Jacek Kurski odwołany? Prawo i Sprawiedliwość najwyraźniej rozważa taki scenariusz. Z nieoficjalnych źródeł wiadomo, że trwa o tym ożywiona dyskusja w partii. Powodem miałoby być wczorajsze wydanie „Wiadomości”.
Jak nieoficjalnie dowiedziała się „Rzeczpospolita”, Jacek Kurski może stracić stanowiska prezesa Telewizji Polskiej. Powodem tego ma być ostatnie wydanie „Wiadomości”, w których śmierć prezydenta Pawła Adamowicza została przedstawiona niejednoznacznie jako wina mowy nienawiści stosowanej przez Platformę Obywatelską. Ostry język tego polityka i twórcy jest znany nie od dzisiaj – za poprzednich rządów Prawa i Sprawiedliwości dorobił się on nawet niechlubnego przydomka „bulterier PiS” (po słynnej wypowiedzi, w której dowodził, że dziadek Donalda Tuska służył w Wehrmachcie). Czy to oznacza, że Jacek Kurski zniknie z polityki, czy po prostu zmieni stanowisko?
Do odwołania Jacka Kurskiego prezesa Prawa i Sprawiedliwości namawiają sami politycy PiS. Apeluje o to również Władysław Kosiniak-Kamysz z PSL, który nazwał TVP maszyną nienawiści. Z kolei posłowie Kukiz’15 zaapelowali do Rady Mediów Narodowych o odwołanie Jacka Kurskiego oraz jego zastępcy, Macieja Staneckiego. O pismo miał poprosić posłów sam Paweł Kukiz. O odwołanie prezesa TVP zaapelowało również Towarzystwo Dziennikarskie.
To byłoby kolejne przetasowanie w TVP, jako, że – po szopce z „plastusiami” – odsunięto niedawno od „Minęła 20” Michała Rachonia, charakterystycznego dla obecnej zmiany w Telewizji Publicznej prezentera oraz dziennikarza.
Jacek Kurski odwołany?
Przeciwnicy Jacka Kurskiego zarzucają mu mowę nienawiści, uprzedzenie do opozycji i prowadzenie mediów w sposób nieobiektywny. Zwolennicy uważają, że skoro Jarosław Kaczyński ma do tego człowieka pełne zaufanie, to i oni mu ufają. Zwolennicy są także zdania, że Kurski wykonał kawał solidnej pracy w TVP i nie ma powodu do odwoływania go.
Niektórzy komentatorzy dopatrują się również swego rodzaju braterskiej rywalizacji. W myśl tego stwierdzenia, są oni zdania, że publikacja Wiadomości staje w kontrze do tego, co powiedział Jarosław Kurski, dziennikarz Gazety Wyborczej:
Nazwijmy rzeczy po imieniu. Wczoraj w Gdańsku doszło do politycznej zbrodni, do wyrachowanej i zaplanowanej próby zabójstwa polityka wybranego w powszechnych wyborach, polityka o niedawno odnowionym wielkim demokratycznym i politycznym mandacie.
Emocjonalna wypowiedź publicysty szybko obiegła Internet, dostarczając mu zarówno wrogów, jak i popleczników. Z tego też powodu część ludzi mówi o konieczności odwołania obu braci Kurskich z pełnionych przez nich stanowisk.
Na razie nie wiadomo, jaką opinię wyraża na ten temat prezes Jarosław Kaczyński, do którego – bądź co bądź – należy w tej sprawie ostatnie słowo.