Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zaproponowało, by płaca minimalna 2026 wynosiła 5020 zł. To o 7,6 proc. więcej niż w tym roku, co przekłada się na 354 zł różnicy. Co ciekawe, związkowcy domagali się jedynie 5015 zł. Tymczasem stale rosnące koszty prowadzenia działalności dobijają polskich przedsiębiorców. Skokowe podwyżki najniższej krajowej to jedna z ważniejszych składowych problemu. Cała nadzieja, że reszta rządu się postawi.
Płaca minimalna 2026 ma być jeszcze wyższa, niż apelowali o to związkowcy
Negocjacje związane z wysokością przyszłorocznej płacy minimalnej trwają w najlepsze. Jak to zwykle w takich przypadkach bywa, cały skomplikowany proces rozpoczyna się od przestawienia przez Radę Ministrów wstępnej propozycji Radzie Dialogu Społecznego. Żeby rząd mógł coś zaproponować związkowcom i przedstawicielom pracodawców, najpierw swoją koncepcję musi przedstawić resort pracy. Fakt poinformował w środę, że Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej rzeczywiście takową przygotował. Trzeba przyznać, że mamy do czynienia ze sporą niespodzianką.
Wyobraźcie sobie, że związki zawodowe wyraziły oczekiwanie, że płaca minimalna 2026 wyniesie 5 015 zł. Argumentowały, że tak znacząca podwyżka z tegorocznej kwoty 4 666 zł jest konieczna dla zrekompensowania stale rosnących kosztów życia. Przy okazji udałoby się utrzymać relację najniższej i średniej krajowej na poziomie 52,7 proc. Dość wygórowane oczekiwania ze strony związkowców na tym etapie to nic nadzwyczajnego. W końcu to dość typowa strategia negocjacyjna. Zapewne są teraz bardzo zdziwieni, bo resort pracy zaproponował kwotę 5020 zł.
Tak wysoka płaca minimalna 2026 oznaczałaby wzrost o 7,6 proc. względem poprzedniego roku. Nie jest to może pobicie jakiegoś rekordu, bo ten należy do roku 2024 i skoku o 700 zł. Wciąż jednak mamy do czynienia z kontynuacją trendu ciągnącego się od co najmniej 2020 r. W ciągu 6 lat najniższa krajowa wzrośnie o łącznie 2 420 zł. Tymczasem w 2019 r. wynosiła zaledwie 2 250 zł.
Nie ma się co dziwić, że kolejna wysoka podwyżka nie podoba się przedstawicielom przedsiębiorców. Propozycję resortu pracy tak skomentował członek Rady Dialogu Społecznego i doradca zarządu Konfederacji Lewiatan prof. Jacek Męcina:
To byłaby kolejna bardzo wysoka podwyżka najniższego wynagrodzenia, wyższa niż oczekiwali związkowcy. Mieliśmy nadzieję, że wzrost płacy minimalnej w 2026 roku wreszcie wyhamuje i osiągniemy w Radzie Dialogu Społecznego porozumienie przywracające sprawiedliwą proporcję płacy minimalnej na poziomie 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Tak niepokojąco wysoka podwyżka może oznaczać spore kłopoty na rynku pracy, bo firmy, zwłaszcza małe i średnie nie poradzą sobie z presją płacową, a dodatkowo może pojawić się impuls inflacyjny, który przyczyni się do jeszcze większych problemów gospodarki i negatywnie odbije się na poziomie zatrudnienia.
Cyklu podwyżek płacy minimalnej nie możemy utrzymywać w nieskończoność, bo gospodarka tego nie wytrzyma
Obawy prof. Męciny nie są wcale bezzasadne. Nie jest tajemnicą, że stale rosnące koszty zatrudnienia stanowią jedną z najważniejszych obaw przedsiębiorców. Na uwagę zasługuje także uznanie tego czynnika przez GUS za poważną barierę w prowadzeniu działalności gospodarczej w Polsce. Obecnie to właśnie stale rosnące oczekiwania płacowe oraz narzucanie przez państwo coraz wyższej płacy minimalnej wyrastają za najbardziej problematyczny z kosztów firmowych. Ceny energii zdążyły się ustabilizować, na składce zdrowotnej przedsiębiorcy tracą zauważalnie mniej, a w przypadku podatków głównym problemem jest raczej mizerna jakość stanowionego prawa oraz tendencja do jego niekorzystnego interpretowania.
Obiekcji ze strony przedsiębiorców można się było spodziewać. Coraz częściej jednak przeciwko dynamicznemu podwyższaniu minimalnego wynagrodzenia wypowiadają się eksperci. Powód jest prosty: już dawno zostawiliśmy za sobą etap uzasadnionych podwyżek po latach zaniedbań. Teraz każda kolejna może potencjalnie prowadzić do obniżenia popytu na pracę w skali poszczególnych firm. W końcu ich właściciele muszą się zastanowić, czy praca poszczególnych osób wciąż im się opłaca. Nie musi chodzić o jakąś falę zwolnień, ale raczej o spowolnienie zatrudnienia oraz o dociążanie obecnych pracowników obowiązkami.
Samym pracownikom wysoka płaca minimalna 2026 również nie zawsze będzie się opłacać. To znaczy: jeżeli ktoś zarabiał najniższą krajową, to z pewnością się ucieszy z prezentu od MRPiPS. Problem w tym, że najniższa krajowa dogania powoli tych pracowników, którzy do niedawna zarabiali nieco więcej. Ich szefów wcale nie musi być stać na jakąś podwyżkę kompensacyjną. Szczególnie uderza to w różnego rodzaju specjalistów niższego i średniego szczebla. Siłą rzeczy spadek zaszeregowania do poziomu płacy minimalnej działa na takich często wykwalifikowanych pracowników demotywująco.
Warto także wspomnieć, że argument z utrzymywania relacji płacy minimalnej i przeciętnego wynagrodzenia jest złudny. Średnia krajowa jest wskaźnikiem z samej swej natury zawyżonym i tym samym zakłamanym. Przy jego obliczaniu nie uwzględnia się między innymi najmniejszych przedsiębiorstw, budżetówki oraz zatrudnionych w innych formach niż umowa o pracę. Mowa o tych pracownikach, którzy zwykle zarabiają gorzej niż lepiej. Tymczasem podwyżki płacy minimalnej obejmują cały rynek.
Czy jest jakaś nadzieja, że płaca minimalna 2026 będzie niższa? Tak. Minister finansów może się postawić swojej koleżance. Premier również może powiedzieć jej „nie”. Pozostaje mieć nadzieję, że tak się właśnie stanie.