Tak było i tym razem - regulacyjny dokument ujawnił, że Berkshire kupił pięć milionów akcji UnitedHealth Group, największego amerykańskiego ubezpieczyciela zdrowotnego. Wartość pakietu to ponad półtora miliarda dolarów. Rynek zareagował błyskawicznie: kurs w handlu posesyjnym poszybował o siedem procent w górę, bo w oczach inwestorów „Buffett kupuje” to wciąż jeden z najsilniejszych sygnałów popytowych.
Wejście Berkshire do UnitedHealth ma też wymiar symboliczny
Buffett posiadał już akcje tej spółki w latach 2006–2009, ale wycofał się w 2010 roku, gdy z portfela znikały kolejne firmy z branży ubezpieczeń zdrowotnych. Powrót po piętnastu latach pokazuje, że albo postrzega obecną przecenę jako przesadzoną, albo widzi w spółce potencjał do odbicia po wyjątkowo trudnym roku. A warto dodać, że Buffett nie jest typem inwestora, który codziennie testuje nowe pomysły. Jego portfel jest raczej konserwatywny, a nowe nabytki pojawiają się rzadko i po dokładnej selekcji.
Żeby zrozumieć, o co toczy się gra, trzeba wiedzieć, czym w ogóle jest UnitedHealth Group. To gigant opieki zdrowotnej, jeden z największych pod względem przychodów koncernów na świecie. Działa w dwóch filarach – UnitedHealthcare, które odpowiada za ubezpieczenia zdrowotne, oraz Optum, które świadczy usługi medyczne, farmaceutyczne i analityczne. Ta struktura pozwala im nie tylko sprzedawać polisy, ale też bezpośrednio uczestniczyć w leczeniu i zarządzaniu danymi medycznymi pacjentów. Model biznesowy jest potężny, bo obejmuje zarówno płatnika, jak i dostawcę usług – ale w ostatnich miesiącach nie chronił on firmy przed problemami.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Ostatnie wyniki UnitedHealth były dalekie od oczekiwań Wall Street. Spółka musiała zrewidować prognozy zysku na 2025 rok w dół - z niemal 30 dolarów na akcję do zaledwie 16. To ogromna korekta, która w oczach inwestorów wywołała alarm. W drugim kwartale zysk netto spadł o 19 procent, a koszty medyczne wzrosły aż o jedną piątą.
Na dodatek nad firmą wisi groźba wypłaty nawet 1,6 miliarda dolarów w ramach ugody z amerykańskim Departamentem Sprawiedliwości w sprawie rozliczeń Medicare Advantage. Do tego trzeba doliczyć ubiegłoroczny cyberatak, śledztwa federalne i nawet tak dramatyczne wydarzenia jak zabójstwo jednego z topowych menedżerów.
Nie dziwi więc, że kurs UnitedHealth w tym roku zaliczył potężny zjazd - akcje są tańsze o niemal połowę w porównaniu z początkiem 2025 roku
Dla jednych to sygnał, że statek tonie, dla innych - że na rynku pojawiła się wyjątkowa okazja. Buffett, jak wygląda, zalicza się do tej drugiej grupy. Jeśli kupuje dziś, to zapewne zakłada, że firma przetrwa burzę, a rynek wyceni jej akcje znacznie wyżej w średnim lub długim terminie.
Warto też zrozumieć, jak działa mechanizm rynkowy w takich sytuacjach. Ogłoszenie zakupu przez Berkshire nie jest czymś, co inwestorzy mogą zignorować. Po pierwsze, jest ono obowiązkowo raportowane do amerykańskiego nadzoru w formie tzw. 13-F – to dane pewne, a nie plotki z forów inwestycyjnych. Po drugie, Buffett przez dekady wypracował reputację inwestora, który rzadko się myli w ocenie fundamentów. Sam fakt, że jest gotów zainwestować miliardy w spółkę będącą na dnie notowań, sprawia, że wielu uczestników rynku z marszu zmienia nastawienie z pesymistycznego na ostrożnie optymistyczne.
Czy to oznacza, że kurs UnitedHealth od jutra zacznie systematycznie rosnąć? Niekoniecznie
Rynek pamięta, że nawet Buffett miewa nietrafione zakłady, a fundamenty spółki wciąż są trudne. Ale w krótkim okresie efekt psychologiczny jest realny - kupuje ikona inwestowania, więc inni próbują ją naśladować, choćby w mniejszej skali.
Ruch Berkshire wpisuje się też w szerszą strategię ostatnich kwartałów. Buffett i jego zespół byli w tym roku netto sprzedawcami akcji - więcej papierów wychodziło z portfela niż do niego trafiało. Wyrzucali m.in. część pakietów Apple czy Bank of America, a kupowali spółki z sektora budowlanego czy stalowego. Wejście w UnitedHealth to więc coś w rodzaju punktowej ofensywy - obstawienia, że w tym konkretnym przypadku negatywny sentyment rynku poszedł za daleko.
Czytaj też: Dlaczego Rothschildowie kupowali, gdy na ulicach lała się krew?
Dla inwestorów indywidualnych ta historia jest dobrą lekcją. Po pierwsze – wielcy gracze kupują nie wtedy, gdy na wykresie jest piękna hossa, ale często wtedy, gdy większość wieszczy koniec spółki. Po drugie – sama obecność nazwiska Buffetta w akcjonariacie nie gwarantuje sukcesu, ale jest istotnym sygnałem, że ktoś z dużym doświadczeniem uznał, że warto zaryzykować.