W 2020 roku wykryto w Polsce ponad 23 tys. przypadków oszustw ubezpieczeniowych w postaci wyłudzeń odszkodowań, a ich łączna wartość to mniej więcej 400 mln zł – przekazała Polska Izba Ubezpieczeń. Rok później było jeszcze gorzej – ponad 25 tys. prób oszustwa na około 442 mln zł. Niektórzy zrobią wszystko, by zadrwić sobie z ubezpieczycieli i zgarnąć wyższe odszkodowanie. Jednak co tanio – to drogo. Przynajmniej czasami.
Oszukanie ubezpieczyciela może mieć daleko idące konsekwencje, łącznie z odsiadką. Zgodnie z art. 298 § 1. Kodeksu karnego: „kto, w celu uzyskania odszkodowania z tytułu umowy ubezpieczenia powoduje zdarzenie będące podstawą do wypłaty takiego odszkodowania, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”. Osoba, która przed wszczęciem postępowania karnego dobrowolnie zapobiegła wypłacie odszkodowania, nie zostanie ukarana.
Oszustwo ubezpieczeniowe – jak klienci próbują wpuścić ubezpieczycieli w maliny?
Nieuczciwi klienci mają szereg sposobów na oszukiwanie towarzystw ubezpieczeniowych. Jednym z nich jest metoda „na stłuczkę”, będąca rezultatem działania kierowców pozostających w zmowie. Udowodnienie, że kolizję sfingowano, bywa bardzo trudne. Tak więc ubezpieczyciel wypłaci odszkodowanie, a kierowcy podzielą się pieniędzmi zgodnie z ustaleniami.
Niektórzy z kierowców dodatkowo pogłębiają zniszczenia w celu zawyżenia wartości szkody i w nadziei na wyższą rekompensatę. W grę wchodzi również fikcyjna kradzież samochodu i tzw. sposób „na wichurę i złamane drzewo”, polegający na samodzielnym uszkodzeniu pojazdu, a potem zgłoszeniu szkody jako powstałej w wyniku niesprzyjających warunków atmosferycznych. W oszustwa nierzadko są zaangażowani mechanicy. Zawyżają faktury za wykonane usługi bądź doliczają do nich ceny za prace, których nie wykonali.
Towarzystwa ubezpieczeniowe doskonale zdają sobie sprawę z kreatywności klientów i dlatego, żeby zrekompensować sobie straty za przypadki niewykrytych oszustw, podnoszą składki ubezpieczeniowe – wszystkim. I uczciwym, i nieuczciwym.
Ubezpieczyciele też nie są bez winy
Dla równowagi dodajmy, że nie tylko część klientów gra nieuczciwie wobec ubezpieczycieli. Ci również nie są bez wad. Też mają swoje sztuczki, pozwalające im zapłacić mniej niż powinni, i nic nie robią sobie z prawa zakazującego tego typu praktyk.
Ubezpieczyciel chcący zaoszczędzić, zamiast cen części oryginalnych wlicza ceny zamienników i uwzględnia stawki za roboczogodziny nieodpowiadające stawkom rynkowym. Niektórzy robią problem z udostępnieniem klientowi auta zastępczego, inni – nie chcą płacić za holowanie uszkodzonego samochodu. Zdarza się, że ubezpieczyciel traktuje starsze auta jako pojazdy „gorszej kategorii” i zalicza – mimo braku pełnych wskazań – stan samochodu po wypadku do kategorii szkody całkowitej. Jeżeli nie uda się polubownie rozstrzygnąć sporu, sprawę można skierować do sądu.