Za naruszenie praw autorskich można dostać zarówno odszkodowanie, jak i zadośćuczynienie. Kiedy które?

Technologie Dołącz do dyskusji (20)
Za naruszenie praw autorskich można dostać zarówno odszkodowanie, jak i zadośćuczynienie. Kiedy które?

Odszkodowanie za naruszenie praw autorskich może zostać w polskim systemie prawnym wyliczone na dwa różne sposoby – na zasadach ogólnych lub na zasadzie wyliczenia trzykrotności (właściwie: dwukrotności) stosownego wynagrodzenia. Z punktu widzenia praktyki stosowania prawa w Polsce wydawałoby się, że jest to dość oczywiste. Ale teraz na poparcie tej tezy mamy też wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. 

Mowa o sprawie sprawie C‑99/15 Christian Liffers przeciwko Producciones Mandarina SL, Mediaset España Comunicación SA, dawniej Gestevisión Telecinco SA, która na salony wspólnotowej judykatury przywędrowała wprost ze słonecznej Hiszpanii. Spór dotyczył wykładni art. 13 ust. 1 dyrektywy w sprawie egzekwowania praw własności intelektualnej.

Odszkodowanie za naruszenie praw autorskich a kwestia zadośćuczynienia w dyrektywie

Państwa członkowskie zobowiązują się w nim do zorganizowania narzędzi prawnych do wypłaty odszkodowania tytułem naruszenia praw autorskich. Istotniejsze z punktu dalszych rozważań fragmenty wyróżniłem pogrubieniem.

Ustanawiając wysokość odszkodowań [odszkodowania], organy sądowe:

a)  biorą pod uwagę wszystkie właściwe aspekty, także poniesione przez poszkodowaną stronę negatywne skutki gospodarcze, z utraconymi zyskami włącznie, wszelkie nieuczciwe zyski […] naruszającego oraz, we właściwych przypadkach, elementy inne niż czynniki ekonomiczne, w rodzaju np. uszczerbku moralnego, jaki [krzywdy, jaką] naruszenie spowodowało dla właściciela praw;

lub

b)      jako alternatywę dla lit. a) mogą one, we właściwych przypadkach, ustanowić odszkodowania ryczałtowe na podstawie elementów takich jak przynajmniej suma opłat licencyjnych, honorariów autorskich lub opłat należnych w razie uzyskania przez naruszającego o zgodę na wykorzystywanie praw własności intelektualnej, o którą chodzi (…)ˮ.

Dyrektywa w powyższym fragmencie zaleca państwom członkowskim dwie alternatywne metody ustalania wysokości odszkodowań. Pierwsza z nich preferuje rozwiązanie ocenne i ogólnikowe, druga  opiera się już na solidnych argumentach, wymagających na przykład przedstawienia faktur czy stawek powszechnie używanych w danym środowisku w odniesieniu do określonego typu twórczości. Czyli na przykład tego, ile należałoby zapłacić konkretnemu artyście, gdyby osoby naruszające prawo autorskie zwróciły się do niego ze stosownym zapytaniem zanim wybrali alternatywną, nielegalną ścieżkę.

I to obiektywizujące rozwiązanie jest bardzo dobre. To jest dość nagminna sytuacja, gdy fotografowie, których prawa do zdjęć – to niekwestionowane – zostały naruszone, a jednocześnie były to często utwory pokroju przypadkowo pstrykniętych zdjęć w lustrze w zadymionej ubikacji, starają się dochodzić swoich praw po cennikach wyjętych żywcem z portfolio największych mistrzów National Geographic.

Hiszpańska awantura rozpoczęła się od tego, że producent w trakcie prac nad swoim dziełem wykorzystał fragmenty innego filmu Christiana Liffersa. Zirytowany reżyser zażądał w rezultacie zaniechania dalszych naruszeń, 6740 euro tytułem odszkodowania z tytułu naruszenie majątkowych praw autorskich oraz 10 000 euro zadośćuczynienia tytułem naruszenia osobistych praw autorskich. Kwotę odszkodowania powód wyliczył na bazie zawieranych przez siebie umów licencyjnych, a więc korzystając z hiszpańskiej formy wdrożenia przepisów wskazanych powyżej w dyrektywie. Wariant ten był o tyle korzystniejszy, iż w jego toku reżyser nie stawał przed zawsze trudnym w tego typu przypadkach zadaniem udowodnienia rzeczywistej szkody.

Problem: Hiszpanie wdrożyli prawo tak, jak dyrektywa radziła…

Sąd zarówno pierwszej, jak i drugiej instancji przyznał Liffersowi odszkodowanie za naruszenie praw autorskich, choć należy też nadmienić, iż kwoty te były stopniowo zmniejsza (aż do 960 euro). Sąd drugiej instancji uznał jednak, że ze względu na wybraną metodę ryczałtową dochodzenia roszczeń, reżyserowi nie przysługuje już prawo do zadośćuczynienia.

