają zarówno beneficjenci, jak i sprzedający (nie da się bowiem ukryć, że poprzedni program, czyli Bezpieczny Kredyt, mocno nakręcił popyt na zakup mieszkania). Teraz jednak nie tylko nie jest to pewne, ale wręcz jeden z koalicjantów zapowiedział, że programu nie poprze. Czerwiec może być z tego względu przełomowym miesiącem dla rynku nieruchomości – bo to właśnie w przyszłym miesiącu powinniśmy poznać decyzję rządu.
Czy czeka nas przełom na rynku nieruchomości?
Na ten moment nie do końca wiadomo, czy następca Bezpiecznego Kredytu, czyli program Kredyt na start, w ogóle zostanie wprowadzony w życie. Nawet po wypowiedzi wicepremiera Gawkowskiego wydawało się, że czekają nas co najwyżej dodatkowe zmiany w programie, jednak teraz z poparcia dla Kredytu na start wycofuje się również Szymon Hołownia, lider Polski 2050, czyli jednego z rządowych koalicjantów. Aby program mógł wejść w życie, konieczne byłoby prawdopodobnie zyskanie poparcia chociaż części posłów opozycji – co może być trudne.
Nie można też zapominać o tym, że nowym ministrem rozwoju został Krzysztof Paszyk z PSL, czyli partii, która razem z Polską 2050 startowała z jednej listy w wyborach parlamentarnych i samorządowych. To do niego ma należeć decyzja o dalszym losie Kredytu na start – a z nieoficjalnych informacji medialnych wynika, że podejmie ją po zakończeniu konsultacji społecznych, które z kolei zostały wydłużone do końca maja. Tym samym ostateczną decyzję powinniśmy poznać już w czerwcu – zwłaszcza że rządzący zapowiadali wcześniej, że nowy program wystartuje w drugiej połowie roku, a w budżecie zabezpieczono nawet odpowiednie środki na ten cel.
Od decyzji ministra zależy, co się wydarzy w kolejnych miesiącach
Niezależnie zatem od tego, jaka będzie decyzja ministra, wszystko wskazuje na to, że czerwiec może być przełomowym miesiącem dla rynku nieruchomości. Dalszy los Kredytu na start będzie mieć niewątpliwie wpływ m.in. na strategię deweloperów; jeśli program nie zostanie wprowadzony, może się okazać, że deweloperzy przez dłuższy czas nie będą rozpoczynać nowych inwestycji, skupiając się na sprzedaży tych, które już wystartowały. W ten sposób, zapobiegając dalszemu zwiększaniu się podaży, zyskają lepszą kontrolę nad cenami nieruchomości.
Jest jednak mimo wszystko prawdopodobne, że niewprowadzenie programu poskutkuje spadkiem cen mieszkań – lub przynajmniej ich stabilizacją. Z kolei wdrożenie Kredytu na start z pewnością napędzi ponownie popyt na nieruchomości, co przełoży się na dalszy wzrost cen – choć być może już nie aż tak ogromny, jak w przypadku Bezpiecznego Kredytu. Tym samym od decyzji ministra zależy, jak w najbliższych miesiącach będzie wyglądać sytuacja na rynku nieruchomości.