Czy wokół PZPN zawiązał się „układ”, który chce się pozbyć Zbigniewa Bońka?

Gorące tematy Państwo Dołącz do dyskusji (62)
Czy wokół PZPN zawiązał się „układ”, który chce się pozbyć Zbigniewa Bońka?

Zbigniew Boniek nie jest typem człowieka, który wzbudza negatywne emocje. To jedna z tych nielicznych postaci, które większość Polaków lubi i docenia. A jednak istnieje w Polsce grupa osób, która najprawdopodobniej nie życzy mu zbyt dobrze. 

Chyba żadna instytucja nie zaliczyła tak szybkiej zmiany wizerunku jak PZPN. Grono niezdolnych leśnych dziadków, alkoholików i nieudaczników marnotrawiących czas i środki polskiego sportu – tak jeszcze przed kilkoma laty były postrzegane decyzyjne osoby w krajowej piłce. Dziś PZPN jest powszechnie lubiany, doceniany za dobre działania i słuszne decyzje, a setki tysięcy rodaków śledzą poczynania najważniejszych osób związku za pośrednictwem YouTube’owego kanału „Łączy nas piłka”.

Wybory prezesa PZPN 2016

Polska piłka nie była jeszcze w tak dobrej kondycji. Reprezentacja dotarła do ćwierćfinału Mistrzostw Europy, Legia wróciła do Ligi Mistrzów. I choć nie można wszystkich tych zasług przypisać bezpośrednio Bońkowi, to przecież znacząco zmienił on też sposób zarządzania Związkiem. Jeden z ostatnich reliktów PRL-u w naszym kraju, gdzie grupa anonimowych delegatów przez lata podejmowała decyzje, stopniowo zaczęła być modernizowana w nowoczesną instytucję, która jest w stanie rywalizować z zapleczem organizacyjnym Tricolores czy Oranje. Oczywiście w ograniczonym możliwościami zakresie, choć Boniek zasłynął między innymi wprowadzaniem do struktur zarządzających PZPN ludzi wedle klucza… kompetencji, a nie wyłącznie znajomości.

Mogłoby się wydawać, że Boniek reelekcję ma w kieszeni. Że ponowny wybór „Zibiego” na prezesa PZPN jest pewniejszy niż powołanie Lewandowskiego na mecze z Rumunią i Czarnogórą. Jak to jednak w polityce bywa, na szczeblu globalnym, krajowym, samorządowym, a także – jak widać – związkowym, zawsze znajdą się malkontenci.

Oponenci polityczny Zbigniewa Bońka na razie jeszcze nie sięgnęli po sprawdzone hasło sugerując, że PZPN jest w ruinie. Być może jednak nie stało się tak tylko dlatego, że osobą lansowaną na głównego kontrkandydata jest Józef Wojciechowski. Osoba, która na stałe zapisała się w kartach polskiej piłki nożnej i do dziś jest podawana jako przykład modelowy źle zarządzanego klubu piłkarskiego. Po przygodzie z właścicielem, który wsławił się m.in. ustanowieniem pamiętnego „Klubu Kokosa” w istocie Polonia Warszawa została w ruinie. Dziś człowiek, który ewidentnie nie poradził sobie z jednym klubem, miałby zdaniem niektórych kierować całą polską piłką.

Już od pewnego czasu można w mediach zaobserwować pewnego rodzaju atak na Bońka. Dziś Przegląd Sportowy dość nieoczekiwanie zakończył miodowe miesiąca Adama Nawałki, który – zdaniem redaktorów – być może zbyt pobłażliwie traktuje naszych reprezentantów. Powszechnie wiadomo, że Nawałka jest osobistym projektem Bońka przeforsowanym wbrew niektórym opiniom.

Porażki Nawałki to porażki Bońka, a krytyka Nawałki to krytyka Bońka. Reprezentacja wprawdzie nieco rozczarowuje, ale nadał zdobyła 7 na 9 możliwych punktów w trzech pierwszych eliminacjach. Sam tekst był jednak dość krytyczny w swoim wydźwięku, nie tylko wobec piłkarzy, ale i selekcjonera. Miejmy nadzieję, że to tylko zbieg okoliczności i popularna gazeta stanie po właściwej stronie, choć miłośnicy teorii spiskowych, mając w pamięci wspaniałe zwycięstwa Nawałki z Niemcami i Szwajcarią, szybko powiążą ją z osobą wydawcy, czyli… Ringier Axel Springer Polska. No dobrze, żarty na bok, akurat „Przeglądowi” nie przypisywałbym złych intencji.

Już zupełnie frontalnie Bońka zaatakowali z kolei Radosław Majdan i Cezary Kucharski. Radosław Majdan to Radosław Majdan, myślę że wszystko jasne. Jednakże niepokoi, iż Cezary Kucharski postanowił opowiedzieć się po którejś ze stron w tym sporze, ponieważ na co dzień jest on agentem Roberta Lewandowskiego. A jeden z naszych najlepszych (jeśli nie najlepszy) piłkarzy ma coraz więcej do powiedzenia w polskiej piłce. Byłoby bardzo zaskakującą informacją, gdyby z zaangażowania Cezarego Kucharskiego wywnioskować, że Lewandowski nie popiera „Zibiego”. A jeśli popiera, to znając swoją obecną sytuację agent… powinien unikać deklaracji, które zagrożą jego klientowi.

Inną sprawą jest niestety to, że Majdan i Kucharski mają odrobinę racji. Boniek żongluje swoimi miejscami zamieszkania i obywatelstwami w zależności od sytuacji. Na potrzeby PZPN jest Polakiem, na potrzeby firm hazardowych, które reklamuje, jest już Włochem, ponieważ w Polsce ograniczają go założenia ustawy hazardowej. Tym niemniej argumentacja Bońka, choć naciągana, ma swoją pokrętną logikę, na którą można przymknąć oko w kontekście zasług.

Nie ma co do tego wątpliwości – „stare” wciąż dogorywa w delegaturze PZPN i chce zrobić kolejny skok na władzę. PZPN finansowany jest ze środków publicznych i ze środków prywatnych. Ale te prywatne pozyskuje dzięki dysponowaniu dobrem wspólnym narodu, w związku z czym to co się dzieje w związku piłki nożnej powinno znajdować się w obszarze zainteresowania Polaków.

I jedno jest pewne. Nie wtedy, kiedy mleko się rozleje. Już w dniu wyborów kolejnej kadencji prezesa PZPN, setki tysięcy polskich kibiców powinny stać przed budynkiem w geście poparcia dla Zbigniewa Bońka. Żeby przypadkiem nikt nie śmiał pomyśleć o wybraniu jakiegoś kontynuatora dzieła Michała Listkiewicza i Grzegorza Lato.

Fot. tytułowa: Wybory prezesa PZPN 2016, Wybory prezesa PZPN 2016, Shutterstock