Katolicka Agencja Informacyjna opublikowała niedawno raport na temat religijności Polaków, z którego wnioski wpasowują się w obserwowane od dawna trendy. Polska powoli, ale jednak się laicyzuje. Zmiana ta przebiega jednak najszybciej wśród młodych. Spośród studentów 30% deklaruje się jako wierzących i praktykujących, 22% jako wierzący i rzadko praktykujący, 18% jako niepraktykujący. Nieco ponad 50% studentów deklaruje także, iż Kościół nie jest dla nich autorytetem instytucjonalnym.
Przyczyn tego zjawiska, oczywiście można podawać wiele. Od nie rozwiązywania pojawiających się w Kościele patologii, do podejrzanie bliskich konszachtów z obecną władzą. Jednak w wyliczaniu tych powodów bardzo często pomijana jest niezwykle istotna statystyka. Drastyczny spadek zaangażowania Polaków w przekazywania swojej religii własnym dzieciom.
W 1998 r. 52% młodych deklarowało, że ich rodzicom zależy na tym, by chodzili do kościoła. W 2016 r. było to już zaledwie 30%. Spadek o 20 punktów procentowych, a zarazem niemal o połowę jest naprawdę poważną zmianą. Zwłaszcza jak na dziedzinę, która w życiu człowieka deklarującego w niej uczestnictwo, co do zasady powinna być jedną z fundamentalnych wartości. I warto przy tym zaznaczyć, że nie jest to spowodowane jakimś ogólnym spadkiem wymagań rodziców wobec dzieci. W tym czasie nie zaobserwowano aby zmalały wymagania dotyczące nauki, czy podjęcia studiów.
Polacy w szybko zmieniającym się świecie tracą zainteresowanie, albo po prostu nie znajdują czasu na przekazywanie wartości i oczekiwanie od dzieci wdrażania ich w życie. Nawet tych, które dla nich samych były ważne. Co jednak w kontekście religii wpisywałoby się we wspomnianą w jednym z moich poprzednich artykułów tezę o tym, że jesteśmy bardziej narodem katolików kulturowych. Dla których ważne są święta, rytualizm i płynąca z tego tożsamość, a nie faktyczne doświadczenie wiary.
Można oczywiście dużo powiedzieć na temat tego jak skrajne formy przymuszania dzieci do religii wywołują efekt dokładnie odwrotny. Zwłaszcza u nastolatków, które dawno mają już wyrobione podstawowe nawyki społeczne i pewnych rzeczy po prostu nie da się zacząć wyrabiać w nich od zera jeśli nie zaczęto tego wcześniej. Jednak obojętność i brak zainteresowania przekazaniem tego aspektu dzieciom naturalnie prowadzi do obojętności u nich samych. M.in. dlatego też spadek religijności najbardziej widoczny jest wśród ludzi młodych.
W pokoleniu millenialsów od 2000 r. odsetek ludzi deklarujących jakiekolwiek uczestnictwo w praktykach religijnych spadł aż o 30 punktów procentowych (z 70% do 40%). W ciągu ostatnich 10 lat widać też bardzo wyraźny spadek uczestnictwa w lekcjach religii, które wynosi obecnie 70%. Za to w największych miastach na katechezę szkolną uczęszcza już mniejszość uczniów – 44% proc. Wśród uczniów także, już 17% deklaruje się jako niewierzący (wobec 8% ogółu Polaków).
Co ciekawe bp Grzegorz Suchodolski prezentujący wspomniany na początku raport wydaje się przynajmniej po części zdawać sobie sprawę z opisanego problemu. Rozpoznając, że doszło do “generacyjnego pęknięcia” oraz zauważając, że nawet sam język którym posługuje się Kościół stał się tak odległy i niezrozumiały, że niemal utracono możliwość komunikacji. A co ważniejsze, że z perspektywy katolickiej polska młodzież potrzebuje ewangelizacji. Nie są to katolicy, których trzeba umacniać w wierze. Są to ludzie których jeśli chce się zainteresować katolicyzmem, to trzeba im go na nowo zaprezentować. Jednak czy przełoży się to na realne zmiany w podejściu Kościoła i odwrócenie lub chociaż zahamowanie trendów spadkowych w religijności młodych Polaków? Czas pokaże.