Zatrudnieni na śmieciówkach mieliby stać się pracownikami w świetle prawa. Zyskaliby płatne urlopy i nie tylko

Praca Dołącz do dyskusji (582)
Zatrudnieni na śmieciówkach mieliby stać się pracownikami w świetle prawa. Zyskaliby płatne urlopy i nie tylko

Forum Związków Zawodowych zgłosiło dość interesujący postulat. Organizacja proponuje rozszerzenie definicji pracownika z kodeksu pracy także o osoby zatrudnione na umowach cywilnoprawnych. Równocześnie krytykuje rozwiązania zawarte w Polskim Ładzie zmierzające do ograniczenia skali stosowania „śmieciówek” i wypychania pracownika na samozatrudnienie. 

Forum Związków Zawodowych krytykuje metody walki ze „śmieciówkami” i fikcyjnym samozatrudnieniem obrane w Polskim Ładzie

Stałym problemem polskiego rynku pracy jest wypychanie przez pracodawców pracowników na bardziej elastyczne formy współpracy – umowy cywilnoprawne i samozatrudnienie. Mają one oczywiście sporo zalet, także z punktu widzenia „słabszej” strony takiej umowy. Nie ulega jednak wątpliwości, że ich stosowanie w przypadku osób świadczących normalną pracę służy przede wszystkim interesom przedsiębiorcy.

Forum Związków Zawodowych krytykuje propozycje zawarte w Polskim Ładzie mające w założeniu ukrócić nadmierne stosowanie popularnych „śmieciówek„. Zdaniem tej organizacji, stosowanie instrumentów o charakterze podatkowym i składkowym może przynieść rezultat odwrotny do założonego.

Wszystko dlatego, że zarówno samozatrudnieni, jak i osoby świadczące pracę w oparciu o umowy cywilnoprawne, bardzo często są zmuszone do takiej formy przez pracodawcę. Racjonalną alternatywę z punktu widzenia związkowców stanowi rozszerzenie definicji pracownika także o pozostałe formy świadczenia pracy.

Związkowcy przekonują, że :

System powinien upodmiotowić pracownika poprzez poszerzoną optykę Kodeksu pracy. Dlaczego osoba, która w dzisiejszych warunkach „świadczy usługi” na umowie zlecenie nie mogłaby być docelowo traktowana przez system jako pełnoprawny pracownik?  Dlaczego osoba, która zgodnie z obecnymi przepisami wykonuje określone dzieło nie mogłaby być pracownikiem wykonującym pracę w określonym interwale czasowym, potrzebnym do jego wytworzenia?

Na postawione przez siebie pytania odpowiadają od razu:

Odważna, realizowana w duchu dialogu społecznego reforma Kodeku pracy mogłaby doprowadzić do poszerzenia katalogu definicji pracy, a co za tym idzie, zakończyć epokę półśrodków i agresywnych metod przenoszenia kosztów „promocji zatrudnienia” na tych, którzy z różnych powodów nie posiadają umowy o pracę na czas nieokreślony, a przyczyna, dla której znaleźli się na skrajnie elastycznych formach zatrudnienia nie wynika z mozolnego dokonywania optymalizacji podatkowych.

Rozszerzenie definicji pracownika z czysto moralnego punktu widzenia byłoby jak najbardziej słuszne

Pytanie brzmi, czy rozszerzenie definicji pracownika zawartej w kodeksie pracy ma w ogóle sens? Przepisem, który powinniśmy przeanalizować nie jest sama definicja zawarta w art. 2 kodeksu. O wiele ważniejsza wydaje się definicja stosunku pracy w art. 21 §1 tejże ustawy. Zgodnie z tym przepisem, stosunkiem pracy jest zobowiązanie się przez pracownika „do wykonywania pracy określonego rodzaju na rzecz pracodawcy i pod jego kierownictwem oraz w miejscu i czasie wyznaczonym przez pracodawcę, a pracodawca – do zatrudniania pracownika za wynagrodzeniem.”

