Cały czas słyszymy o strajku nauczycieli i o tym, że nauczyciele walczą o wyższe wynagrodzenia. I ja ich absolutnie popieram, bo to, ile zarabiają nauczyciele, to kpina. Problem polskiego szkolnictwa polega jednak też na tym, że wielu nauczycieli niespecjalnie jest przygotowanych do pełnienia swojego zawodu. I to właśnie z tego względu już najwyższy czas, by zastanowić się nad zmianą prawa już u samych podstaw.
Problem polskiego szkolnictwa jest większy, niż mogłoby to wynikać z bieżącej dyskusji
Obecnie problem polskiego szkolnictwa jest sprowadzany do wysokości wynagrodzeń nauczycieli. I owszem, przeraża mnie to, że osoby kształcące przyszłe pokolenia zarabiają – w najlepszym przypadku – ok. 2,5 tys. zł na rękę (nie liczymy żadnych premii). Ale jeszcze bardziej przeraża mnie fakt, że często nauczycielami są osoby, które nauczycielami nigdy nie powinny być. Nie oszukujmy się – zdobycie tytułu magistra (czy często licencjata, chociaż tutaj zarobki są inne) i przygotowanie pedagogiczne nie jest w Polsce zbyt trudne. Powtarzam – w Polsce. I niezwykle nad tym ubolewam. Wystarczy spojrzeć na to, jak wygląda szkolnictwo w Finlandii, która jest stawiana za wzór, jeśli chodzi o system edukacji. I mam na myśli to, jak traktowany jest tam zawód nauczyciela i co trzeba zrobić, by nim zostać.
Nauczyciel w Polsce a nauczyciel w Finlandii
Umówmy się – nauczyciel to niezwykle wymagający zawód. W Polsce jednak, niestety, wiele osób zostaje nauczycielami… z przypadku. Oczywiście jest całe mnóstwo wykształconych i niesamowicie zaangażowanych osób, które poświęcają swój prywatny czas na dokształcanie się i np. przygotowanie uczniów do olimpiad czy konkursów. Niestety nie trzeba ponadprzeciętnych kwalifikacji, by rozpocząć nauczanie w szkole. Właściwie… można nauczać już po zdobyciu tytułu licencjata czy ukończeniu kolegium nauczycielskiego. Po prostu tacy nauczyciele zarabiają najmniej.
W Finlandii zawód nauczyciela jest postrzegany jako prestiżowy. Finowie, którzy chcą w przyszłości pracować w szkolnictwie, muszą przygotować się na długą drogę. Proces rekrutacji na studia pedagogiczne jest wyjątkowo rygorystyczny – dość powiedzieć, że w Finlandii nauczyciele mają podobny status społeczny co… lekarze. Dodatkowo rząd fiński inwestuje w szkolenia nauczycieli, a ci mają obowiązek poświęcać w tygodniu określoną liczbę godzin na rozwój zawodowy. Oczywiście, jak łatwo się domyślić, pensje są adekwatne do zdobytego wykształcenia i prestiżu zawodu.
Należy pamiętać, że fiński system szkolnictwa w niemal wszystkich aspektach różni się od polskiego. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że w Finlandii zawód nauczyciela cieszy się powszechnym szacunkiem. I to nie bez przyczyny. Jak jest w Polsce? Niestety wszyscy wiemy. Może najwyższy czas, by zmienić nie tylko pensje nauczycieli, ale także postrzeganie tego zawodu. A przede wszystkim – drogę do pracy w zawodzie nauczyciela.