REKLAMA
  1. Home -
  2. Codzienne -
  3. Sprawa Harambe niczego nas nie nauczyła - ojciec włożył dziecko na wybieg surykatek w ZOO
Sprawa Harambe niczego nas nie nauczyła - ojciec włożył dziecko na wybieg surykatek w ZOO

Skoro wyjaśniliśmy już jak wyliczyć urlop, niektórzy intensywnie korzystają z tego prawa. Część Polaków rusza za granicę, część do lasu lub nad jezioro, inni zaś stawiają na atrakcje miejskie, których nieodłącznym elementem powinna być wycieczka do zoo. 

Maja Werner07.05.2017 13:14
Codzienne

Niestety, ogrody zoologiczne mają taką dziwną przypadłość, że przyciągają osoby ekscentryczne intelektualnie (ma to zresztą miejsce nie tylko w Polsce, nigdy nie zapomnimy o Harambe!). Wydaje się, że można mieć odrobinę zrozumienia dla osób, które nie poradziły sobie w konfrontacji z dzikim zwierzęciem na sawannie albo w dżungli.

Ale jak oceniać doniesienia z kraju, które pojawiają w odstępach rytmicznych, gdy ktoś wybrał się do specjalnie wydzielonego kawałka miasta, by następnie wejść za ogrodzenie z dzikim zwierzęciem? Co i rusz słyszymy o tym, że a to kogoś pogryzł tygrys, a to grupka pijanych mężczyzn biegała w towarzystwie panter lub niedźwiedzi.

REKLAMA

Harambe - never forget!

Tym razem bohaterem jest mężczyzna, który wprawdzie nie ryzykował swojego życia, ale też nie przesadzałabym w nazywaniu go przesadnie dobrym ojcem. Surykatki wydają się miłymi, śmiesznie poruszającymi się kotkami z Afryki, które spopularyzował Timon z filmu Król Lew. Ale nie wszystkie wyznają złotą zasadę "Hakuna Matata" i część z nich ma ponadto bardzo ostre zęby. Groźne nawet dla dorosłego człowieka, a co dopiero dla dziecka. Z tego też względu bohater dzisiejszej historii nie popisał się wyobraźnią wstawiając swoje dziecię prosto na wybieg dla tych przemiłych zwierzątek.

Ekipa zoo zareagowała z przerażeniem. Na Facebooku pojawił się taki oto post utrzymany w konwencji "ręce opadają":

REKLAMA

Niektórzy komentujący zastanawiają się nad tym, czy ojciec aby nie naraził swojego dziecka na utratę zdrowia, a może nawet życia, co może wiązać się nawet  z odpowiedzialnością karną.

Dla mnie bardziej istotny jest drugi wymiar tej sprawy (ten akapit jest dla Ciebie, Harambe) - ojciec ojcem, dziecko dzieckiem, natomiast gdyby doszło do ewentualnej tragedii, prawdopodobnie odpowiedzialnością za całe zdarzenie zostałaby obarczona biedna surykatka i nie jest wykluczone, że incydent zostałby zakwalifikowany (również przez media) jako atak wściekłego gryzonia na dziecko przykładnego turysty. Niestety, takie scenariusze bardzo często mają miejsce, a za głupotę odwiedzających regularnie płacą zwierzęta w zoo.

REKLAMA
Dołącz do dyskusji

zobacz więcej:

Najnowsze
Warte Uwagi