W ciągu ubiegłego roku kwota zaległości w ZUS z tytułu składek ubezpieczeniowych wzrosła aż o 1,5 mld zł. Zwiększyła się także liczba dłużników, którzy stanowią już niemal 28 proc. ogółu aktywnych płatników ZUS. Jednocześnie jednak spadła liczba wniosków o układ ratalny, co może oznaczać, że firmy nie chcą korzystać z takiego wsparcia lub że ZUS niechętnie im go udziela.
Niepokojący wzrost zaległości w ZUS
Media upubliczniły dane ZUS na temat długów składkowych i są one dość niepokojące. Jak się bowiem okazuje, na dzień 31 grudnia 2024 r. zaległości w ZUS z tego tytułu wyniosły 21,1 mld zł, a więc o 8,1 proc. i 1,5 mld zł więcej niż przed rokiem. Wzrosła także liczba zadłużonych płatników składek, ale „tylko” o 1,9 proc., bo na koniec ubiegłego roku było ich 639,8 tys., a rok wcześniej 627,9 tys.
Co ważne, powyższe dane dotyczą przypadków zadłużenia przekraczającego 0,01 zł. Można więc przypuszczać, że wśród aktywnych płatników składek wielu z nich ma jedynie symboliczne zaległości w ZUS.
Z drugiej strony zastanawia znaczący wzrost ogólnej kwoty zadłużenia przy jednocześnie stosunkowo niewielkim wzroście liczby dłużników. Według dr Sylwii Pieńkowskiej-Kamienieckiej z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie może to oznaczać, że powiększa się średnia wielkość długu przypadającego na jednego zadłużonego płatnika składek. Innymi słowy, coraz większy problem mają przede wszystkim już zadłużeni przedsiębiorcy, których dług po prostu cały czas wzrasta.
Wspomniana wyżej ekspertka wskazuje także na jeszcze jedną istotną kwestię – dużą liczbę podmiotów mających zaległości względem ZUS. W trzecim kwartale 2024 roku łączna liczba wszystkich aktywnych płatników wyniosła bowiem ok. 2,3 mln, a to oznacza, że zadłużonych jest ok. 28 proc. z nich. Skala problemu jest zatem bardzo duża. Jak natomiast zwraca uwagę ekspertka, „powiększające się zadłużenie przedsiębiorstw może negatywnie wpływać na rynek pracy, kwestię zatrudnienia, problemy z terminowym regulowaniem zobowiązań, a finalnie – prowadzić do upadłości firm”.
Zastanawiająco mała liczba wniosków o układ ratalny
Z danych ZUS wynika także, że w ubiegłym roku stosunkowo niewiele zadłużonych płatników złożyło wniosek o układ ratalny. W sumie złożono bowiem 93,2 tys. takich wniosków, a więc o 1,4 proc. mniej niż rok wcześniej, gdy łącznie wpłynęło ich 94,6 tys. W 2024 r. zawarto też 55,3 tys. układów ratalnych, czyli zaledwie o 0,3 proc. więcej niż rok wcześniej (55,1 tys.).
To małe zainteresowanie spłatą zaległości w ZUS w ratach dziwi. Dzięki temu rozwiązaniu przedsiębiorcy mogą bowiem łatwiej uporać się z zadłużeniem, a także uniknąć jego negatywnych konsekwencji np. egzekucji, a nawet naliczania odsetek za opóźnienie.
Jak zauważyła jednak dr Sylwia Pieńkowska-Kamieniecka, 2024 był pierwszym rokiem, w którym ponownie przez 12 miesięcy obowiązywała tzw. opłata prolongacyjna. Wnosi się ją natomiast do ZUS za rozłożenie płatności zadłużenia na raty i za zaprzestanie naliczania odsetek od nieopłaconych składek.
Warto tu dodać, że taka opłata prolongacyjna wynosi 50 proc. stawki odsetek za zwłokę obowiązującej w dniu podpisania umowy. Być może zatem właśnie konieczność jej wnoszenia zniechęcała firmy do wnioskowania do ZUS o układ ratalny. Zniechęcać mógł też niski (choć większy niż w ubiegłych latach) odsetek zawartych układów względem liczby złożonych wniosków. W 2024 roku wyniósł on bowiem 60 proc.