We wtorek w Instytucie Wymiaru Sprawiedliwości odbyła się konferencja pt. "Sprawiedliwość w walce z przemocą". Podczas niej wiceminister sprawiedliwości – Marcin Romanowski, zapowiedział zmiany w postępowaniu, jakim będą objęci sprawcy przemocy domowej. Projekt nowelizacji obowiązującej już od półtora roku „ustawy antyprzemocowej”, jest już po uzgodnieniach międzyresortowych i konsultacjach społecznych. Ustawa właśnie trafiła do Komitetu Społecznego Rady Ministrów.
Przepisy przewidują możliwość wprowadzenia nowych nakazów
Zgodnie z zapowiedziami, „narzędzie” zakazu zbliżania uzupełnią trzy nowe rozwiązania. Chodzi o zakazy:
- zbliżania się na odległość wyrażoną w metrach,
- kontaktowania się przy pomocy środków komunikacji elektronicznej,
- przychodzenia do szkoły, w której uczy się pokrzywdzony.
Jak zapowiedział wiceminister, zakazy te będą stosowane według tego samego schematu, który już się sprawdził. Chodzi o prosty 14-dniowy nakaz policyjny z możliwością przedłużenia przez sąd cywilny. Jak wskazał wiceminister Romanowski, wszystkie wymienione środki policja będzie mogła stosować wobec sprawcy przemocy domowej łącznie.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Żeby wrócić do rodziny, sprawcy przemocy domowej pójdą na terapię
Choć samo założenie jest jak najbardziej w porządku, konstrukcja tego rozwiązania budzi jednak wątpliwości po stronie prawników.
Zgodnie z założeniami zmian, osoba, na którą nałożono któryś z zakazów, będzie mogła wystąpić o ich zmianę lub uchylenie. Do przesłanek, od których sąd uzależni decyzję o zniesieniu zakazów, resort dodaje terapię lub oddziaływania korekcyjno-edukacyjne. Rozstrzygając wniosek sprawcy przemocy domowej, sąd ma brać pod uwagę nie tylko sam fakt uczestnictwa w terapii. Ważna będzie przede wszystkim informacja o jej efektach.
Jak uzasadniała wprowadzenie tego rozwiązania sędzia Agnieszka Tomczewska, która pełni funkcję wicedyrektora Departamentu Spraw Rodzinnych i Nieletnich w Ministerstwie Sprawiedliwości:
Prawnicy alarmują: nie możemy zapominać o pokrzywdzonych
Eksperci zwracają uwagę na to, że choć terapia i jej pozytywne skutki są ważnym elementem resocjalizacji sprawcy przemocy domowej, ważne miejsce w całym procesie powinno mieć też stanowisko pokrzywdzonych.
Jak mówił mec. Ejsmont, cytowany w serwisie „prawo.pl”:
Poza zarzutem, iż przepisy w większym stopniu powinny skupiać się na pokrzywdzonym, przede wszystkim biorąc pod uwagę jego stan psychiczny, wątpliwości pojawiają się również w stosunku do samej terapii sprawcy. Prawnicy obawiają się, że jeśli wymagania i procedury w tej kwestii nie zostaną dokładnie sprecyzowane, do obowiązku zacznie się podchodzić „po macoszemu” i „bez empatii”.
Osobiście wydaje mi się, że kierunek zmian jest słuszny. Jednak biorąc pod uwagę jak ważnym problem jest przeciwdziałanie przemocy domowej, należałoby co najmniej w tym samym stopniu, co na resocjalizacji sprawców, skupić się na pomocy ofiarom.
W mojej opinii, ważne jest nie tylko skupienie się na okresie pomiędzy nałożeniem na sprawcę zakazów, a jego powrotem do domu. Wydaje mi się, że równie istotne jest uregulowanie mechanizmów następczych. Pozwoliłyby one kontrolować zarówno długotrwałość skutków terapii sprawców, jak i samopoczucie oraz stan psychiczny (często wieloletnich) ofiar.