Komisja Europejska wymogła na Polsce zmianę przepisów ustawy o ochronie zwierząt wykorzystywanych do celów naukowych lub edukacyjnych. Lepsza ochrona zwierząt w laboratoriach oznacza de facto oszczędzenie im choć części cierpień. A chodzi tu o ogromną liczbę okazów, sięgającą kilkudziesięciu tysięcy rocznie.
Lepsza ochrona zwierząt w laboratoriach
Projekt ustawy powstaje w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Rada Ministrów ma go przyjąć jeszcze w trzecim kwartale tego roku. Przyczynkiem do nowelizacji ustawy, która w obecnym kształcie działa od 2015 roku, są nie tylko uwagi Komisji Europejskiej, ale też Najwyższej Izby Kontroli. Część proponowanych zmian to kosmetyczne modyfikacje. Ale inne mogą sprawić, że zwierzęta będą mniej i krócej cierpiały podczas przeprowadzanych na nich badań.
Jak pisze Rzeczpospolita, która opisała projekt jako pierwsza, od 2015 do 2018 roku w różnego rodzaju badawczych procedurach wykorzystano w Polsce ponad 650 tysięcy zwierząt. Z kolei do wykorzystania ich tkanek i narządów uśmiercono ponad 267 tysięcy okazów. Tak zwane procedury terminalne mają kilka stadiów dolegliwości – niestety drugimi najczęściej stosowanymi są te dotkliwe.
Co znajdzie się w ustawie?
Aż 22 elementy projektowanej ustawy mają związek z wymogami Komisji Europejskiej. Wśród nich jest między innymi wprowadzenie obowiązku, aby w jak największym możliwym zakresie zastąpić śmierć jako punkt końcowy procedury jej wczesnym i humanitarnym zakończeniem. Jest też wymóg dotyczący pozyskiwania dzikich zwierząt. Mają to robić wyłącznie właściwe osoby przy pomocy metod niepowodujących u zwierząt bólu, cierpienia, dystresu i trwałego uszkodzenia.
Są też inne zmiany w ustawie o ochrony zwierząt laboratoryjnych. Kolejnym elementem ma być wymóg badania przez lekarza weterynarii tych zwierząt, u których podczas pozyskania stwierdzono zranienie lub zły stan zdrowia. Zwierzęta mają być też uśmiercane w ośrodku hodowcy, dostawcy lub użytkownika. Z kolei personel zajmujący się nimi ma być nadzorowany podczas wykonywania zadań do momentu, aż nie wykaże się wymaganymi umiejętnościami.
Te wszystkie zapisy wydają się oczywiste i rodzi się pytanie: dlaczego do tej pory nie było ich w polskim prawie? Odpowiedź przynosi informacja o przyczynach powstania projektu, w której resort nauki pisze o unijnej dyrektywie z 2010 roku. Mówi ona o ochronie zwierząt wykorzystywanych do celów naukowych. Komisja Europejska zbadała jej wdrożenie nad Wisłą i okazało się, że znaczna część jej zapisów została pominięta. Dlatego polskie władze nie mają wyjścia – muszą zrobić to, co unia każe, i sprawić by zwierzęta służące ludziom na potrzeby poszerzania wiedzy mogły być poświęcane dla nauki w sposób możliwie najbardziej humanitarny.