Nowo wybrana Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz została przyłapana na kupowaniu alkoholu w sklepie w asyście dwóch ochroniarzy. Mnie jednak szokuje to, że po raz kolejny mamy do czynienia z lekceważącym podchodzeniem do kwestii bezpieczeństwa osób publicznych. Warto również zastanowić się nad bezpieczeństwem naszych danych, które rejestrują kamery Biedronki każdego dnia.
Czy w 2019 roku jeszcze kogoś dziwi widok kobiety kupującej alkohol i butelkę coli? Nie podejrzewam. Z nieznanych jednak mi powodów widok nowo wybranej Prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz podczas takich właśnie zakupów oburzył jedno z plemion naszej odwiecznej wojny polsko-polskiej. Być może punktem zapalnym było to, że zakupy robiła w obecności dwóch ochroniarzy? Trzeba jednak być całkowicie pozbawionym wyobraźni, żeby krytykować ochronę w sytuacji, kiedy prezydent objęła urząd po tym, jak jej poprzednik został brutalnie zamordowany na oczach całej Polski.
W całej tej sytuacji oburzające jest nie to, co kupuje prezydent Dulkiewicz, lecz to, że nagranie w ogóle wyciekło. Raczej nie budzi wątpliwości fakt, że zostało zarejestrowane kamerą sklepowego monitoringu. Ustalenie źródła wycieku nie było skomplikowane i można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że odpowiedzialny był ktoś z obsługi sklepu lub ochrony. Potwierdza to zresztą przedstawiciel Jeronimo Martins w oświadczeniu przesłanym do redakcji gazeta.pl.
Aleksandra Dulkiewicz na zakupach w Biedronce
Natychmiast podjęliśmy działania zmierzające do ustalenia osoby odpowiedzialnej za to zdarzenie. Wstępne ustalenia wskazują, że był to pracownik ochrony, zatrudniony przez zewnętrzną wyspecjalizowaną agencję. Wspólnie z agencją ochrony pracujemy nad pełnym wyjaśnieniem okoliczności tej sprawy.
Podkreślamy, że nie ma zgody na takie zachowania osób wykonujących pracę na rzecz naszej sieci, a komfort i bezpieczeństwo naszych klientów – w tym bezpieczeństwo ich danych i wizerunków – jest dla nas nadrzędnym priorytetem. Podjęliśmy stosowne działania w celu zminimalizowania ryzyka zaistnienia tego typu zdarzeń w przyszłości, a wspomniany pracownik został odsunięty od świadczenia usług na rzecz naszej firmy w trybie natychmiastowym.
Nie ma wątpliwości, to ogromna wizerunkowa wpadka Biedronki. Teoretycznie oczywiście wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że praktycznie na każdym kroku jesteśmy monitorowani. Pomimo tego, że w tym przypadku chodzi o osobę publiczną, warto sobie zdawać sprawę z tego, że nasza prywatność zależy od widzimisię pracownika ochrony. Nie dość, że w odpowiednim kontekście może nas skompromitować, to jeszcze może podejrzeć chociażby PIN osoby płacącej. Kto wie, być może przy odpowiedniej jakości byłby w stanie rozszyfrować numer karty płatniczej? Nie ma chyba lepszej reklamy systemów płatności elektronicznych takich jak BLIK, Apple Pay czy Google Pay niż ten wyciek.
Pomijam zupełnie kontekst, że po raz kolejny w przypadku osoby publicznej dochodzi do niebezpiecznego naruszenia ich bezpieczeństwa. Nie trzeba przypominać, jakie konsekwencje miały zaniedbania ochrony podczas ataku na prezydenta Pawła Adamowicza. W tym wypadku to sytuacja z tych nieszkodliwych. Ot polityk przyłapany na zakupach, które miały go skompromitować w oczach opinii publicznej. Pół biedy, gdyby sytuacja została nagrana na przykład telefonem innego klienta sklepu. W tym wypadku jednak za sytuację bezpośrednio odpowiedzialna jest największa sieć sklepów działająca w Polsce. Ta, w której każdego dnia zakupy robią miliony mieszkańców tego kraju.