Nowy minister rolnictwa od razu został rzucony na głęboką wodę. Na początek jego urzędowania przypadła susza, która spędza sen z powiek tysiącom rolników w całym kraju. Premier postanowił pomóc mu w opanowaniu sytuacji i zwołał konferencję prasową, na której sparafrazował słynną wypowiedź innego premiera, która również padła w kontekście klęski żywiołowej. Ponad 20 lat temu w trakcie powodzi stulecia, która nawiedziła południe naszego kraju, ówczesny premier Włodzimierz Cimoszewicz powiedział słowa, które o mały włos nie kosztowały go stanowiska. Chodzi oczywiście o słynne:
Potwierdza się, że trzeba być przezornym i trzeba się ubezpieczać, a ta prawda jest ciągle mało powszechna.
Wypowiedź została odebrana jako przejaw oderwania od rzeczywistości, buty i arogancji. Sam główny zainteresowany w późniejszych wypowiedziach prostował i dodatkowo wyjaśniał te słowa. Z tego, co pamiętam, to mówił, że ich żałuje. Ja z kolei bardzo żałuję, że powyższe powiedzenie nie stały się wytycznymi dla każdego polityka. Minęło ponad 20 lat, a rządzący nami ludzie wciąż nie potrafią wymagać chociaż odrobimy zdrowego rozsądku od obywateli.
Trzeba było się ubezpieczać
Tu naprawdę nie trzeba mieć doktoratu z ekonomii, żeby wiedzieć, że taka postawa spowoduje, że żaden rolnik nigdy w życiu nie wykupi ubezpieczenia. Przypomnijmy, że nie chodzi o ubezpieczenie na wypadek porwania przez UFO, a od skutków suszy. Nie jestem specjalistą rolnictwa, ale nawet pobieżne przeglądanie nagłówków w okresie wakacyjnym daje obraz permanentnej klęski żywiołowej w tym sektorze. Latem susza, zimą grad i mrozy. Wiosną przymrozki, a jesienią ulewy i silne wiatry. Zawsze coś. Za każdym razem rolnicy wyciągają ręce do rządu po pomoc. No i oczywiście zawsze ją dostają.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Skoro prawdopodobieństwo wystąpienia niestandardowych zjawisk pogodowych jest całkiem wysokie, dlaczego rolnicy najzwyczajniej w świecie nie wykupią odpowiedniej polisy ubezpieczeniowej? Składki są za wysokie? Jestem przekonany, że całą energię, którą wykorzystują do pisania niezliczonych petycji do rządu, mogliby skutecznie wykorzystać do negocjacji z towarzystwami ubezpieczeniowymi. Tymczasem, wbrew zdrowemu rozsądkowi, państwo z pełną premedytacją promuje zachowania absolutnie nierozsądne i staje się jednym wielkim towarzystwem ubezpieczeniowym.
Problem oczywiście nie dotyczy wyłącznie rolników, a praktycznie każdej grupy zawodowej czy społecznej. Chyba tylko rodzice osób niepełnosprawnych zostali odprawieni z kwitkiem, a akurat w ich przypadku zupełnie nie powinno tak być. Frankowicze również bez zastanowienia brali kredyty w obcej walucie, zupełnie nie biorąc pod uwagę, że w ciągu kilkudziesięciu lat jej kurs może zmieniać się wielokrotnie.
Oczywiście to nie jest tak, że państwo nie powinno pomagać nikomu. Chodzi jednak o jakieś zdrowe proporcje. Tymczasem podczas wichury w Rytlu, która miała miejsce w ubiegłym roku, rząd dosłownie wypiął się na potrzebujących pomocy. A to właśnie takie zdarzenie, przeciwko któremu trudno się ubezpieczyć, bo prawdopodobieństwo jego wystąpienia było marginalne. W rolnictwie zawsze jest jakiś problem i zawsze to podatnicy muszą wykładać pieniądze. Może czas najwyższy w końcu powiedzieć rolnikom, że jednak dobrze by było się ubezpieczyć?