A może jednak da się wyleczyć koronawirusa w 48 godzin? Jest zgoda komisji bioetycznej na sprawdzenie skuteczności terapii

Społeczeństwo Zdrowie Dołącz do dyskusji (343)
A może jednak da się wyleczyć koronawirusa w 48 godzin? Jest zgoda komisji bioetycznej na sprawdzenie skuteczności terapii

W ostatnim czasie zrobiło się głośno o terapii stosowanej przez jednego z lekarzy z Przemyśla. Chodzi o stosowanie Viregyt-K w leczeniu Covid-19. Eksperci grzmieli, że to niebezpieczne. Neurolog prof. Konrad Rejdak nie wyklucza jednak zbawiennego działania amantadyny (główny składnik Viregyl-K) przy leczeniu współczesnej zarazy. Jest w trakcie kolejnych badań nad skutecznością tej substancji.

Kilka dni temu zamieściłam na Bezprawniku tekst na temat stosowania leku przez pediatrę i pulmonologa z Przemyśla, Włodzimierza Bodnara („Można wyleczyć Covid-19 w 48 godzin? Rząd, urzędnicy i lekarze nie uwierzyli. Ale uwierzyło społeczeństwo„).

Pisałam o perypetiach lekarza, który próbował zainteresować swoim sposobem leczenia niemal wszystkich – zarówno resort zdrowia jak i ekspertów. Bez efektu. Epidemiolodzy wręcz nazywali tę terapię niebezpieczną, a na pewno nieskuteczną. Przyznam szczerze, że nie jestem zwolenniczką eksperymentowania na ludziach. Dlatego też dość krytycznie odniosłam się do sposobu leczenia przez Bodnara. Nie o to chodzi, że wątpiłam w skuteczność leczenia. Tego nie wiedziałam, i nadal nie wiem. Zwyczajnie na tym się nie znam. Przerażała mnie ilość skutków ubocznych  specyfiku, a przede wszystkim brak zachowania procedur przez lekarza. Zamiast pisać do „wszystkich świętych”, że jest skuteczny lek na Covid-19, powinien wystąpić do komisji bioetycznej działającej przy okręgowej radzie lekarskiej o przeprowadzenie badań. Czemu tego nie zrobił? Być może – i oby – ma rację co do zwalczania choroby przy zastosowaniu Viregyt-K. Natomiast brak zachowań zgodnych z procedurami spowodował, że nie tylko ja potraktowałam jego wypowiedzi niepoważnie.

Prof. Rejdak o obserwacjach pacjentów zakażonych koronawirusem, którzy przyjmowali amantadynę

Prof. Konrad Rejdak jest szefem kliniki neurologii w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym Nr 4 w Lublinie. Na portal.abczdrowie.pl możemy przeczytać wypowiedzi specjalisty na temat amantadyny u pacjentów z Covid-19. To pod jego kierunkiem są od dłuższego czasu prowadzone na ten temat badania.

Amantadyna była pierwotnie stosowana przy leczeniu grypy typu A. Wirus szybko zmutował i lek przestał być skuteczny. Znalazła jednak zastosowanie przy leczeniu chorób neurologicznych jak np. chorobie Parkinsona czy stwardnieniu rozsianym. Są dostępne starsze prace dowodzące, że ten lek hamował zakażanie kolejnych komórek  przy wirusie SARS-CoV-1. Stąd warto sprawdzić jak będzie działał na Covid-19.

Prof. Rejdak w pierwszym badaniu poddał obserwacji 20 pacjentów, którzy od wielu miesięcy przyjmowali amantadynę i byli zakażeni koronawirusem. Nie rozwinął się u nich pełnoobjawowy Covid-19. Ponadto po wyleczeniu nie pogorszył się ich stan zdrowia od strony neurologicznej. Wraz z prof. Pawłem Griebem z Polskiej Akademii Nauk opisali wyniki swoich obserwacji w prestiżowym czasopiśmie naukowym „Multiple Sclerosis and Related Disorderd”.  Kolejne doniesienia z różnych krajów są równie obiecujące.

– Moim zdaniem są dość poważne przesłanki naukowe, że ten lek mógłby być skuteczny zwłaszcza w tych najwcześniejszych fazach infekcji, dlatego że on hamuje replikację wirusa i zakażanie kolejnych komórek. Jednakże trzeba podkreślić, że kiedy dojdzie do ciężkiego zapalenia płuc oraz innych powikłań, to jego skuteczność może być już ograniczona – mówi prof. Rejdak (za: portal.abczdrowie.pl).

Specjalistę interesuje również kwestia możliwości zahamowania wnikania wirusa do układu nerwowego. Według niego są dowody na to, że koronawirus penetruje mózg poprzez nerwy węchowe, przez co wiele osób traci węch i smak. Może również atakować struktury pnia mózgu i zaburzać funkcje oddechowe. Są przesłanki teoretyczne, że amantadyna mogłaby hamować tę inwazję.

Prof. Rejdak otrzymał zgodę komisji bioetycznej na badania kliniczne z wykorzystaniem amantadyny w leczeniu COVID-19 u pacjentów ze współistniejącymi chorobami neurologicznymi. Jest to traktowane jako eksperyment medyczny. Przy braku leków o jednoznacznej skuteczności, konieczne jest poszukiwanie czegoś nowego, co mogłoby hamować SARS-CoV-2.

Będzie eksperyment terapeutyczny

Wielu wirusologów i mikrobiologów przestrzega przed stosowaniem amantadyny przy leczeniu koronawirusa. Niektórzy twierdzą, że może ona być niebezpieczna. A póki nie zostanie wpisana jako wskazana do leczenia pacjentów covidowych leczenie nią infekcji jest nielegalne.

Dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. walki z COVID-19, zapewnił, że zostanie przygotowany wniosek do komisji bioetycznej o rejestrację eksperymentu terapeutycznego. Według niego to jest jedyne wyjście z sytuacji. Bez badań klinicznych bowiem leki niezarejestrowane nie mogą być stosowane. A może to być poczytane wręcz za działanie na szkodę pacjenta. Grzesiowski przypomina, że wiele leków, w których pokładano nadzieje, okazało się nieefektywnych. Miejmy nadzieję, że to właśnie amantadyna będzie lekiem zwalczającym koronawirusa.