Mazury to jedno wielkie ogrodzenie. Prezes Wód Polskich przedstawił raport z kontroli, która wykazała wiele nielegalnych działań właścicieli nadbrzeżnych nieruchomości. Polacy nagminnie łamią przepisy i stawiają nielegalne ogrodzenia i pomosty.
Nielegalne ogrodzenia i pomosty na Mazurach
Jak wynika z przeprowadzonej kontroli, na 80 proc. kontrolowanych nieruchomościach znaleziono nieprawidłowości. Problem dotyczył głównie sięgających brzegu jeziora ogrodzeń i nielegalnych pomostów oraz zmiany linii brzegowej. Prawo wodne jednoznacznie zakazuje tego typu działań. Za łamanie przepisów grożą kary finansowe.
Wypoczynek nad mazurskimi jeziorami od dawna kojarzy się z niezmiennym widokiem, wzdłuż brzegu ciągną się postawione przez właścicieli płoty, pomosty i straszące tabliczki z napisem „Zakaz wstępu. Teren prywatny”.
Działki nad jeziorem z własną plażą
Chociaż działka z dostępem do jeziora lub rzeki to prawdziwy rarytas. W dążeniu do posiadania własnego kawałka plaży, nie można się rozpędzać, tego typu zachowania są niezgodne z przepisami Prawa wodnego. Jeśli więc ktoś liczy na prywatną, odgrodzoną od innych przestrzeń nad jeziorem może się rozczarować. Zgodnie z art. 232 ustawy zakazane jest grodzenie nieruchomości przyległych do publicznych śródlądowych wód powierzchniowych oraz brzegu wód morskich i morza terytorialnego w odległości mniejszej niż 1,5 m od linii brzegu, a także zakazywania lub uniemożliwiania przechodzenia przez ten obszar.
Jedynym przypadkiem uwzględnionym przez ustawę, wyłączającym przepis są potrzeby obronności kraju, ale na to raczej nie mają co liczyć ci, którzy po prostu chcą zapalić grilla na własnym ogrodzonym brzegiem.
Podobnie przedstawia się kwestia stawiana pomostów. Ich budowa wymaga odpowiednich zezwoleń, tzw pozwoleń wodnoprawnych, uzyskanych jeszcze przed rozpoczęciem inwestycji.
Zakaz wstępu – legalny czy nielegalny
O ile płoty bezdyskusyjnie są stawiane nielegalnie, o tyle tabliczki z zakazem wstępu już nie do końca. Z jednej strony właściciel ziemi nie ma prawa zabronić zatrzymania się na brzegu, np. przepływającym kajakarzom, o tyle biwakowanie nad brzegiem jest już naruszeniem jego własności.
Z radością z posiadania własnego kawałka plaży, nie można przesadzać również z innego powodu. Zgodnie z przepisami wspominanego już prawa wodnego wójt, burmistrz lub prezydent miasta może za odszkodowaniem przyznanym z budżetu gminy, ograniczyć naszą własność i pozwolić na uprawianie na naszym terenie aktywności turystycznej. Przekazanie części prywatnej nieruchomości na cele publiczne jest całkiem realnym zagrożeniem w przypadku atrakcyjnych rekreacyjnie obszarów.