Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) wystosowała ostrzeżenie przed oszustami, którzy podszywają się pod instytucję. Oszuści próbują wyłudzić pieniądze powołując się na rzekomą konieczność uiszczenia opłaty transferowej. Opłata transferowa KNF, na którą powołują się oszuści nie istnieje. A przynajmniej takiej formie, w jakiej przedstawiają ją komunikaty rozsyłane przez oszustów.
Opłata transferowa KNF
W wigilię Komisja Nadzoru Finansowego opublikowała na swojej stronie internetowej ostrzeżenie w związku z otrzymywanymi przez Urząd Komisji Nadzoru Finansowego sygnałami. Wskazują one jednoznacznie na próby wyłudzenia środków pieniężnych. Oszuści powołują się na „konieczność” uiszczenia na rzecz KNF tzw. opłaty transferowej. Rzekoma opłata jest – według oszustów – niezbędna do uzyskania możliwości wypłaty środków z pożyczki udzielonej przez „Pierwszy Europejski Prywatny Bank Pożyczek”, bądź też inne podmioty.
Przykłady komunikatów (źródło: komunikat KNF)
Urząd w swoim komunikacie informuje, że:
- nie jest autorem przedmiotowych komunikatów i „dokumentów”
- dokumenty nie zostały sygnowane przez jakiegokolwiek pracownika Urzędu;
- do jego zadań nie należy pobieranie opłat z tytułu udzielania jakichkolwiek pożyczek przez podmioty prywatne
Oszustwo i KNF
Urząd szczególnie prosi o zachowanie szczególnej ostrożności i o nieprzekazywanie środków pieniężnych podejrzanym podmiotom. Nie należy także udostępniać żadnych danych osobowych, w tym kopii dokumentów tożsamości. Oszuści wybrali wyjątkowo bezczelną metodę, powołując się – dla zwiększenia wiarygodności – na urząd, który faktycznie w Polsce istnieje i funkcjonuje.
W obecnych czasach należy zwracać szczególną uwagę na wszelkiego rodzaju wiadomości i dokumenty, które informują o obowiązku przekazania środków pieniężnych na poczet jakiejkolwiek instytucji. O ile osoby, które w świecie nowych technologii poruszają się płynnie – nie będą miały prawdopodobnie problemu, to szczególnie należy przestrzec osoby starsze, a także takie, które ze wszystkich nowinek technicznych korzystają sporadycznie.
W przedmiotowym przypadku oszuści starają się wyglądać wiarygodnie. Jednak przy pierwszej lekturze komunikatów można łatwo zauważyć, że coś jest jednak nie w porządku. Komunikat sporządzony jest najpewniej z użyciem translatora, co zresztą wskazuje, że oszuści prawdopodobnie nie pochodzą z Polski. Podczas lektury od razu nasuwają się słynne: „pieniężny voucher” i „Polizja, biuro spraw kryminalnych”, które wyświetlały się na komputerach zarażonych przez popularne kilka lat temu cryptolockery.