Już wkrótce będziemy mogli przekonać się, ile zarabiają nasi współpracownicy? Wbrew temu co mówi rząd – nie do końca

Praca Dołącz do dyskusji (112)
Już wkrótce będziemy mogli przekonać się, ile zarabiają nasi współpracownicy? Wbrew temu co mówi rząd – nie do końca

Polski Ład to nie tylko zmiany w podatkach czy program mieszkaniowy. To także – przynajmniej według obozu rządzącego – „likwidacja luki w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn”. Polacy będą mogli dowiedzieć się, ile zarabiają ich współpracownicy na podobnych stanowiskach – chociaż tylko jeśli… są przeciwnej płci. 

Jawność wynagrodzeń innych pracowników coraz bliżej? Nie do końca

Z opublikowanego już programu Polskiego Ładu wynika, że jednym z projektów w ramach bloku „Uczciwa praca – uczciwa płaca” jest „likwidacja luki w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn”. Zapisy dotyczące tego konkretnego projektu są jednak niezwykle lakoniczne. Jak możemy przeczytać,

Zobligujemy duże firmy do tego, aby na żądanie pracownika w ciągu 30 dni musiały uzasadnić powód wypłacania określonego wynagrodzenia. Zatrudnieni będą mogli też zażądać informacji o przeciętnych zarobkach osób płci przeciwnej wykonujących takie same lub podobne obowiązki. Dodatkowo wzmocnimy edukację antydyskryminacyjną.

Pisemne uzasadnienie wysokości wynagrodzenia danego pracownika nie powinno być dla większości firm problemem – zwłaszcza, jeśli ustalając pensję, kierują się przeciętnymi wynagrodzeniami w danej branży i na konkretnym stanowisku. Dodatkowo pracodawca zawsze może jako powód wskazać doświadczenie i posiadanie określonych umiejętności (lub wręcz przeciwnie – nieposiadanie ich jako argument niższej pensji niż przeciętna według raportów płacowych).

Znacznie ciekawszy jest jednak fragment o żądaniu informacji o przeciętnych zarobkach płci przeciwnej. Czy to oznacza, że jawność wynagrodzeń innych pracowników – co postuluje też UE (tak, by możliwa była równość płac kobiet i mężczyzn) jest zatem coraz bliżej? Wbrew pozorom – niekoniecznie. Warto zwrócić uwagę na różnice między projektem unijnym a projektem koalicji rządzącej. Po pierwsze – rządzący chcą, by pracownik mógł dowiedzieć się jedynie, ile zarabia na jego stanowisku (lub podobnym) osoba płci przeciwnej. Będzie to zatem w większości instrument, który pomoże zidentyfikować – głównie kobietom – czy pracodawca nie dyskryminuje ich ze względu na płeć. Tymczasem zgodnie z rozwiązaniami postulowanymi przez UE pracownik mógłby zażądać informacji o wysokości wynagrodzenia każdego współpracownika na tym samym lub podobnym stanowisku. Dzięki temu mógłby się dowiedzieć, czy pracodawca nie zaniża jego wynagrodzenia z jakiegokolwiek powodu. Polski Ład takiej możliwości nie przewiduje.

Nie będzie też czegoś, na czym polskim pracownikom mocno zależało – czyli jawności płac w ofertach o pracę

W programie Polskiego Ładu nie ma też ani słowa o jawności wynagrodzeń w ofertach umowy o pracę – a na tym wielu polskim pracownikom zależało wręcz najbardziej. Głównie dlatego, że często dochodzi do sytuacji, w której pracownik bierze udział w wieloetapowym procesie rekrutacyjnym, a wynagrodzenie poznaje dopiero na jego ostatnim etapie – i nie zawsze jest ono dla niego satysfakcjonujące. Taka praktyka szkodzi zresztą też samym pracodawcom, którzy muszą więcej wydać na proces rekrutacyjny. Obowiązek podawania choćby widełek wynagrodzenia (z konkretnymi warunkami, przy czym rozpiętość samych widełek musiałaby być ograniczona) oszczędziłby pracownikom wielu nerwów. Dodatkowo ci bardziej początkujący w branży mogliby wreszcie zyskać świadomość, na jaką przeciętną pensję mogą liczyć na danym stanowisku. Raporty płacowe nie zawsze odpowiadają na to pytanie – zwłaszcza, jeśli są tworzone na podstawie danych podawanych przez największe firmy.

Pełna jawność wynagrodzeń innych pracowników czy jawność zarobków w ofercie pracy to zatem wciąż daleka przyszłość. Rozwiązanie proponowane w Polskim Ładzie to oczywiście krok do przodu, jednak w obecnej postaci – raczej niewystarczający.