REKLAMA
  1. Home -
  2. Codzienne -
  3. Uwielbiałem rozmowy z taksówkarzami. I to zabiły algorytmy
Uwielbiałem rozmowy z taksówkarzami. I to zabiły algorytmy

Pamiętacie to? Kiedyś, gdy tylko zamknęło się drzwi taksówki, zaczynały się rozmowy. O życiu, o autach, o polityce, o tym, która knajpa jest najlepsza. Teraz starych taksówkarzy jest jak na lekarstwo, a młodzi rozmawiać się boją. I klienci chyba też.

Jerzy Wilczek08.08.2023 17:11
Codzienne

Kto najbardziej "czuje" miasto? Na amerykańskich filmach wiadomo, czyściciele butów. W realnym życiu to jednak taksówkarze najbardziej wiedzą, co się dzieje. Znają puls miasta, jeżdżą po nim cały dzień, a przede wszystkim - rozmawiają cały dzień z przedstawicielami przeróżnych klas społecznych i zawodów.

O tym wszystkim chyba jednak trzeba mówić w czasie przeszłym. Jak się jeździ taksówką, to najczęściej obie strony po prostu milczą. Wszystko dlatego, że "taksówka" już rzadko kiedy jest taksówką, częściej to Uber czy inny Bolt.

REKLAMA

Czemu rozmowy z taksówkarzami umarły?

Jeszcze do niedawna doświadczeni taksówkarze trzymali się mocno. Zmieniło się to w czasie pandemii. Rynek się załamał, wielu doświadczonych kierowców uznało, że to dobry moment na przejście na emeryturę. Jednakże wszystko wróciło do normy - ludzie wciąż zechcieli jeździć. Doświadczeni kierowcy już jednak nie wrócili, ich miejsce zajęli kierowcy często w okolicach 20. roku życia - bardzo często wychowani poza Polską.

Mogli łatwo poruszać się po mieście, w końcu od tego są teraz aplikacje. A przecież starsi kierowcy musieli często "wkuwać" mapy na pamięć...

REKLAMA

No dobrze, ale jaki ma to związek z rozmowami w taksówkach? Na pierwszy rzut oka można pomyśleć, że to wszystko efekt tego, że "nowi" kierowcy nie zawsze znają polski (podobnie zresztą się to zmieniło w przypadku klientów, którzy są coraz bardziej międzynarodowi).

To chyba nie do końca jednak tak. Po pierwsze - Ukraińcy czy Białorusini często świetnie znają polski. Po drugie - rozmowy to przecież najlepsza metoda na szlifowanie języka.

REKLAMA

Chyba więc co innego zabiło tradycję rozmów z taksówkarzami. Algorytmy. W aplikacjach każdy jest oceniany - i kierowca, ale i klient. Każdy zdaje sobie sprawę, że powiedzenie jednego słowa za dużo może się komuś nie spodobać - i ocena poleci w dół. Nie mówiąc już o tym, że niektórzy nie życzą sobie być zagadywani, więc ocena w dół może polecieć nawet za... próbę nawiązania kontaktu. Nie będzie to miało pewnie takich konsekwencji, jak w odcinku "Nosedive" Black Mirror, ale kto by chciał narażać się na kłopoty?

Lepiej więc przejechać kurs w ciszy. Szkoda, bo kiedyś w taksówce można było mieć naprawdę fascynujące rozmowy, albo chociaż dowiedzieć się paru miejskich plotek. Dziś pozostało nam się wpatrywanie za okno lub w ekran telefonu. Tylko broń Boże nie można zbyt długo patrzeć na kierowcę/kierowczynię. To też grozi obniżeniem oceny!

REKLAMA
Dołącz do dyskusji

zobacz więcej:

Najnowsze
Warte Uwagi