W firmach leasingowych wre, jak w ulu. Klienci masowo wykupują leasingowane samochody, by zdążyć przed wejściem nowych przepisów. Polski Ład zlikwiduje korzyść, jaką dawał wykup prywatny. Trwają dyskusje, jak najlepiej kupić firmowe auto po 1 stycznia. Jedni wieszczą, że leasing ustąpi pierwszeństwa wynajmowi długoterminowemu. Drudzy szukają sposobów, jak z leasingu nie rezygnować i na zmianie prawa jak najmniej nie stracić.
Jak najlepiej kupić firmowe auto po 1 stycznia?
W leasingu samochodu raty oraz wkład własny, jeśli taką opcję wybiera przedsiębiorca, zalicza się do kosztu uzyskania przychodów. Dzięki temu pomniejsza należny podatek. Ostatnia rata, zwana ratą wykupu może być bardzo niska i wynosić tylko 1 proc. wartości samochodu. Do końca tego roku przedsiębiorca prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą, ale także wspólnik spółki cywilnej, może wykupić auto z leasingu do majątku prywatnego.
Następnie po pół roku może auto sprzedać, nie płacąc żadnego podatku (po zmianach można to będzie zrobić bez płacenia podatku dopiero po 6 latach). Przy drogich samochodach można w ten sposób zyskać nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych, którymi podatnik nie dzieli się z fiskusem. Dlatego resort finansów postanowił to ukrócić. Stąd poruszenie u klientów firm leasingowych. Kto może (bo przypominamy – leasing z punktu widzenia podatkowego musi trwać minimum dwa lata) wykupuje auto, by zdążyć wykorzystać preferencję.
Co lepsze?
Nic dziwnego, że trwają dyskusje jak najlepiej kupić auto firmowe po 1 stycznia 2022 roku. Najem długoterminowy pozwala ująć w kosztach raty, ale po zakończeniu umowy najmu, samochód nie stanie się własnością najemcy. W najmie wykup też jest możliwy, ale realizuje się go po cenie rynkowej. Minusem najmu są też narzucone przez wynajmującego limity przejechanych kilometrów. Przekroczenie limitu wiąże się z dodatkową opłatą. Zdecydowanie większa jest też swoboda w używaniu auta wyleasingowanego, które mamy zamiar wykupić. Przy zwrocie auta wynajmowanego, wynajmujący bardzo dokładnie mu się przyjrzy. Wylistuje każdą plamkę na tapicerce czy zarysowanie i wystawi rachunek.
Nic dziwnego, że przedsiębiorcy woleli dotąd leasing od najmu. Leasing był korzystnym sposobem przeniesienia kosztów zakupu samochodu na firmę. Po nowym roku ci, którzy nie chcą się wiązać z autem na długie lata pewnie w dużej części wybiorą najem. Zakup finansowany kredytem zupełnie się tu nie liczy, bo kosztem są tylko odsetki. Ale już dziś widać, że przedsiębiorcy i doradcy podatkowi dzielą się pomysłami, jak przechytrzyć ministra finansów i zachować atrakcyjność leasingu.
Sprzedać nie, darować tak
Jednym ze sposobów, z którego mogą skorzystać prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą jest darowizna. Prawo nie zabrania wykupionego z leasingu samochodu podarować bliskiej osobie. Bliskiej, bo wtedy nie zapłaci ona podatku od darowizny. Musi też pamiętać o zgłoszeniu darowizny do urzędu skarbowego. Następnie po pół roku może ona darowany samochód sprzedać i nie będzie musiała zapłacić podatku. Ostrożni przestrzegają, że fiskus może uznać tę operację za czynność, która miała na celu obejście prawa i ukarać podatników. Być może przy jednej transakcji jeszcze się uda, ale jeśli sytuacja będzie się powtarzać na przykład co 3 lata z każdym leasingowanym samochodem, to trudno to będzie obronić przed fiskusem.
Inna opcja to wybór ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych, jako formy rozliczeń z fiskusem. To może być atrakcyjne dla przedsiębiorcy, który przez cały okres leasingowania auta rozliczał się według skali czyli uwzględniał koszty rat. A po wykupie dokonuje zmiany opodatkowania na ryczałt i sprzedając samochód zapłaci niski podatek w wysokości ryczałtu.