Zdaniem tego sądu bowiem dokonawszy wyboru sposobu obliczenia opartego na hipotetycznych opłatach licencyjnych lub honorariach autorskich przewidzianych w art. 140 ust. 2 lit. b) ustawy o własności intelektualnej, Ch. Liffers nie miał już prawa do żądania ponadto do zadośćuczynienia poniesionej krzywdzie. W tym celu powinien był on wybrać sposób obliczenia przewidziany w ust. 2 lit. a) tego artykułu. Wybór metody obliczania ma charakter wyłączny, tak że wykluczone jest połączenie tych metod.

Hiszpańska ustawa w istocie swoje przepisy dość wiernie przekopiowała z dyrektywy – zadośćuczynienie za krzywdę przewidywała tylko w dochodzeniu zadośćuczynienia na zasadach ogólnych, a wariant ryczałtowy pozostawał bez stosownej wzmianki. W rezultacie, w obliczu kontynuowania sporu, hiszpański sąd kasacyjny ze stosownym pytaniem prejudycjalnym zwrócił się do Trybunału.

TSUE został postawiony przed trudnym wyzwaniem korygowania nieco nieprecyzyjnie sformułowanej dyrektywy, jednak poradził sobie z tym zadaniem śpiewająco. Orzeczenie odwoływało się do tego, że w przypadku dokonywania wykładni należy uwzględniać nie tylko brzmienie przepisu, lecz także jego kontekst oraz cele regulacji. Wskazano ponadto, że art. 13 lit. b dyrektywy zawiera sformułowanie „przynajmniej”, co w naturalny sposób otwiera drogę do uwzględnienia możliwości dochodzenia zadośćuczynienia także w kategorii ryczałtowej. Ponadto TSUE zauważył, iż takie rozwiązanie wynika bezpośrednio z kontekstu całej sytuacji.

Korzystając z okazji orzeczenie postanowiło się również pochylić nad kwestią wyboru jednego z wariantów art. 13 dyrektywy. TSUE zdecydował się podkreślić, iż nie powinno to być działanie zupełnie dowolne, zaś zwrot „we właściwych przypadkach” w sposób dość jasny wskazuje na to, iż wariant ryczałtowy powinien być stosowany tylko w przypadkach, w których trudne jest określenie szkody (z mojego doświadczenia wynika, że w praktyce zawsze trudne jest określenie szkody).

Całość powyższych rozważań doprowadziła Trybunał Sprawiedliwości do następującego wniosku:

Artykuł 13 ust. 1 dyrektywy 2004/48/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 29 kwietnia 2004 r. w sprawie egzekwowania praw własności intelektualnej należy interpretować w ten sposób, że osoba poszkodowana w wyniku naruszenia przysługującej jej praw własności intelektualnej, która dochodzi odszkodowania z tytułu szkody majątkowej ustalonego zgodnie z ust. 1 akapit drugi lit. b) tego artykułu na podstawie sumy opłat licencyjnych, honorariów autorskich lub opłat, które byłyby jej należne w razie wystąpienia przez naruszającego o zgodę na wykorzystanie danych praw własności intelektualnej, może dodatkowo żądać zadośćuczynienia za wyrządzoną jej krzywdę, tak jak przewidziano w ust. 1 akapit drugi lit. a) tego artykułu.

Odszkodowanie za naruszenie praw autorskich a zadośćuczynienie w Polsce

Geneza prawa autorskiego w Polsce, wliczając w to rozdział na prawa osobiste i majątkowe, ma rodowód zdecydowanie „przedeuropejski”. Od ponad dwóch dekad trzymam w swoim domu oryginalny tekst ustawy z 1994 roku, sprawdziłem, w zakresie zadośćuczynienia i odszkodowania najwyraźniej byliśmy 20 lat przed Hiszpanami.

odszkodowanie za naruszenie praw autorskich

Innymi słowy, w polskim prawie, co wydaje się dość oczywiste i nie powinno budzić wątpliwości, równocześnie dochodzone zadośćuczynienia i odszkodowanie za naruszenie praw autorskich jest dopuszczalne bezwarunkowo, niezależnie od tego czy naruszenie majątkowych praw autorskich będziemy próbowali „wycenić” na zasadach ogólnych czy też ryczałtowo.

Tym niemniej sam wyrok TSUE jest jak najbardziej ciekawy i prowokujący do refleksji w kontekście rzeczywiście nieprecyzyjnie ujętej dyrektywy, która – jak widać – odcisnęła też swoje piętno na prawie poważnych państw Unii Europejskiej.

Wpis pierwotnie opublikowałem na łamach mojego bloga Techlaw.pl – Prawo Nowych Technologii.