„Solidarność” postanowiła wypromować metalowy Mystic Festival, domagając się zmian w jego programie. Powód: szatan

Na wesoło Społeczeństwo Dołącz do dyskusji
„Solidarność” postanowiła wypromować metalowy Mystic Festival, domagając się zmian w jego programie. Powód: szatan

Nie ma to jak darmowa promocja tuż przed imprezą! Solidarność chce zmian w programie metalowego festiwalu. Chodzi o Mystic Festival, który odbędzie się między 7 a 10 czerwca na terenach postoczniowych w Gdańsku. Związkowcy są oburzeni wykorzystaniem nazwy stoczni i obecności zespołów „satanistycznych”. Wcześniej podobny sprzeciw wyraziła pewna katolicka organizacja.

Solidarność chce zmian w programie metalowego festiwalu

Mystic Festival to największy w Polsce festiwal prezentujący muzykę metalową (a przy okazji inne pokrewne jej gatunki). Choć z podobnym rozmachem odbył się on w Gdańsku rok temu, to dopiero w tym wzbudził on emocje niektórych środowisk. Zadziałał na nie jak płachta na byka jak zwykle Nergal, którego Behemoth ma wystąpić na głównej scenie 8 czerwca. Czyli w Boże Ciało. Co doprowadziło do wrzenia członków organizacji „Polska Katolicka Nie Laicka”, którzy napisali petycję do właścicieli terenu festiwalu, by ci doprowadzili do odwołania imprezy. W tym tekście nie chcę jednak skupiać się na tej części historii, o której już media wielokrotnie pisały (wszak inicjatorzy rozrzucili po mieście kuriozalne ulotki). Dziś bowiem pojawiło się coś jeszcze ciekawszego. Przeciwko festiwalowi zaprotestowali bowiem… związkowcy.

Ulotka ostrzegająca przed gdańskim festiwalem.
Ulotka ostrzegająca przed gdańskim festiwalem.

Mowa o Karolu Guzikiewiczu, znanym krzykaczu i autorze wielu głośnych happeningów, który na co dzień jest działaczem NSZZ Solidarność Stoczni Gdańskiej, a przy okazji dorabia jako radny PiS w sejmiku województwa pomorskiego. Guzikiewicz opublikował dziś w swoich mediach społecznościowych pismo, w którym jego międzyzakładowa organizacja związkowa „stanowczo protestuje przeciwko działaniom podczas organizacji Mystic Festival”. Jakim? Otóż związkowcy dalej piszą: – „Bezprawnie posługujecie się Państwo nazwą Stoczni Gdańskiej zarówno na stronach organizatora jak i innych publikatorach, kolportując bilety wstępu”. Dalej jest też o tym, że NSZZ Solidarność co prawda popiera twórczość artystyczną i kulturalną (dzięki Bogu!), ale nie popiera, i to stanowczo, występów satanistycznych „godzących w uczucia religijne i wolność wyznania”.

W żądaniach związkowców pada wezwanie do zaprzestania posługiwania się przez organizatorów Mystica takimi nazwami jak: Stocznia Gdańsk, Stocznia Gdańska lub Gdańsk Stocznia, bo ma to szkodzić wizerunkowi działalności obecnej spółki Stocznia Gdańsk. Guzikiewicz z kolegami domagają się też… „natychmiastowej korekty programu festiwalu, by nie było łamane polskie prawo”. Co jeśli organizatorzy tego nie zrobią? Otóż Solidarność grozi, że spotkają się z dochodzeniem roszczeń z tytułu poniesionej szkody oraz zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę.

Pismo, jakie związkowcy wysłali do organizatorów.
Pismo, jakie związkowcy wysłali do organizatorów.

Reklama dźwignią handlu

Z całą pewnością pan Guzikiewicz zrobił organizatorom wymarzony prezent na dzień przed startem festiwalu. Może w ten sposób sprzeda się na niego jeszcze więcej biletów. Bo to jedyny efekt, na jaki mogą liczyć związkowcy składając swoje żądania. Na stronie Mystic Festival widnieje informacja o lokalizacji imprezy podpisana „Gdańsk Stocznia”, co nie jest nazwą obecnie działającej spółki (za to jest nazwą pobliskiego przystanku Szybkiej Kolei Miejskiej), poza tym trudno inaczej określić tereny postoczniowe, na które na imprezę zjeżdżają fani muzyki z całej Europy. Jeszcze bardziej absurdalne jest domaganie się zmian w line-upie festiwalu. Żaden bowiem zespół mający wystąpić na scenie nie ma w planach łamania prawa. Jeżeli uwielbiany przez prawicę Nergal się tego dopuści, może ponieść konsekwencje po fakcie. Cenzura prewencyjna była czymś, z czym założyciele Solidarności walczyli w PRL-u. Jak widać ich następcy zupełnie o tym zapomnieli.

A już szczytem szczytów jest zapowiedź, że spółka Stocznia Gdańsk poniesie jakiekolwiek straty związane z tym, że na ich terenach odbywa się największy w Polsce festiwal metalowy. Już to widzę jak przykładowy Jens, prezes norweskiej firmy zamawiającej kadłub, po otrzymaniu informacji o odbyciu się po sąsiedzku Mystica dzwoni oburzony i zrywa kontrakt. Śmiem twierdzić, że to raczej związkowcy swoim kuriozalnym pismem robią krzywdę własnej firmie. A przy okazji robią organizatorom święta metalowej muzyki zupełnie darmową reklamę. Genialne! Ja się wybieram!