Szkoła tylko dla chłopców? Ależ oczywiście, to świetny pomysł na to, żeby zrujnować dziecku życie w oparciu o założenia, które ktoś sobie ukuł na potrzeby ideologii. I nie w Arabii Saudyjskiej, ale w Polsce.
Ile zamieszania robi się w dzisiejszych czasach, jeśli ktoś zorganizuje sobie klub tylko dla białych. Albo dla mieszkańców danego kraju. Albo klub czytelniczy wyłącznie dla pań, które mają ciemne włosy. No, ale żyjemy w epoce, w której kobiety mogą nosić takie ubrania, jakie chcą, a mężczyźnie wolno wzruszać się na Zielonej Mili. Mało kto już wierzy w to, że dziewczynki są mniej inteligentne i powinny być izolowane od chłopców. Chyba, że w krajach muzułmańskich, gdzie wahhabici i salafici widzą w kobiecie obraz szatana i wielką waginę dentata. Oczywiście, rozumiemy to.
Teraz przenieśmy się na Podlasie. Właśnie tam powstaje placówka skierowana wyłącznie do tych, którzy mają chromosomy XY.
Szkoła tylko dla chłopców
Na reklamę szkoły natknęłam się na Facebooku i z miejsca zrobiło mi się bardzo wesoło, ponieważ pomyślałam, że oto po raz kolejny spotykam ludzi, którzy wierzą, że chłopcy w edukacji znacząco różnią się od dziewczynek. Zresztą, zobaczmy tezy, jakie pojawiają się na plakacie.
„Chłopcy inaczej się uczą (inne metody)”
Podrapałam się w głowę na to stwierdzenie. Inne, to znaczy jakie? Metoda metaplanu jest niemęska, kula śniegowa jest lepsza? A może chłopcom nie wypada robić scenek rodzajowych i dram? Może pogadanka ma w sobie mało testosteronu? Odrzucając na chwilę kpiny na bok, wiem, co powiedziałby mi autor tego stwierdzenia: że chłopcy myślą bardziej analitycznie, dociekają, lubią eksperymentować. Zgadza się! Problem w tym, że dotyczy to także dziewczynek.
Co więcej, żadne badanie nie wykazało, że u chłopców powinno stosować się inne metody nauczania. W komentarzach pan od plakatu tłumaczy, że sam chodził do szkoły męskiej, która świetnie rodziła sobie przez te 400 lat. I że Wyspiański nie siedział w placówce z dziewczętami. Zapomniał tylko wspomnieć, że Wyspiański zmarł w wieku 38 lat na syfilis i zdradzał swoją wiejską żonę na prawo i lewo (prawdziwy mężczyzna!). A poza tym, argument „przez setki lat tak było i nikomu to nie przeszkadzało” to prawdziwa petarda. Mnie przekonał.
„Chłopcy inaczej się rozwijają (inne tempo, inne potrzeby)”
No nie sposób się kłócić. Chłopcy nie mają problemu z pierwszą miesiączką, nie rosną im piersi. Jak to się ma do edukacji? Odseparowanie ich od dziewczynek na czas nauki sprawi, że szybciej przejdą mutację głosu i nie będą oglądać gołych pań w internecie?
„Chłopcy poza Tatą potrzebują męskiego autorytetu, jakim jest mężczyzna nauczyciel”
Nie wiem, czy pan od plakatu wie, że nie wolno dyskryminować pracowników ze względu na płeć. Gdzie jest kuratorium? Powtarzam, gdzie jest kuratorium? Mamy tutaj zwycięzcę nagrody na strzelenie sobie w stopę z działa przeciwlotniczego!
Pomijając ten oczywisty prawnie fakt, nie wiem, kto tym biedakom wmówił, że nauczyciel-mężczyzna to rozwiązanie lepsze niż nauczyciel-kobieta. Pamiętacie, jakiej płci był ten, któremu założono kosz na głowę? No właśnie.
Ponownie: nie ma badań wskazujących na to, że chłopcy rozwijają się lepiej przy nauczycielach tej samej płci. To znaczy, może i takie badania są. W Arabii Saudyjskiej.
Bardzo męska szkoła
Pozostałe informacje zawarte na plakacie nie zasługują tak naprawdę na litościwe splunięcie. Szkoła ma uczyć męskości? Na jakiej zasadzie? Będą specjalne zajęcia, które podkreślą, że lalki są głupie i dziewczyńskie, a każdy mężczyzna powinien bawić się Lego (oczywiście w wersji Kylo Ren TIE Fighter, a nie jakieś tam różowe domki), plastikowymi dinozaurami i przeżuwać przy tym tytoń. Naprawdę, nie rozumiem.
Oczywiście, idea nie jest nowa, bo to szkoła spod szyldu STER, a takich istnieje już całkiem sporo. Ktoś nawet w komentarzach wspomniał o warszawskich „Żaglach” i przytoczył sytuację, w której dziecko zostało wyrzucone ze szkoły, bo jego rodzice się rozwiedli. Niezależnie od tego, czy to prawda, czy nie, trzeba im pogratulować pomysłów na szkoły. Zresztą, w owych „Żaglach” uczą się pociechy naszych polityków. I to nie tylko takich jak Antoni Macierewicz, któremu pewnie podoba się idea szkoły koedukacyjnej, ale też takich, jak Radosław Sikorski.
Tak działa wolny rynek
Rzecz jasna, jest to szkoła prywatna, a prawo nie zakazuje separowania chłopców i dziewczynek dla ich szeroko pojętego „dobra”. Wolność wyboru! Człowiek ma ten magiczny wybór, może wysłać do szkoły, w której z chłopca zrobią prawdziwego mężczyznę! Niech wie, co jest dla pań, a co dla panów! Niech poszerzy horyzonty!
Ech, ile się mówi o tym, że edukacja publiczna przykraja kogoś do własnej wizji i ogranicza kreatywność oraz samodzielne myślenie. A tu mamy placówkę, która nie tylko sądzi, że wie, jak zrobić z dziecka mężczyznę, to jeszcze nawet nie kryje się z tym, że będzie przycinać ten nieukształtowany umysł ile fabryka dała.