Od rana polski internet rozbłysł dyskusją na temat ewentualnego kupienia mBanku przez PKO BP. Ta transakcja jest możliwa, gdyż niemiecki Commerzbank chce się pozbyć swoich udziałów, a PKO na zakup stać.
Wkomponowuje się to też w plan repolonizacji banków. Wcześniej udało się przywrócić na polskie łono między innymi Pekao („z żubrem”). Z drugiej strony „Polacy” (ale prywatni właściciele) stracili Eurobank, który trafił w ręce portugalskiego Millennium Banku. Trudno jest jednak porównywać te dwie transakcje, ponieważ kiedy spojrzymy na największe banki w Polsce (choć sytuacja zmienia się bardzo dynamicznie) to PKO BP i mBank grają w lidze mistrzów. Millennium i Eurobank to raczej operacja z tyłu stawki.
PKO BP radzi sobie bardzo dobrze i bez większego problemu jest w stanie wydać 9 mld zł na zakup mBanku
Jedynym cieniem na transakcji mogą być ewentualne konsekwencje wyroków TSUE w sprawach kredytów we frankach. Ostatnio sporo dzieje się tam w kwestii kredytów. Nie tak dawno temu opisywaliśmy, że zdaniem TSUE wcześniejsza spłata kredytu jest możliwa w taki sposób, by bank zwrócił część prowizji.
Jednocześnie, skoro mowa o tak popularnych bankach, sprawa od rana bardzo szybko obiegła internet i zaowocowała ożywioną dyskusją. Trudno się dziwić, mówimy o dwóch bardzo popularnych instytucjach, z których korzystają miliony klientów. Co ciekawe jednak – obawy wyrażają głównie przejmowani klienci mBanku.
Wynika to w dużej mierze z tego, że PKO BP jest nie tylko bankiem, ale wręcz synonimem banku. To największy bank w Polsce, domyślny wybór większości osób otwierających swoje konto. Z kolei mBank jest bankiem „świadomego wyboru”. Rzeszę klientów pozyskał na barkach internetowej rewolucji, dominując rynek we wdrażaniu nowych rozwiązań technologicznych, a dziś spijając śmietankę i ciesząc się renomą wygłaszaną przez lojalnych od lat i zadowolonych klientów.
mBank jest też bankiem niesamowicie wygodnym w korzystaniu, a mówię to jako osoba, która w ostatnich latach miała okazję korzystać też z PKO i ING. Choć mam wrażenie, że reszta stawki trochę uciekła im pod kątem wizualnym, to jednak dalej odczuwam największy komfort z analizy wydatków czy przygotowywania dokumentów księgowości właśnie przez systemy mBanku.
Klienci mBanku nieufni wobec przejęcia przez PKO BP
Z tych właśnie powodów nie chcę uwierzyć w obawy moich kolegów i koleżanek. Nawet jeśli PKO BP przejmie mBank, co oczywiście może mieć wady i zalety (np. znów 90% budżetów reklamowych będzie lądowało w telewizjach i portalach związanych z aktualnym rządem, niezależnie kto wtedy będzie u władzy), to oba banki mają tak mocną markę i są w tych markach tak diametralnie od siebie różne, że trudno jest mi uwierzyć, by nagle zmuszano klientów mBanku do korzystania z iPKO. Skoro PKO BP jest w stanie od lat utrzymywać Inteligo.pl, archaiczne i kompletnie nieużyteczne, to nie spodziewałbym się w najbliższej dekadzie jakiegokolwiek ruchu mającego na celu pozbawienie mBanku podmiotowości.
Zresztą, nie byłaby to strategicznie decyzja dobra, bo marka mBanku jest zbyt silna, żeby ją w jakikolwiek sposób likwidować.
Dlatego też – patriotycznie – jestem cichym zwolennikiem przejęcia tak poważnego gracza jak mBank przez Skarb Państwa i nie spodziewam się, by w aż tak diametralny sposób wpłynęło to na sposób funkcjonowania samego banku. Jerzy Owsiak raczej będzie musiał poszukać sobie nowego partnera dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, przynajmniej na jakiś czas, ale dla nas – maluczkich – wiele to nie zmieni.