„Tania stacja benzynowa przy hipermarkecie oznacza najgorsze paliwo”. To w końcu mit czy rzeczywistość?

Moto Dołącz do dyskusji (35)
„Tania stacja benzynowa przy hipermarkecie oznacza najgorsze paliwo”. To w końcu mit czy rzeczywistość?

Gdzie jest najtańsze paliwo? Większość kierowców doskonale zna odpowiedź na to pytanie: na małych stacjach „ekspresowych”, najczęściej przy hipermarketach. Czasem tankując tam można oszczędzić nawet kilkadziesiąt groszy. Ale jakim kosztem? Postaramy się znaleźć odpowiedź na to pytanie.

– Najtańsze paliwo jest przy hipermarkecie – to prawda znana chyba przez każdego kierowcę. Ale często można usłyszeć, że tam jest paliwo gorszego sortu lub, co gorsza, że tam się „chrzci” paliwo. Ile w tym prawdy?

Najtańsze paliwo. Ile jest stacji przy marketach?

Zanim jednak spróbujemy odpowiedzieć na to pytanie, sprawdźmy ile w ogóle jest stacji przy hipermarketach. Według Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego, stacji benzynowych jest w Polsce trochę ponad 7 tys. Tymczasem stacji przy marketach jest ok. 200. Najwięcej jest wg POPiHN przy marketach Intermarché – ponad 60. Niemało jest też przy Carrefourach – nieco ponad 40.

W 2011 r. było takich stacji trochę ponad 150. Jest więc ich coraz więcej, choć trudno powiedzieć, by powstawały jak grzyby po deszczu. I choć ciągle najwięcej stacji jest u nas przy popularnych trasach, to tych stacji „przymarketowych” też jest całkiem niemało. No dobrze, a jak z tym paliwem? Jest gorsze czy jednak nie?

Czy najtańsze paliwo jest chrzczone?

Eksperci mówią, że chrzczenie paliw to w Polsce pieśń przeszłości. Na przykład chyba najbardziej ceniony specjalista od rynku Andrzej Szczęśniak uważa, że problem jest „mikroskopijny”. Mówi, że może zdarzało się to w latach 90., ale teraz rynek się sprofesjonalizował na dobre. Kontroli jest sporo i są bardzo drobiazgowe. Nawet niewielkie przekroczenie limitów może oznaczać poważne kary, więc firmy boją się ryzykować. Chyba jednak nie kary są tu największym batem, a straty wizerunkowe. Stacje przy marketach prowadzą bowiem zwykle duże firmy paliwowe, na przykład Circle K czy Shell. W razie wpadki więc kryzys wizerunkowy byłyby podwójny – dostałoby się zarówno firmie paliwowej, jak i operatorowi supermarketu. Ryzyko jest więc za duże. Chrzczenie paliwa raczej więc nie jest powodem niskich cen. Co więc nim jest?

Najtańsze paliwo jest przy hipermarkecie. Czemu jest takie tanie?

Większość specjalistów jest zdania, że paliwo sprzedawane przy autostradzie i te, które dostaniemy przy hipermarkecie nie różni się zupełnie niczym. – Najczęściej ta sama cysterna zaopatruje stacje przymarketowe i dalej wiezie to samo paliwo do innych na przykład markowych punktów sprzedaży. Nie ma więc obawy o jakość – wyjaśniał kiedyś Grzegorz Maziak, ekspert rynku paliw z serwisu e-Petrol. Eksperci zresztą wskazują, że zorganizowanie tego w inny sposób nie miałoby sensu. Jeśli osobne cysterny woziłyby paliwo do stacji „premium”, a inne do tych przy marketach, to koszty logistyki by wzrosły, a zatem oszczędność dla koncernów paliwowych byłaby żadna.

Zresztą żadne kontrole UOKiK-u, a te na stacjach zdarzają się często, nie wykazały, by najtańsze paliwo „spod marketu” byłoby gorsze. Zresztą paliwo w Polsce jest coraz lepsze i jak informuje Urząd, w 2017 r. „już tylko 2,34 proc. próbek benzyn i oleju napędowego nie spełniało norm”.

Wracamy do zagadki – czemu najtańsze paliwo jest zwykle na stacji przy hipermarkecie? Maziak na przykład uważa, że to po prostu forma promocji, stosowana przez same hipermarkety. Te walczą ze sobą na śmierć i życie, więc chcą w ten sposób przyciągnąć po prostu klientów. Jak ktoś zatankuje auto, to przecież aż się prosi, by zaoszczędzone pieniądze wydać na zakupy… Niewykluczone więc, że same markety „dopłacają” nieco stacjom, by otwierały się właśnie przy nich.

Ale są i inne przyczyny. „Ekspresowe” stacje są zwykle bardzo podstawowymi konstrukcjami. Są dystrybutory, budka z obsługą – i często niewiele więcej. Tymczasem stacje przy autostradach to często połączenie mini-marketu z restauracją (a czasem też z monopolowym). Ceny przekąsek czy napojów są tam oczywiście odpowiednio wysokie, ale za przyjemność tankowania na stacji „premium” trzeba zapłacić też i w samym paliwie. Wygląda więc na to, że zasada „kto oszczędza ten dwa razy płaci” w przypadku paliwa przy marketach raczej nie obowiązuje.