Premier Mateusz Morawiecki deklaruje, że wszystkie zgromadzone pieniądze z OFE trafią na indywidualne konta emerytalne Polaków. Oznacza to, że będą to środki prywatne, które wejdą w skład masy spadkowej po śmierci ubezpieczonego. Rząd chce odbudować zaufanie Polaków do systemu emerytalnego, ale za…15 proc.
Zła sława OFE
Jak dotąd w związku ze znacjonalizowaniem części środków z Otwartych Funduszy Emerytalnych, Polacy czują niesmak i rezygnację na myśl o wysokości przyszłych emerytur. O ile same założenia OFE były całkiem sensowne, o tyle ich realizacja w ciągu ostatnich lat pozostawiła wiele do życzenia. Tymczasem wysokość emerytur w Polsce nie rekompensuje rodakom lat ciężkiej pracy. Od lat obserwujemy głęboką potrzebę reformy systemu emerytalnego i rozwiązaniem takim miały być poniekąd OFE.
Skąd wzięło się OFE?
Przypomnijmy, że rozwiązanie to wprowadził rząd premiera Jerzego Buzka (por.: rząd-pieniądze-OFE). W myśl idei system emerytalny miał się opierać na 3 filarach: ZUS, OFE oraz IKE. Pierwszy miał być gwarantowany przez państwo i realizowany za pośrednictwem obowiązkowych wpłat pracowników. Drugi miał być obowiązkowy i bazować na funduszach kapitałowych, których wybór pozostawiano ubezpieczonym. Natomiast trzeci był dobrowolny, ale miał stanowić tzw. bufor bezpieczeństwa finansowego, czyli innymi słowy mówiąc – oszczędności. I ów trzeci filar systemu emerytalnego, czyli Indywidualne Konta Emerytalne lub Indywidualne Konta Zabezpieczenia Emerytalnego miały realnie zwiększać wartość wypłacanych nam emerytur. Docelowo miały one podwyższać świadczenie emerytalne ponad środki obowiązkowo przekazywane do ZUS. Najprościej mówiąc im więcej ubezpieczony zaoszczędził, tym wyższą miał mieć emeryturę.
Legalne wyprowadzenie pieniędzy z OFE
Teoria sobie, życie sobie. Rząd Donalda Tuska dokonał – w dużym uproszczeniu mówiąc – gigantycznego transferu pieniędzy z OFE do Funduszu Rezerw Demograficznych i jak orzekł wówczas Trybunał Konstytucyjny – miał do tego prawo (zob.: tk: reforma Tuska i Rostowskiego ws. OFE zgodna z konstytucją). Ustawodawca może bowiem dysponować środkami w celu zapewnienia ubezpieczonym realizacji prawa do emerytury. Natomiast wpłaty pochodzące z przymusowej składki emerytalnej mają charakter daniny publicznej. Polacy otrzymali solidny policzek i nadwątlona początkowo wiara w system emerytalny całkowicie się wypaliła.
Nowy plan Morawieckiego
Dramatyczna kondycja systemu emerytalnego stanowi o konieczności przeprowadzenia głębokiej reformy w tym zakresie. Jak twierdzi Premier Mateusz Morawiecki, rząd PiS chce odbudować zaufanie Polaków do systemu emerytalnego. Docelowo Morawiecki chce zrealizować plan zbliżony do pierwotnych założeń OFE Jerzego Buzka, a zatem oprzeć system emerytalny na trzech filarach. Na czym ma zatem polegać różnica?
Pieniądze z OFE trafią na Indywidualne Konta Emerytalne
Jak twierdzi premier, wszystkie pieniądze z OFE trafią na Indywidualne Konta Emerytalne. Tym samym staną się one prywatnymi środkami, które po śmierci ubezpieczonego trafią w skład masy spadkowej. Szef polskiego rządu podtrzymuje, że na IKE trafi 100 proc. zgromadzonych dotąd środków. Mowa o kwocie 162 mld zł. System emerytalny ma się opierać na trzech filarach: ZUS, IKE oraz PPK (Pracownicze Plany Kapitałowe). Dodajmy, że dysponowanie tymi środkami przed przejściem na emeryturę będzie niemożliwe.
Ile pieniędzy naprawdę dostaną Polacy i dlaczego mniej niż obiecuje premier?
Premier Mateusz Morawiecki zapytany o to jakie realne środki per capita zostaną wypłacone na IKE odparł:
„Zakładamy, że takie, jakie zostały uzbierane. Jedni są już w systemie OFE od 19 lat, inni dopiero od niedawna. Oczywiście ta wartość jest uśredniona. I rzeczywiście u niektórych osób to może być kilkanaście tysięcy złotych, u innych może to być kilka tysięcy złotych.”
Dla Polaków rzeczywiście oznaczało by to, że pieniądze z OFE trafią na Indywidualne Konta Emerytalne. Premier wspomina jednak o konieczności „zachowania sprawiedliwości”.
Sprawiedliwość według PiS
Mimo, że Premier deklaruje naprawę błędów przez lata popełnianych i utrwalanych przez poprzednie ekipy rządzące, trudno oprzeć się wrażeniu, że manifestowanie „sprawiedliwości” jest nieco nie na miejscu. Okazuje się bowiem, że owszem, plan premiera zakłada przeniesienie oszczędności Polaków do ZUS lub IKE, jednak w przypadku wybrania drugiej opcji, zostanie pobrana „opłata przekształceniowa”. Krótko mówiąc rząd zabierze Polakom 15 proc. zgromadzonych środków jeśli zdecydują się oni ulokować je w IKE a nie w ZUS. „Poczucie sprawiedliwości” należało by traktować w tym ujęciu raczej bardzo subiektywnie.
Premier uznał, że skoro świadczenia emerytalne z ZUS są opodatkowane, to zwolnienie z opłat pieniędzy z IKE (po osiągnięciu wieku emerytalnego przez świadczeniobiorcę) było by niesprawiedliwe. Emeryci będą mogli skorzystać ze zgromadzonych w IKE środków w sposób dowolny.
OFE receptą na nieumiejętność oszczędzania
Premier podkreślił również, że prawidłowo funkcjonujący system emerytalny ma przywrócić umiejętność gromadzenia oszczędności. Ich brak jest dziś podstawową bolączką Polaków na emeryturze.
Rewolucja w OFE już od przyszłego roku
Minister Jerzy Kwieciński twierdzi, że projekt ustawy trafi do konsultacji społecznych w maju tego roku. Parlament podejmie nad nim pracę jesienią i jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, ustawa wejdzie w życie od stycznia 2020 r. Jak twierdzi Kwieciński, pieniądze wpłacone na IKE podlegają dalszym inwestycjom i nie przestaną pracować.