Abonament RTV to rozwiązanie niesprawiedliwe i oparte na kłamstwie, ale jedyne, które w polskich warunkach jakoś działa

Państwo Podatki Dołącz do dyskusji (39)
Abonament RTV to rozwiązanie niesprawiedliwe i oparte na kłamstwie, ale jedyne, które w polskich warunkach jakoś działa

Obowiązujący abonament RTV to rozwiązanie toporne, z natury niesprawiedliwe i oparte na kłamstwie. Nie sposób mu jednak odmówić, że spełnia swoją najważniejszą funkcję. Utrzymuje bowiem kruchy balans pomiędzy interesem obywateli a aspiracjami klasy politycznej. Alternatywy w polskich warunkach mogłyby się po prostu nie sprawdzić.

Obowiązujący abonament RTV to taki podatek, którego państwo nawet nie próbuje egzekwować na poważnie

Jest wiele podatków, których Polacy nie lubią płacić bardziej, niż pozostałych. Od żadnego z nich nie uchylają się jednak tak skutecznie, jak od abonamentu RTV. Powody są różne. Niektórzy uważają, że skoro płacą abonament swojej sieci kablowej, to nie muszą już odprowadzać daniny na media publiczne. Inni odmawiają dokładania się do propagandy uskutecznianej w telewizji i radiu pod państwową kontrolą. Z pewnością znajdą się tacy, którzy po prostu nie płacą – bo wolą zachować te pieniądze dla siebie i liczą, że nic im z tego tytułu nie grozi.

Za taki stan rzeczy odpowiada wiele czynników. Pewien wpływ ma sama nazwa „abonament”. Tak naprawdę to nic innego, jak podatek od posiadania radia i telewizora. Warto dodać: bardzo typowy podatek majątkowy. Jeśli mamy w domu któreś z tych urządzeń, to jesteśmy zobowiązani do zapłaty. Nic nam się z tego tytułu nie należy w zamian od państwa. Dlatego korzyści z opłacania abonamentu są dzisiaj dość skromne.

Przemożna chęć ukrycia prawdziwej natury tej daniny skłoniła jednak ustawodawców do zastosowania swojej ulubionej „sprytnej” sztuczki. Pieniądze z abonamentu, zamiast zasilić budżet państwa, trafiają bezpośrednio do TVP, Polskiego Radia i spółek radiofonii regionalnej. Politycy zasłaniają się dzięki temu definicją z ordynacji podatkowej i zarzekają się, że to wcale nie jest żaden podatek.

Kolejnym powodem kiepskiej ściągalności jest bardzo nienachalny system egzekwowania zaległości. Żeby nie denerwować zbytnio obywateli, ustawodawca zrzucił ten przykry obowiązek na barki Poczty Polskiej. Równocześnie nie wyposażył jej w narzędzia, które umożliwiłyby skuteczne wykonywanie tego obowiązku. Teoretycznie w odwodzie czeka Urząd Skarbowy. Organy podatkowe nigdy jednak nie wzięły się za ściganie osób niepłacących abonamentu RTV na poważnie.

Nic więc dziwnego, że do mediów publicznych trzeba dopłacać z budżetu. Zgodnie z ustawą budżetową mają w tym roku dostać 1,99 mld zł. Oficjalnym powodem istnienia rekompensaty są utracone dochody abonamentowe z tytułu istnienia ustawowych zwolnień.

Współczesne państwo wciąż jeszcze potrzebuje mediów publicznych

Obowiązujący abonament RTV wydaje się konstrukcją pokraczną, wadliwą i żałośnie nieskuteczną. Do tego ukrywającą swój sens za grubą warstwą eufemizmów. Nie znaczy to jednak, że system nie działa. Wręcz przeciwnie: robi dokładnie to, co w polskich warunkach robić powinien. Dzisiejszy sposób finansowania mediów publicznych mniej lub bardziej zadowala wszystkie strony sporu.

