Novak Djoković może teraz nakręcić Terminal 2, bo Australia nie wypuści go z lotniska bez szczepionki

Zagranica Zdrowie Dołącz do dyskusji (178)
Novak Djoković może teraz nakręcić Terminal 2, bo Australia nie wypuści go z lotniska bez szczepionki

Novak Djoković w Australii nie ma łatwego życia. Najpierw zapraszają go na wielkoszlemowy turniej, potem wymagają szczepionki, nagle zgadzają się na objęcie go wyjątkiem, by następnie… cofnąć tę decyzję. Najlepszy tenisista świata utknął w hotelu w Melbourne i niewykluczone, że czeka go deportacja. Tak oto jego antyszczepionkowy upór spotkał się z chaosem decyzyjnym w Australii.

Novak Djoković w Australii

Novak Djoković, pierwsza rakieta świata, znany jest z tego, że zarówno do pandemii koronawirusa, jak i do szczepionek na Covid-19, ma raczej sceptyczny stosunek. Serbski tenisista bez żenady łamał obostrzenia w czasie lockdownów i od początku otwarcie deklarował, że z zastrzykami przeciw koronawirusowi jest mu nie po drodze. Tymczasem początek roku przynosi, jak co roku, bardzo ważny turniej na Antypodach – czyli Australian Open. A, jak dobrze wiemy, Australia jest jednym z tych krajów, które do epidemii SARS-CoV-2 podchodzą szalenie restrykcyjnie. Djoković wiedział więc, że podróżni muszą spodziewać się ograniczeń po dotarciu na lotnisko w Melbourne. W przypadku Australii chodzi o wymóg posiadania certyfikatu zaszczepienia przez osoby spoza tego kraju. Co dla niezaszczepionego Djokovicia stanowiło nie lada problem.

Australijskie przepisy dopuszczają jednak wyjątki od obowiązku zaszczepienia danej osoby. Chodzi tu między innymi o poważne choroby układu oddechowego, kłopoty ze zdrowiem psychicznym czy niepokojąca reakcja organizmu po przyjęciu pierwszej dawki szczepionki. Trudno podejrzewać zdrowego jak koń lidera rankingu ATP o posiadanie któregokolwiek z tych przeciwwskazań. A jednak! 4 stycznia Djoković opublikował w sieci swoje uśmiechnięte zdjęcie z dołączoną do niego informacją, że został uwzględniony jako ów „wyjątek”. I że będzie mógł wziąć udział w Australian Open.

Kłopoty zaczęły się po przylocie

Novak Djoković udał się zatem do Australii, gdzie już na lotnisku w Melbourne spotkał go zawód. Okazało się bowiem, że decyzja o dopuszczeniu go „za wyjątkiem” jest właśnie analizowana pod kątem jej słuszności i, jeśli medyczne przesłanki się nie potwierdzą, Serb zostanie zawrócony do domu. A to oznaczałoby automatyczną dyskwalifikację Djokovicia, który rzecz jasna jest faworytem do zwycięstwa w Australian Open. Tenisista został zatem przetransportowany do hotelu, gdzie skarży się na złe warunki. A australijskie władze federalne przekonują, że nie zamierzają traktować gwiazdy ich wielkoszlemowego turnieju jak kogoś lepszego od zwykłego obywatela.

Jakie są reakcje? Bardzo różne. Wieloletni główny rywal Djokovicia Rafael Nadal powiedział, że jego rywal „podjął taką a nie inną decyzję, bo warunki uczestnictwa znał od wielu miesięcy”. Z kolei prezydent Serbii Aleksander Vucić wziął swojego rodaka w obronę, zachowanie Australijczyków nazwał „nękaniem” i zapewnił, że cały kraj jest za nim. Jeszcze mocniej swojego syna broni Srdan Djoković, nazywając go „Spartakusem nowego świata” i zapowiadając, że Serbowie będą domagać się jego uwolnienia na ulicy. Już teraz widać, że przed hotelem, w którym przetrzymywany jest tenisista, gromadzą się jego fani, wzywając australijskie władze do wpuszczenia go do kraju.

Symboliczna historia

Jedni powiedzą: miał, to się doigrał. Djokovic musiał liczyć się z tym, że prędzej czy później dojdzie do sytuacji, w której jego udział w dużej imprezie będzie zagrożony z powodu jego sceptycznego podejścia do szczepień. Pamiętamy przecież doskonale jak wyglądała ubiegłoroczna olimpiada w Tokio – sportowcy byli testowani codziennie i jeśli u kogokolwiek wykryto koronawirusa, nawet bezobjawowego, to de facto odpadał z rywalizacji. Niestety tak wygląda świat sportu w czasach pandemii. Ale warto spojrzeć na drugą stronę. Australijskie władze najpierw poszły Djokovicowi na rękę, a następnie zmieniły swoją decyzję, jednocześnie upokarzając go na oczach całego świata. Wychodzi tu zatem brak konsekwencji – to Australia sama doprowadziła do tego, że Serb będzie teraz uchodził za męczennika. Warto śledzić tę historię, bo może ona dużo nam powiedzieć o tym jak ma wyglądać nowy sanitarny porządek na świecie.

(zdjęcie pochodzi z Twittera @DjokerNole, autor: corinnedubreuil)