Dziura budżetowa nie zasypie się sama, a bardziej oczywiste sposoby z różnych powodów nie wchodzą w grę
Mamy w Polsce dziurę budżetową. W przyszłym roku też będziemy ją mieli. Projekt budżetu na 2026 r. zakłada deficyt na poziomie 271,7 mld zł. Sytuacja teoretycznie nie jest jeszcze dramatyczna. W normalnych czasach rządzący mogliby liczyć na wzrost wpływów wynikający ze stabilnego wzrostu gospodarczego. Problem w tym, że czasy, w których teraz żyjemy, znacząco od normalności odbiegają. Niestabilność sytuacji międzynarodowej oraz cykl koniunkturalny podpowiadają, że lepiej zadbać o dyscyplinę finansów publicznych.
Trzeba przyznać, że rządzący być może się tak do tego nie palili, gdyby nie nałożenie na Polskę procedury nadmiernego deficytu. Unijne regulacje nakazują państwom członkowskim trzymanie się deficytu na poziomie co najwyżej 3 proc. PKB i zadłużenia nieprzekraczającego 60 proc. Tego drugiego wskaźnika jakoś się trzymamy. Niestety Wspomniany projekt budżetu zakłada deficyt sięgający 6,5 proc. PKB.
W tej sytuacji nie ma się co dziwić, że Ministerstwo Finansów szuka dodatkowych dochodów. Mieliśmy już do czynienia z podwyżkami akcyzy oraz dodatkowego wzmocnienia budżetu NFZ za pomocą podniesienia opłaty cukrowej. Wiemy także, że napoje bezalkoholowe i energetyki będą droższe. Kolejnym sposobem na zapewnienie państwu dodatkowych środków będzie bowiem podniesienie stawki VAT na te produkty. Ściślej mówiąc, dotychczasowe obniżone stawki zastąpi podstawowa wynosząca 23 proc. Muszę przyznać, że mam dość ambiwalentne odczucia co do tego posunięcia.
Sprawdź polecane oferty
Nawet 1200 zł w tym 300 zł na Mikołajki
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYRRSO 19,91%
Z jednej strony jestem zwolennikiem możliwego uproszczenia podatku od towarów i usług. Stosunkowo wysoka podstawowa stawka połączona z całym skomplikowanym i kazuistycznym systemem przydzielania stawek obniżonych przynosi nam więcej szkody niż pożytku. Niepotrzebnie komplikuje i tak skomplikowany w stosowaniu na co dzień podatek. Z drugiej zaś wydaje mi się, że piwo bezalkoholowe i energetyki to dopiero początek. Owszem, Ministerstwo Finansów nie zapowiada, ani nawet nie sugeruje, że może zdecydować się na podobne posunięcie wobec innej kategorii produktów. Nie da się jednak ukryć, że obniżone stawki VAT to łatwe pieniądze dla Fiskusa.
Obniżone stawki VAT to jedna z nielicznych rzeczy, które rząd może stosunkowo łatwo korygować bez prowokowania wyborców
Obecnie w Polsce mamy dwie stawki obniżone: 5 proc. oraz 8 proc. W kilku ściśle określonych przypadkach możemy także zastosować stawkę zerową, ale ta nie ma teraz większego znaczenia fiskalnego. W końcu 0 proc. VAT na żywność już nie obowiązuje. Stawka 5 proc. dotyczy przede wszystkim niektórych rodzajów żywności. 8 proc. stosujemy na przykład w odniesieniu do leków, wyrobów medycznych, biletów wstępu na koncerty, spektakle i seanse filmowe oraz niektóre usługi budowlane.
Nie da się ukryć, że obowiązujący system stawek VAT sprzyja ewentualnym korektom, których jedynym celem jest znalezienie dodatkowych pieniędzy dla Fiskusa. Wspominałem już kazuistycznym podejściu do problemu. Chodzi o dość drobiazgowe rozróżnianie poszczególnych kategorii towarów i usług na podstawie mocno losowych kryteriów. Dobrym przykładem jest woda: kranowa obłożona jest stawką 8 proc., butelkowana 23 proc. Ustawodawca uznał też, że owoce morza stanowią towar luksusowy i również wyłączył je z reszty żywności, by zastosować stawkę podstawową. Powód? Ktoś złośliwy mógłby zasugerować wybór menu przez polityków nagranych swego czasu w "Sowie i Przyjaciołach".
Piwo bezalkoholowe i napoje energetyczne z dodatkiem soku wydają się przy tym łatwym do wyjaśnienia celem. Energetyki są uważane za wyjątkowo niezdrowe. Piwo bezalkoholowe wciąż jest piwem, a przynajmniej się z nim kojarzy. Trudno się spodziewać, żeby ktoś szczególnie mocno bronił tych produktów przed 23 proc. VAT. Zdarza się przecież, że jedna drobna podwyżka podatków w niebudzących większych wątpliwości sprawach to jedynie sondowanie nastrojów społecznych przed następnymi podobnymi podwyżkami. My zaś jako społeczeństwo nie protestujemy zbyt głośno już przy wcześniejszych podatkowych i parapodatkowych pomysłach rządzących.
Przywołany już przykład owoców można podpowiada, że obniżone stawki VAT można bez większego trudu usunąć w przypadku tych towarów i usług, które można przestawić jako coś szkodliwego albo kojarzącego się z ludźmi zamożnymi. Skoro zaś Fiskusowi potrzeba pieniędzy, to czemu rządzący mieliby zrezygnować z tej możliwości? Podatek VAT stanowi w końcu najważniejsze źródło dochodów państwa. Równocześnie dysponujemy rozbudowanym niemalże do przesady systemem, który uniemożliwia obchodzenie tego podatku.
Po raz kolejny warto zaznaczyć, że nie ma obecnie żadnych konkretnych planów podwyżek VAT na kolejne kategorie produktów. Jestem jednak zdania, że to naturalne posunięcie w sytuacji, gdy ograniczanie wydatków państwa lub podnoszenie bardziej odczuwalnych podatków nie wchodzi w grę, a deficyt budżetowy doskwiera coraz bardziej.