Rząd bierze się za Ubera. Już na serio. Albo zdobędzie licencję albo go zablokują

Gorące tematy Firma Moto Państwo Technologie Zakupy Dołącz do dyskusji (440)
Rząd bierze się za Ubera. Już na serio. Albo zdobędzie licencję albo go zablokują

Prawo, które ma uregulować Ubera w Polsce, trafiło właśnie do konsultacji i uzgodnień. Będzie ono dotyczyć „pośrednictwa przy przewozie osób” i będzie wprowadzać przepis pozwalający na blokowanie aplikacji, które robią coś takiego bez odpowiedniej licencji.

Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa zaprezentowało projekt nowelizacji ustaw o transporcie drogowym oraz o czasie pracy kierowców. To jest właśnie „Lex Uber„, czyli ustawa skrojona z myślą o aplikacjach mobilnych, które oferują pośrednictwo w przekazywaniu zleceń na przewóz osób. Ministerstwo mówi wprost, że zadaniem nowego prawa jest „stworzenie jednakowych warunków prawnych dla podmiotów prowadzących działalność w zakresie pośrednictwa przy przewozie osób”.

Pośrednictwo przy przewozie osób. Czyli co?

Ustawa wprowadzi definicję pośrednictwa przy przewozie osób. Z góry uprzedzamy, że jest to definicja zagmatwana. Jeśli koniecznie chcecie ją poznać to wiedzcie, że będzie ona dotyczyć działalności polegającej na…

  • przekazywaniu zleceń przewozu osób samochodem osobowym, pojazdem samochodowym przeznaczonym konstrukcyjnie do przewozu powyżej 7 i nie więcej niż 9 osób łącznie z kierowcą lub taksówką, lub

  • zawieraniu umowy przewozu w imieniu klienta lub podmiotu wykonującego przewóz osób samochodem osobowym, pojazdem samochodowym przeznaczonym konstrukcyjnie do przewozu powyżej 7 i nie więcej niż 9 osób łącznie z kierowcą lub taksówką, lub

  • pobieraniu opłaty za usługę przewozu osób samochodem osobowym, pojazdem samochodowym przeznaczonym konstrukcyjnie do przewozu powyżej 7 i nie więcej niż 9 osób łącznie z kierowcą lub taksówką, lub

  • umożliwieniu zawarcia umowy przewozu i umożliwieniu uregulowania opłat za przewóz osób samochodem osobowym, pojazdem samochodowym przeznaczonym konstrukcyjnie do przewozu powyżej 7 i nie więcej niż 9 osób łącznie z kierowcą lub taksówką.

Zagmatwane? Owszem, ale Uber z pewnością złapie się w tej definicji (inni również np. my Taxi). To oznacza, że Uber będzie musiał uzyskać licencję na pośrednictwo, również wprowadzoną nową ustawą. Trzeba będzie spełnić pewne określone wymagania by licencję dostać, a dodatkowo będzie można tę licencję stracić jeśli np. pośrednik umożliwi świadczenie przewozu osobie bez odpowiedniej licencji na zarobkowy przewóz osób.

Obowiązki pośrednika

Pośrednik będzie musiał weryfikować uprawnienia przedsiębiorców wykonujących przewóz i posiadanie przez nich ubezpieczeń OC. Będzie musiał prowadzić i przechowywać przez 5 lat elektroniczny rejestr zleceń przekazanych do realizacji. Będzie też musiał prowadzić ewidencję pracowników i współpracowników oraz innych podmiotów którym zlecono usługi przewozu osób samochodem osobowym. Będzie musiał udostępniać dokumenty na żądanie organów Inspekcji Transportu Drogowego oraz fiskusa.

Ustawa ma przewidywać kary w wysokości 40.000 zł za wykonywanie działalności pośrednictwa przy przewozie osób bez wymaganej licencji. Kara 1 tys. zł będzie groziła za każde zlecenie kursu pojazdem bez ważnego badania technicznego. 10 tys. zł kary będzie można dostać za zlecenie przewozu kierowcy, który nie ma licencji upoważniającej do zarobkowego przewozu osób.

Ułatwienia dla taksówkarzy

Z drugiej strony ta sama ustawa wprowadzi pewne ułatwienia np. zniesione będą obowiązkowe szkolenia z topografii miejscowości i znajomości przepisów prawa miejscowego, choć utrzymana będzie możliwość przeprowadzania egzaminów w tym zakresie. Zniesiony ma być także limit liczby mieszkańców, od którego rada gminy może wprowadzić obowiązek zdania egzaminu z topografii miejscowości oraz znajomości przepisów prawa miejscowego. Projekt zakłada też obniżenie poziomu maksymalnej opłaty za przeprowadzenie egzaminu z topografii miejscowości i znajomości prawa miejscowego, która nie będzie mogła przekroczyć kwoty 200 zł.

Wisienka na torcie – blokowanie aplikacji

W projekcie ustawy jest jedna naprawdę niepokojąca rzecz. Chodzi o projektowany pkt 5 w art. 50 ustawy o transporcie drogowym. Wprowadzi on procedurę blokowania programów komputerowych, numerów telefonów, aplikacji mobilnych, platform teleinformatycznych albo „innych środków przekazu informacji” stosowanych do wykonywania nielegalnego pośrednictwa przy przewozie osób. Ma to wyglądać tak, że Inspekcja Transportu Drogowego będzie występowała z wnioskiem o zablokowanie do Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej.

Domyślamy się, że Prezes UKE będzie występował do operatorów lub e-usługodawców z prośbą o zablokowanie danej aplikacji czy platformy (choć w sumie z projektu czy uzasadnienia nie wynika jasno co UKE ma zrobić). Można wątpić, czy blokada będzie w 100% skuteczna. Istnieje ryzyko przypadkowego blokowania aplikacji i programów legalnych, a poza – to jest najważniejsze pytanie – czy naprawdę chcemy żyć w kraju, w którym Inspekcja Transportu Drogowego będzie decydować o naszym dostępie do tej lub innej aplikacji? Wiem, że rząd polubił blokowanie, ale powoli zaczyna przesadzać.