Wyciągi narciarskie jednak mogą działać? Jeden z prawników twierdzi, że pominięto je w rozporządzeniu

Prawo Zdrowie Dołącz do dyskusji
Wyciągi narciarskie jednak mogą działać? Jeden z prawników twierdzi, że pominięto je w rozporządzeniu

Wyciągi narciarskie jednak mogą działać? Tak twierdzi mecenas Piotr Schramm, który przeanalizował najnowsze rządowe rozporządzenie, wprowadzające obostrzenia od 28 grudnia. Z analizy wynika, że co prawda nie można prowadzić działalności rekreacyjnej, ale na przykład wyciągi orczykowe wciąż mogą działać jako… środek transportu. Brzmi to jak kolejna okazja do omijania restrykcji.

Wyciągi narciarskie jednak mogą działać?

Mecenas Schramm w swoim wpisie na Facebooku zwraca uwagę na to, że rozporządzenie w swoim paragrafie 10 nakłada ograniczenia na przedsiębiorców prowadzących działalność związaną ze sportem, rozrywkową i rekreacją, ujętą w Polskiej Klasyfikacji Działalności w dziale 93.0. Chodzi tu między innymi właśnie o biznesy związane ze sportami zimowymi. I do tego momentu wszystko się zgadza. Problem w tym, że jest jeszcze inny sektor działalności, w którym operują gospodarze stoków narciarskich.

Chodzi o punkt 49.39.Z PKD, czyli podklasę obejmującą między innymi „działalność kolejek linowych naziemnych, kolejek linowych, wyciągów orczykowych i wyciągów narciarskich pod warunkiem, że nie są częścią miejskiego lub podmiejskiego systemu komunikacji”. Ta działalność wciąż może być prowadzona, bo w rozporządzeniu nie nałożono na nią żadnych ograniczeń. Piotr Schramm twierdzi więc, że:

Brak jest podstawy prawnej dla zamknięcia od dziś wyciągów w Polsce.

Wytrych dla obostrzeń?

Jak już pisaliśmy wczoraj na Bezprawniku, w Polsce przedsiębiorcy wymyślają coraz to nowe sposoby na omijanie obostrzeń. Patrząc na powyższą interpretację rozporządzenia można sobie wyobrazić, że właśnie pojawiła się okazja, by właściciele stoków narciarskich skorzystali z kolejnej dziury w przepisach. Skoro bowiem na przykład restauracje przyjmują klientów w ramach szkolenia z jedzenia nożem i widelcem, to co za problem by fani sportów zimowych korzystali z wyciągów tylko jako formy transportu, a sam zjazd na nartach byłby już tylko i wyłącznie ich prywatną inicjatywą?

Dobrze wiemy, że ferie zimowe to dla przedsiębiorców z południa Polski główna okazja do utrzymania się przez cały rok. Nie zdziwię się więc, jeśli niektóre stoki narciarskie w 2021 roku będą próbowały się otworzyć na podobnej zasadzie co hotele oferujące na wynajem… miejsce parkingowe.

Oczywiście o ile analiza mecenasa Schramma jest słuszna. Zapewne jeszcze dziś na ten temat wypowie się Ministerstwo Rozwoju. Zresztą to samo, w którym wiceministrem jest Andrzej Gut-Mostowy, będący jednocześnie przedsiębiorcą z Podhala, który już parę razy pokazał że potrafi załatwić korzystne rozwiązania dla górali. Ciekawe czy brał on udział w przygotowywaniu tego rozporządzenia…