Jeśli polski naukowiec nie zna języka obcego, to coś zdecydowanie nie gra

Edukacja Dołącz do dyskusji
Jeśli polski naukowiec nie zna języka obcego, to coś zdecydowanie nie gra

Najważniejszym obecnie językiem nauki jest angielski. Akademicy z wielu dziedzin w naszym kraju biegle się nim posługują. Gros z nich publikuje w tym języku i nie ma z tym problemu. Wśród nich są np. przedstawiciele nauk medycznych czy technicznych. Bardzo niechętnie robią to jednak humaniści. Część z nich motywuje swoją postawę tym, że pisanie o polskiej literaturze czy historii ma sens tylko w ojczystym języku.

Publikacje anglojęzyczne trafiają do ludzi na całym świecie

Z pewnością język polski stanowi odpowiedni język do opisywania zjawisk interesujących nas jako naród. Ale jeśli dany naukowiec posługuje się tylko nim, zasięg jego publikacji może okazać się bardzo ograniczony.

Zwłaszcza wtedy, gdy zajmuje się zagadnieniami, które mogą zainteresować wąskie grono specjalistów. Ważnym potwierdzeniem tego, że prace danego naukowca są potrzebne, okazują się cytowania.

Głównymi odbiorcami rozpraw pisanych w języku polskim są nasi akademicy. Jeśli natomiast publikujemy po angielsku, o danych badaniach może dowiedzieć się cały świat.

Ważne dla Polaków tematy mogą zaciekawić cały glob ziemski

Część polskich naukowców wskazuje przy tym, że sprawy, które poruszają krajowi humaniści, nie mają większych szans zainteresować czytelników zza granicy. To jednak całkowicie błędne przekonanie.

Tematów podejmowanych przez polskich naukowców, potencjalnie ważnych dla osób z innych państw, jest przecież mnóstwo. To chociażby twórczość literacka naszych noblistów, zagadnienia związane z Holokaustem, z transformacją ustrojową, a także stosunki polsko-ukraińskie.

Interesująca dla ludzi zza granicy może także okazać się np. nasza mentalność, specyfika relacji rodzinnych czy kwestie własnościowe.

Polscy humaniści boją się angielskiego jak ognia

Może więc lepiej postawić sprawę uczciwie i powiedzieć wprost: spora część polskich humanistów unika jak ognia pisania po angielsku, bo obawia się posługiwania nim w pracy.

Nikt nie powinien od nich wymagać tego, by używali tego języka w taki sposób, jak jego rdzenni użytkownicy. Ale pewna komunikatywna biegłość byłaby tutaj wskazana.

Choćby w takim stopniu, aby mogli współpracować z pomagającymi im tłumaczami. Albo wykorzystywać istniejące narzędzia do wychodzenia ze swoimi ustaleniami poza granice naszego kraju.

Polscy naukowcy często mają takie umiejętności. Problem polega natomiast na ich kompleksach związanych z wykorzystywaniem języka angielskiego w pracy.

Można zacząć od popularnych publikacji przetłumaczonych przez AI

Aby zacząć, dobrym pomysłem może okazać się opublikowanie skróconych wersji wybranych prac w języku angielskim opartych na przekładach wykorzystujących sztuczną inteligencję.

Nawet jeśli istnieją ograniczenia w jej stosowaniu w tekstach naukowych, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby przygotować w ten sposób artykuły o charakterze popularnonaukowym. One bowiem nie podlegają na ogół tak ścisłym wymogom.

Część polskich naukowców posiada także dostęp do publicznych środków przeznaczonych na przekłady ich prac na język angielski i powinna z nich korzystać.

Każdy naukowiec musi znać język obcy

Zgodnie z ustawą Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce osoby, które mają stopień naukowy doktora, muszą przed obroną rozprawy potwierdzić znajomość jednego obcego języka nowożytnego na poziomie przynajmniej B2.

Tak jest obecnie i podobnie było kiedyś. Sprowadza się to do tego, że wszyscy zatrudnieni w tym momencie naukowcy – od doktora do profesora –  w pewnym momencie musieli się wykazać znajomością jakiegoś innego niż polski języka.

Co ważne, zdawanym językiem nie musi być angielski. Równie dobrze może to być inny nowożytny język obcy, jak np. niemiecki, francuski czy rosyjski. Jednak zdecydowana większość naukowców wybiera w dzisiejszych czasach angielski. Stąd późniejsze zalecenia, by używać w pracy tego języka, nie powinny stanowić dla nich zaskoczenia.

Kandydat do uzyskania stopnia doktora zdaje egzamin w uczelni lub musi potwierdzić znajomość języka innym dokumentem, jak np. jeden z honorowanych certyfikatów. Zaskakujące może być przy tym to, że wymóg odnosi się jedynie do poziomu B2, nie zaś np. C1 bądź C2.

Jeśli jednak dany naukowiec rzetelnie wykaże się znajomością języka na takim poziomie, ma szanse na całkiem sprawne poruszanie się po świecie wiedzy z jego wykorzystaniem. Zwłaszcza w dobie AI.

Polscy humaniści nie powinni więc unikać pisania po angielsku. W wielu przypadkach towarzyszące im przy tym założenia są błędne. A my jako podatnicy zrzucający się na ich etaty w publicznych uczelniach powinniśmy tego od nich wymagać.

Ich aktywność pod tym względem mogłaby znacząco zmienić wizerunek Polski na świecie. Jeśli zaniedbujemy ten obszar, pozwalamy na to, by nasz obraz za granicą kształtowali przedstawiciele innych narodów.