Rekordowo długa kadencja samorządów to jednocześnie szansa i problem

Samorządy Dołącz do dyskusji
Rekordowo długa kadencja samorządów to jednocześnie szansa i problem

Każdy, kto obserwuje w mediach społecznościowych profil swojego miasta lub gminy, czy też wójta, burmistrza, lub prezydenta, zapewne zauważył, że włodarze miast masowo chwalą się 5. Rocznicą objęcia przez nich urzędu. Zwracamy uwagę, że obecnie mamy styczność z rekordowo długą kadencją samorządów – może ona wynieść nawet 5,5 roku. Do 2018 roku kadencja trwała 4 lata.

Wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast świętują. Swój urząd piastują już od pięciu lat, a na wybory samorządowe zanosi się dopiero na wiosnę. To zmiana m.in. odpowiednich zapisów ustawy o samorządzie gminnym i powiatowym wydłużyła kadencję rad gminnych oraz włodarzy gminy o rok. Wybory parlamentarne dały kolejne pół roku, kadencja więc będzie rekordowa. Czy dla włodarzy gmin i radnych to dobrze? Z jednej strony tak, z drugiej niekoniecznie.

Rekordowa długość kadencji, rekordowa odpowiedzialność

Kadencja samorządów ze względu na wybory parlamentarne została przedłużona do końca kwietnia 2024 roku. Oznacza to, że wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast, a także radni, będą piastować swoje funkcje przez 5,5 roku. To o 1,5 roku dłużej niż w poprzednich – czteroletnich kadencjach. Z jednej strony patrząc na pensje samorządowców można im zazdrościć. Każdy kij ma jednak dwa końce – im dłużej piastuje się urząd, tym bardziej widoczne są efekty naszych działań, większa jest również odpowiedzialność, ponieważ nie możemy już powoływać się na działania naszych poprzedników.

W samorządach każdy następujący po siebie włodarz realizuje swoją wizję, zgodną ze swoim programem wyborczym, czy też własnymi pomysłami, przekonaniami i ideałami (nie zawsze w sposób rozsądny). Dlatego często początkowe lata kadencji to działania doraźne, które owocują dopiero w późniejszym czasie. Czy pomysły były dobre, czy złe, dany włodarz często nie ma szansy się już przekonać – w przypadku gdy piastuje swój urząd po raz pierwszy i nie zwyciężył w kolejnych wyborach, prawdopodobnie efekty jego pracy staną się dumą (lub wyzwaniem) dla kogoś innego. Dodatkowe 1,5 roku diametralnie jednak zmieniło tę sytuację względem poprzednich kadencji.

Szansa na dokończenie rozpoczętych inwestycji

Wydłużenie kadencji to szansa na zrealizowanie (i przede wszystkim zakończenie) niektórych inwestycji. Zwłaszcza chodzi nam o inwestycje drogowe, a także wodociągowe, czy kanalizacyjne, które również wiążą się z utrudnieniami dla kierowców. Obecnie każdy samochód ma, każdy chce dojechać do domu, do pracy i do szkoły. W przypadku rozkopanych dróg notowania burmistrza i radnych drastycznie spadają (nawet jeżeli inwestycja była bardzo potrzebna). Długotrwałe remonty ludzi irytują.

Sytuacja zmienia się w momencie, kiedy inwestycje uda się zakończyć przed wyborami (najlepiej kilka miesięcy przed), ponieważ wtedy złe wspomnienia związane z utrudnieniami się zacierają, a ludzie zaczynają doceniać wyremontowane przestrzenie. Dzięki dłuższej kadencji więcej włodarzy miast i gmin ma szansę chwalić się inwestycjami, których byli inicjatorami. Wcześniej istniało duże ryzyko, że jedna kadencja inwestycję zaplanuje i zdobędzie fundusze, a śmietankę (lub czarę goryczy) spije już kolejna.

Wyborców można do siebie łatwo zrazić

Wreszcie samorządowcy z obecnej kadencji stają przed jednym z najważniejszych wyzwań – jak nie zrazić do siebie wyborców. Analizy pokazują, że im dłużej trwa kadencja, tym mniejsza szansa na reelekcję (może z drobnymi wyjątkami, jakie wyborczy czynią dla włodarzy znanych od lat, lubianych i docenianych, najczęściej jednak takie sytuacje mają miejsce w mniejszych miejscowościach). Skąd jednak wzięła się taka prawidłowość? Oczywiście z ludzkiej natury. Wyborcy po tylu latach mogą już chcieć zmiany (ba, samorządowcy również mogą chcieć zmiany, zwłaszcza jeżeli w trakcie kadencji przez stresy związane ze sprawowaniem funkcji ich głowy posiwiały). W trakcie tak długiej kadencji łatwiej również ludzi do siebie zrazić. Im dłuższa kadencja, tym większe ryzyko zwyczajnego potknięcia, gorszego dnia, złego zachowania podczas oficjalnego spotkania, niewyrażenia dostatecznego zainteresowania sprawą danej grupy społecznej… Możliwości jest wiele. I choć oczywiście niektórzy włodarze mają szczególny talent, bo potrafią zrazić do siebie elektorat już w trakcie pierwszych tygodni kadencji, to większość stara się jednak pełnić swoją funkcję w sposób wyważony. To właśnie oni są bardziej narażeni na problemy w związku z dłuższą kadencją.

Rekordowa kadencja samorządów powoli dobiega końca. Już wiosną 2024 roku odbędą się wybory samorządowe. Przypominamy również, że w razie reelekcji włodarzy gmin i miast, kolejna kadencja będzie ostatnią – kilka lat temu wprowadzono nowelizację przepisów, która zakłada, że piastować urząd wójta, burmistrza lub prezydenta miasta można maksymalnie przez dwie kadencje.