Gdy słyszymy, że rząd albo Unia Europejska przygotowuje jakieś ograniczenie transakcji gotówkowych, od razu myślimy o tym, jak to wpłynie na konsumenta. Tak się jednak składa, że już teraz specjalny limit obowiązuje przedsiębiorców. Wynosi on 15 tysięcy. Czy jest czego się bać? Niekoniecznie. Konsekwencje zignorowania restrykcji są dotkliwe, ale nie dramatyczne.
Prowadzenie firmy bez posiadania jakiegoś rachunku bankowego jest niemożliwe
Polacy bardzo cenią sobie gotówkę. Na co dzień chętnie korzystają z nowoczesnych rozwiązań w rodzaju kart płatniczych, BLIK-a czy płatności odroczonych. Nie jesteśmy więc zacofanym społeczeństwem. Po prostu wolimy mieć w dyspozycji opcję niezależną od systemów księgowań, dostępu do internetu czy humorków szeroko rozumianej elektroniki. Dlatego każde spodziewane ograniczenie transakcji gotówkowych spotyka się ze zrozumiałym sprzeciwem opinii publicznej.
Zazwyczaj patrząc na problem, myślimy o tym, jak ewentualne limity wpłynęłyby na konsumentów. Obawy nie są tak do końca bezzasadne, bo Unia Europejska chce w 2027 r. przyjąć przepisy wprowadzające ograniczenie transakcji gotówkowych do kwoty 20 tys. euro. Tym samym nie kupilibyśmy za gotówkę samochodu, mieszkania albo naprawdę drogiej biżuterii. Wydaje się więc, że mamy do czynienia z czymś abstrakcyjnym z punktu widzenia codzienności typowego Kowalskiego.
Równocześnie warto jednak zauważyć, że ograniczenie transakcji gotówkowych od lat obowiązuje przedsiębiorców. Wynika ono z art. 19 ustawy prawo przedsiębiorców.
Dokonywanie lub przyjmowanie płatności związanych z wykonywaną działalnością gospodarczą następuje za pośrednictwem rachunku płatniczego przedsiębiorcy, w każdym przypadku gdy:
1) stroną transakcji, z której wynika płatność, jest inny przedsiębiorca oraz
2) jednorazowa wartość transakcji, bez względu na liczbę wynikających z niej płatności, przekracza 15 000 zł lub równowartość tej kwoty, przy czym transakcje w walutach obcych przelicza się na złote według średniego kursu walut obcych ogłaszanego przez Narodowy Bank Polski z ostatniego dnia roboczego poprzedzającego dzień dokonania transakcji.
Jak należy rozumieć taki przepis? Rozliczeń z inną firmą powinniśmy bezwzględnie dokonywać za pomocą przelewów, o ile wartość transakcji przekracza kwotę 15 tysięcy złotych. Nie ma większego znaczenia, jaką dokładnie formę płatności bezgotówkowych wybierzemy. Liczy się to, żeby pieniądze trafiły na rachunek bankowy tej strony, która powinna je otrzymać.
Ograniczenie transakcji gotówkowych nie jest takie straszne, o ile jesteśmy przedsiębiorcą
Załóżmy na moment, że przedsiębiorca postanowi zignorować opisane wyżej ograniczenie transakcji gotówkowych. Co mu grozi w takiej sytuacji? Zaskakująco niewiele. Prawo przedsiębiorców nie zawiera przepisów karnych. Nie popełniamy ani wykroczenia, ani tym bardziej przestępstwa.
Nie ma się jednak co spodziewać, że ustawodawca pozwoli nam lekceważyć to ograniczenie bez żadnych konsekwencji. W tym wypadku dokonanie płatności gotówkowej powyżej limitu 15 tys. zł sprawia, że nie będziemy mogli zaliczyć jej do kosztów uzyskania przychodów. Warto przy tym wspomnieć, że dotyczy to całej płatności, a nie tylko nadwyżki powyżej limit. Nie sposób nie zauważyć, że przestrzeganie ograniczeń leży przede wszystkim w interesie tego przedsiębiorcy, który akurat za coś płaci.
Zupełnie inaczej wygląda kwestia rozliczeń przedsiębiorcy z konsumentem. Tym drugim wciąż wolno płacić gotówką niezależnie od wartości transakcji, a więc musimy od niego te pieniądze przyjąć. Jest jednak małe „ale”. Równocześnie jesteśmy ustawowo zobowiązani do umożliwienia konsumentom dokonywania płatności bezgotówkowych. Wymusza to na nas art. 19a ust. 1 przywołanej wcześniej ustawy.
Przedsiębiorca zapewnia możliwość dokonywania zapłaty w każdym miejscu, w którym działalność gospodarcza jest faktycznie wykonywana, w szczególności w lokalu, poza lokalem przedsiębiorstwa lub w pojeździe wykorzystywanym do świadczenia usług transportu pasażerskiego, przy użyciu instrumentu płatniczego w rozumieniu ustawy z dnia 19 sierpnia 2011 r. o usługach płatniczych (Dz. U. z 2024 r. poz. 30).
Istnieje przy tym bardzo istotny wyjątek. Powyższy nakaz nie ma zastosowania przedsiębiorców, którzy są zwolnieni z obowiązku prowadzenia ewidencji sprzedaży przy użyciu kas fiskalnych. Należy także wspomnieć, że sposób dokonania zapłaty możemy narzucić w umowie zawartej z konsumentem. Najczęściej będzie to jednak preferencja w stronę płatności bezgotówkowych. W końcu nie bez powodu trafiają się firmy, które niezgodnie z prawem odmawiają przyjmowania tradycyjnego pieniądza.
Ograniczenie transakcji gotówkowych wcale nie jest takie dotkliwe dla przedsiębiorców, jak by się mogło wydawać. Istotą limitacji jest oczywiście zwiększenie kontroli państwa nad przepływem pieniędzy dla celów podatkowych. W praktyce jednak nie jest to coś, czego likwidacja przyniosłaby jakąś większą korzyść polskim firmom.