By zrozumieć ten fenomen, warto przyjrzeć się możliwym alternatywom obowiązujących rozwiązań. Najbardziej oczywistym postulatem wydaje się likwidacja abonamentu RTV. Media publiczne wciąż jednak trzeba jakoś utrzymać. Może więc dofinansowywać je w całości z budżetu? Wówczas politycy nie musieliby nawet szukać jakiejś wymówki, by dosypać kontrolowanym przez siebie mediom pieniądze, które i tak wyciągają obywatelom z portfeli za pomocą pozostałych podatków. Mogliby również odciąć te media zupełnie od pieniędzy, jeśli nie zdążyliby ich jeszcze wyczyścić z funkcjonariuszy swoich poprzedników.

Obowiązujący abonament RTV zapewnia TVP i Polskiemu Radiu źródło finansowania niezależne od kaprysów aktualnych ustawodawców. Może jednak chcielibyśmy zlikwidować media publiczne w ogóle? Z jakiegoś powodu praktycznie wszystkie państwa europejskie takowe utrzymują. Powód ten jest bardzo prosty: to wciąż jeden z najlepszych sposobów na przekazywanie informacji od państwa obywatelom. Na przykład w czasie epidemii, wojny, czy innego poważnego kryzysu.

Nie sposób także nie zauważyć, że politycy nie zrezygnują tak łatwo z usłużnej tuby propagandowej i mnóstwa stanowisk do obsadzenia. Możemy rozważać likwidację TVP i mediów publicznych w ogóle. Tylko kto miałby to niby zrobić? Warto także nadmienić, że problem z wpływami polityków na media publiczne wynika nie tyle ze sposobu ich finansowania, co ze sposobu obsadzania władz Telewizji Polskiej, czy poszczególnych kanałów Polskiego Radia. Do tego nadzór nad wykonywaniem przez nie zadań ustawowych śmiało możemy nazwać fikcyjnym.

Abonament RTV zostanie z nami tak długo, aż Polacy zrezygnują z oglądania telewizji

Z pewnością nie chcielibyśmy także, by państwo nagle zaczęło traktować obowiązujący abonament RTV śmiertelnie poważnie. Wówczas rzeczywiście jego ściąganiem zajęłyby się organy podatkowe. Cała masa uchylających się od płacenia tej daniny musiałoby się mierzyć ze wszystkimi konsekwencjami egzekucji administracyjnej. Idealna sytuacja dla polityków i mediów publicznych? Niekoniecznie, bo byłoby to szalenie niepopularne posunięcie. Koniec końców przegraliby wszyscy.

Sposoby usprawnienia ściągalności to nieco łagodniejsza wersja powyższego rozwiązania. Owszem, moglibyśmy abonament włączyć do rachunków za prąd,albo do podatku dochodowego. Rezultat byłby nieco mniej drastyczny: więcej pieniędzy na rządowe media, mniej w kieszeni obywateli. Trzeba jednak przyznać, że tego typu automatyzm byłby o wiele uczciwszy od dzisiejszego systemu.

Obowiązujący abonament RTV zachowuje zdrowy balans pomiędzy wszystkimi istotnymi elementami. Zabezpiecza w jakimś stopniu interesy państwa jako takiego, bo dzięki niemu istnieje jakiś sposób finansowania mediów publicznych bez udziału polityków. Tym samym chroni obywateli przed jeszcze większym marnotrawstwem pieniędzy, które odprowadzają państwu w podatkach. Równocześnie patrzenie przez palce na masowe uchylanie się Polaków od tej daniny sprawia, że cały system jest dla nich znośny. Politycy zaś mają „swoje” media i mogą dalej udawać, że nie wprowadzili specjalnego podatku na ich utrzymanie.

Podobno prowizorka trzyma najdłużej. Dlatego wydaje się, że nikt tak naprawdę nie ma interesu w zmianie istniejącego sposobu finansowania mediów publicznych w Polsce. Obowiązujący abonament RTV prawdopodobnie przetrwa rządy Prawa i Sprawiedliwości – niezależnie od tego, ile one jeszcze miałyby potrwać.