W Krakowie parkowanie będzie droższe o złotówkę za każdą godzinę. Skończy się też darmowe parkowanie w niedziele
Nic dziwnego, że obecnie samorządy szukają dodatkowych pieniędzy. W końcu drożeje dosłownie wszystko, a rządzący systematycznie ograniczają ich źródła dochodu z każdą kolejną reformą podatku PIT. Podwyżki opłat lokalnych wydają się rozsądnym rozwiązaniem. W takich sytuacjach włodarzy polskich miast w szczególności może kusić podnoszenie opłat za parkowanie. Prezydent Krakowa próbował zrobić to w swoim mieście w lipcu. Musiał jednak zrezygnować z pomysłu z powodu sprzeciwu radnych. Niedługo przekonamy się, czy ci zmienili zdanie.
Jak podaje portal Kraków Nasze Miasto, Jacek Majchrowski przygotował projekt uchwały, która reguluje strefy płatnego parkowania w mieście. Przygotowywane zmiany są w zasadzie tożsame z lipcowymi propozycjami. Postój w takiej strefie będzie kosztować o 1 zł więcej niż do tej pory. Oznacza to koszt za godzinę wynoszący 7 zł w podstrefie A, 6 zł w podstrefie B oraz 5 zł w podstrefie C.
Jakby tego było mało, władze Krakowa zamierzają pobierać opłaty za postój w strefie wolnego parkowania także w niedziele. Obecnie kierowcy muszą płacić jedynie od poniedziałku do soboty w godzinach 10-20. Jeżeli uchwała wejdzie w życie, to godziny obowiązywania odpłatności będą obowiązywać we wszystkie dni tygodnia. Dodatkowo sama strefa miałaby zostać rozszerzona o kolejne części miasta: Łagiewniki, Podgórze, Cichy Kącik i Bronowice.
Nowa uchwała może zostać uchwalona już niedługo. Wiceprezydent Andrzej Kulig podaje datę 21 grudnia. Warto się przy tym zastanowić, dlaczego właściwie władze Krakowa chcą rozszerzyć strefy płatnego parkowania. Czy chodzi o przemożną chęć prześladowania kierowców, którą z pewnością zarzucą krakowskiemu magistratowi entuzjaści jazdy samochodem aktywni w debacie publicznej? Czy może należałoby wykorzystać znane przysłowie i stwierdzić, że jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze? Odpowiedź na to pytanie jest dość złożona.
Rozszerzenie strefy płatnego parkowania w Krakowie to chyba jednak poszukiwanie dodatkowych funduszy
Rzeczywiście, jeśli przyjrzeć się wypowiedzi wiceprezydenta Kuliga, to mamy do czynienia z wprost wyrażoną chęcią pozbycia się nadmiaru samochodów z Krakowa.
Równocześnie jednak wiceprezydent Krakowa przyznaje, że miasto nie zdecyduje się na niższe stawki dla mieszkańców, choć miałby ku temu możliwość. Rzecz w tym, że taka możliwość obejmowałaby jedynie osoby korzystające z dedykowanej aplikacji na telefon. Władze Krakowa uznały, że w takim wypadku pokrzywdzone byłyby osoby starsze, które nie korzystają ze smartfonów. Dlatego wszyscy będą płacić tyle samo. To już sugerowałoby nieco bardziej fiskalną motywację. Co na to sami mieszkańcy Krakowa? Jeśli wierzyć władzom miasta, to inicjatywa podniesienia opłat to w dużej mierze ich zasługa.
Rozszerzenie strefy płatnego parkowania w Krakowie muszą jeszcze zaakceptować tamtejsi radni. Jeżeli tak się nie stanie, to prezydent będzie mógł spróbować szczęścia ponownie, za jakiś czas. Warto przy tym wspomnieć, że włodarze miast w całej Polsce decydują się na podobne podwyżki opłat za parkowanie. Przykładem mogą być między innymi: Głogów, Rzeszów, Radom, Gliwice, Opole i Łódź. Masowa skala tego zjawiska po raz kolejny podpowiada, że cele fiskalne nie są bez znaczenia także w Krakowie.