Mieszczuchy są zdziwione, że wieś nie jest spokojna i wesoła. Rolnicy chcą odbierać od nich oświadczenia, że ci znają specyfikę pracy na wsi

Gorące tematy Codzienne Dołącz do dyskusji (254)
Mieszczuchy są zdziwione, że wieś nie jest spokojna i wesoła. Rolnicy chcą odbierać od nich oświadczenia, że ci znają specyfikę pracy na wsi

Przedstawiciele miejskiej inteligencji po wyprowadzce za miasto bardzo się zdziwili, że wieś wcale nie jest spokojna ani wesoła. Zwierzęta gospodarskie mają to do siebie, że nie pachną zbyt przyjemnie, a maszyny rolnicze mają w zwyczaju być dość głośne. Mieszczuchy stwierdziły, że dyktatura rolników powinna dobiec końca i bez przerwy wzywają policję.

Jakby tego było mało, właśnie trwają żniwa. Niezależnie od tego, czy trwa akurat susza, czy gradobicie, na wsi to oznacza nawał pracy. Od jakiegoś czasu jednak, zamiast wyjeżdżać kombajnami w pole muszą użerać się ze swoimi sąsiadami. Ci bowiem, przyjechawszy z miasta na wieś, bardzo zdziwili się, że wieś wcale nie jest taka sielska. Okazało się bowiem, że maszyny hałasują i kurzą dość intensywnie, zapach nie bardzo przypomina kadzidła, a i poranne ćwierkanie ptaków jest zagłuszane przez bezczelne krowy, świnie i koguty.

Na niezadowoleniu oczywiście się nie kończy. W końcu nie po to zaciągało się ogromny kredyt na budowę domu na wsi, żeby jakiś rolnik kosił zboże tuż pod samym oknem. Rolnicy w całym kraju skarżą się, że sąsiedzi nasyłają na nich policję. Jakby tego było mało, niektórzy otrzymali nawet mandaty za zakłócanie ciszy nocnej. Jednym z pierwszych „szczęśliwców” był pan Karol z Oławy, który musi zapłacić 500 zł za zakłócanie spokoju sąsiadów. Wokół jego 95 hektarowego gospodarstwa powstało osiedle, w którym mieszka około 5 tysięcy ludzi. Miastowym oczywiście nie podobają się hałasy z gospodarstwa i regularnie wzywają na miejsce policję.

Praca na wsi a mandat za zakłócanie ciszy nocnej

Nic dziwnego, że rolnicy przystąpili do działania. Całe szczęście widły zostały w domach. Coraz częściej pojawiają się kampanie informacyjne dla mieszkańców wsi. Pierwszą z nich rozpoczęła Dolnośląska Izba Rolnicza. Przygotowane zostały plakaty, ulotki oraz spoty do lokalnych mediów. Rolnicy informują,  wieś jest fabryką żywności pod gołym niebem, a pozostali mieszkańcy powinni przygotować się na ewentualne niedogodności związane z pracą rolników. Natomiast Krajowa Rada Izb Rolniczych przystąpiła do rozmów z Ministerstwem Rolnictwa na temat przeprowadzenia ogólnopolskiej akcji informacyjnej. Dodatkowo zaproponowano, aby każdy mieszkaniec miasta przy przeprowadzce na wieś podpisał specjalne oświadczenie o zapoznaniu się z warunkami i specyfiką życia na terenach wiejskich. Informuje o tym swiatrolnika.info.

Osoby niezwiązane z rolnictwem i osiedlające się na terenach wiejskich powinny być świadome specyfiki tych obszarów, tj. występowania uciążliwości zapachowych związanych z produkcją zwierzęcą, hałasu wynikającego z pracy maszyn i budowli rolniczych. Rozwój funkcji nierolniczych na terenach rolnych nie może stanowić bariery dla funkcjonujących tam gospodarstw rolnych.

Tak resort rolnictwa skomentował sytuację w rozmowie z portalem agrofakt.pl. Trudno przy tym znaleźć jakiś argument, który uzasadniałby zachowanie wrażliwych mieszkańców wsi na temat pracy rolnej. Nie wiem, czy to bezczelność, brak wiedzy, a może wyobraźni. Jednak trzeba być wyjątkowym ignorantem, aby myśleć, że praca rolnika trwa od 9 do 17. Bareja byłby bezrobotny.