Warto czytać opisy zbiórek charytatywnych. Czasem mogą uchronić przed popełnieniem błędu

Finanse Prywatność i bezpieczeństwo Społeczeństwo Dołącz do dyskusji
Warto czytać opisy zbiórek charytatywnych. Czasem mogą uchronić przed popełnieniem błędu

Zbiórki charytatywne zakładane na różnych serwisach cieszą się w Polsce dużą popularnością. Wielu ludzi prosi w ten sposób innych o pieniądze, aby opłacić np. leczenie, odbudowę domu po pożarze czy po powodzi. Bez wątpienia warto pomagać potrzebującym, bo dobro zawsze wraca. Ale lektura opisów niektórych zbiórek może też być bardzo pożyteczna. Często pośrednio wskazują one na to, czego nie robić, aby nie znaleźć się później w poważnych tarapatach.

Zbiórki na leczenie pomagają zdobyć środki na nierefundowane terapie

Popularność zbiórek charytatywnych w Polsce sprawia, że wiele osób z powodzeniem zdobywa za ich pomocą potrzebne pieniądze na niezbędne wydatki, znacznie przekraczające ich możliwości finansowe.

Szczególnym zainteresowaniem cieszą się np. akcje, w ramach których można wesprzeć poważnie chore dzieci, mające szansę na odzyskanie zdrowia dzięki kosztownemu leczeniu zagranicznemu.

Wielu ludzi ubolewa nad istnieniem tego zjawiska. Zwracają oni uwagę na to, że skuteczność zbiórek sprawia, że rząd nie przeprowadza niezbędnych reform. Bo w teorii potrzebujący w Polsce powinni mieć zapewnione refundowane leczenie w ramach NFZ-etu.

Opisy zbiórek często wskazują na liczne zaniedbania osób, które proszą o pomoc

Opisy uzasadniające różne akcje charytatywne nieraz są dość obszerne. Stąd pomagając innym, można jednocześnie uzyskać wiedzę na temat tego, co sprawiło, że musieli oni poprosić internautów o wsparcie.

O ile choroba czy wypadek często są czymś, na co zupełnie nie mamy wpływu, o tyle w wielu innych tragediach istotną rolę odgrywają liczne zaniedbania. Jako przykład można wskazać tu chociażby zbiórki zakładane przez osoby potrzebujące środków na odbudowę domu po pożarze.

Jak można przypuszczać, nie ubezpieczyły one swoich nieruchomości (lub ewentualnie wykupiły polisy opiewające na zbyt niskie sumy). W wielu zachodnich krajach posiadanie tego rodzaju produktów stanowi standard.

Niestety, w Polsce znaczna część domów i mieszkań nie jest ubezpieczona (szacuje się, że nawet połowa). Tymczasem stosunkowo niewielka w skali roku suma mogłaby zapewnić znaczące wsparcie w razie nieszczęśliwego wypadku.

Za inny przykład nieodpowiedzialnych praktyk, wyłaniających się z opisów popularnych zbiórek, można uznać budowę lub zakup domu na terenie zalewowym. Takie nieruchomości na ogół są znacznie tańsze od innych.

Stąd kuszą kupujących, którzy naiwnie wierzą, że ominą ich realne w takich miejscach katastrofy. Na nieszczęście użytkownicy domów na terenach zalewowych, podobnie jak połowa społeczeństwa, często również nie posiadają odpowiednich polis.

Co ciekawe, w pewnym sensie problem ten rozwiązały banki. Co do zasady wymagają one od swoich klientów ubezpieczenia nieruchomości kupowanych z użyciem kredytów hipotecznych.

Stanowi to ciekawy przykład sytuacji, w której to instytucje finansowe oddolnie wpłynęły na decyzje wielu Polaków, zabezpieczając w ten sposób jednocześnie swoje interesy.