Co ważniejsze, zgodnie z następnym paragrafem, każde zatrudnienie na powyższych warunkach stanowi stosunek pracy – niezależnie od nazwy umowy zawartej przez strony. Przepis ten stanowi ustawowe zabezpieczenie właśnie przed wypychaniem pracowników na umowy cywilnoprawne. Istnieje nawet instytucja specjalnego powództwa o ustalenie stosunku pracy.

Problem polega na tym, że państwo przez wiele lata przymykało oko na cały proceder, przynajmniej na poziomie systemowym. Przedsiębiorcy zaś nauczyli się tak konstruować umowy i późniejszą współpracę ze swoim „nie-pracownikiem”, żeby nie spełniać wyżej wskazanej definicji stosunku pracy. Nawet, jeśli istota relacji łączącej obydwie strony umowy pozostaje bez zmian.

Rozszerzenie definicji pracownika oznaczałoby objęcie takich osób szeregiem kodeksowych obowiązków, jakie pracodawca ma względem pracownika. W grę wchodzą na przykład płatne urlopy, ochrona przed zwolnieniem, uregulowanie przerw w pracy, szczególna formalizacja rozwiązania umowy. Co więcej, objęcie „śmieciówek” regulacjami kodeksowymi ograniczałaby odpowiedzialność takich pracowników za wyrządzone szkody.

Z czysto moralnego punktu widzenia postulat Forum Związków Zawodowych jest słuszny. Przy jednym istotnym zastrzeżeniu. Rozszerzenie definicji pracownika nie naruszałoby praw tych osób, które w pełni dobrowolnie decydują się na bardziej elastyczne formy pracy. Takie osoby jak najbardziej istnieją i wcale nie jest ich mało. Sami związkowcy wspominają o przypadkach „agresywnej optymalizacji podatkowej”. W praktyce jednak w grę wchodzi dużo szersze spektrum sytuacji życiowych.

System ubezpieczeń społecznych od dawna ignoruje istnienie osób niezatrudnionych na etacie – wbrew przepisom Konstytucji

Z uwagi na specyfikę umów cywilnoprawnych, rozsądnym byłoby zastosowanie w ich przypadku klauzuli o „właściwym stosowaniu” przepisów kodeksu pracy. Chodzi o te przepisy, które obejmują zagadnienia stanowiące o różnicy pomiędzy umową o pracę a umową cywilnoprawną.

Kolejną kwestią wartą poruszenia jest oskładkowanie form elastycznych. Forum Związków Zawodowych wprost uznaje takie posunięcie względem zleceń za „niezapisaną w Polskim Ładzie, lecz nieuchronną„. W tej kwestii warto przypomnieć, że konstytucyjnym obowiązkiem państwa jest zapewnienie każdemu obywatelowi równego dostępu do opieki zdrowotnej. Finansowanej ze środków publicznych, niezależnie od tego, czy ten pracuje, czy nie. Pracujący mają prawo do emerytury po osiągnięciu wieku emerytalnego, pozostający bez pracy bez własnej winy – do zabezpieczenia społecznego.

Problem w tym, że obecne rozwiązania prawne nie uważają osoby pracujące na umowach cywilnoprawnych za pracujących. Mają prawo do czegokolwiek tylko wtedy, jeśli opłacają dobrowolne ubezpieczenia. W tym momencie dobrowolne ubezpieczenie zdrowotne w NFZ jest zresztą droższe, niż składka zdrowotna płacona przez przedsiębiorców. Po wdrożeniu Polskiego Ładu w proponowanym przez rząd kształcie nastąpi zrównanie wysokości obydwu.

Także pod tym względem rozszerzenie definicji pracownika byłoby chyba rozsądnym pomysłem. Nie da się jednak ukryć, że takie podejście stanowiłoby wywrócenie polskiego rynku pracy do góry nogami. Czy przedsiębiorcy są gotowi do zrezygnowania z optymalizacji kosztów pracy za pomocą śmieciówek i samozatrudnienia? Prawdopodobnie nie. Zwłaszcza w sytuacji, gdy dodatkowych ciężarów dorzuci im Polski Ład.