Prokuratura u Zięby, to może być koniec Ukrytych Terapii i cios w serce alt-medu

Gorące tematy Społeczeństwo Zdrowie Dołącz do dyskusji (1124)
Prokuratura u Zięby, to może być koniec Ukrytych Terapii i cios w serce alt-medu

Prokuratura u Zięby: czyżby oznaczało to koniec jego działalności? W całej tej sytuacji nie sposób oprzeć się wrażeniu, że Jerzy Zięba zagalopował się, opowiadając o działaniach prokuratury i pokazuje ludziom wprost, o co mu chodzi.

Jerzy Zięba opublikował na swoim fanpage filmik, w którym twierdzi, że prokuratura weszła do pomieszczeń, w którym przechowywane są jego „leki”, a tak naprawdę produkty lecznicze (takiego nazewnictwa używa prokuratura). Zięba opowiada o tym, że w związku z tym zaplombowane zostaną wszystkie pomieszczenia. Zabezpieczone zostaną też rzeczy, którymi handluje. Jerzy Zięba twierdzi, że takie działanie prokuratury i policji to niszczenie jego działalności gospodarczej. Produkty przygotowane do wysyłki również zostały zabezpieczone, toteż osoby, które kupiły coś u Jerzego Zięby, będą musiały poczekać.

Zięba twierdzi, że prokurator powiedział mu, że jego produkty lecznicze nie są zarejestrowane jako leki. Przez jakiś czas Zięba opowiada jeszcze o niekompetencji policji i prokuratury, ale nie to jest najciekawszym elementem filmiku. Jego fani nie zauważają nawet, że on niemal wprost mówi o tym, jaka jest jego intencja.

Prokuratura u Zięby

Przynajmniej trzykrotnie Jerzy Zięba w filmiku powtarza, że utrudnia się mu działalność gospodarczą. Co prawda nasze państwo mogłoby być bardziej przychylne przedsiębiorcom, ale człowiek, który zbił absolutną fortunę na wciskaniu ludziom placebo, nagle mówi wprost: chodzi o jego firmę. Ani razu nie wspomina o tym, że ludzie potrzebujący leków mogą ich nie dostać, że jego produkty naprawdę leczą. Zięba jest wzburzony faktem, że prokuratura psuje mu biznes.

To, co się stanie z firmą Zięby, może być teraz przedmiotem rozważań. Na pewno przez jakiś czas nie dostaniemy strukturyzatorów, a część osób zamiast oglądać filmiki w Internecie będzie musiała pójść do lekarza. Ważne jest jednak to, że pokazuje to tylko, że państwo wyraźnie traci cierpliwość do „medycyny alternatywnej”. Prokuratura z kolei powoli bierze się za tych, którzy próbują leczyć w sposób niesprawdzony naukowo. Zresztą, Ministerstwo Zdrowia wyraźnie nam napisało, że leczenie jest świadczeniem, a Zięba nie ma uprawnień do tego świadczenia. Cóż, może znajdzie sobie inną branżę.