„W naszym biednym mieście Ikea zatrudni 4 tysiące osób” – taki żarcik primaaprillisowy pani burmistrz

Na wesoło Praca Dołącz do dyskusji (28)
„W naszym biednym mieście Ikea zatrudni 4 tysiące osób” – taki żarcik primaaprillisowy pani burmistrz

Jeśli za żarty primaaprillisowe biorą się media, to jest ryzyko, że wyjdą suchary. Ale jeśli do „zabawy” włączają się politycy, to często jest naprawdę niesmacznie. Na przykład Caroline Cayeux, burmistrz 50-tysięcznego Beauvais napisała, że w mieście powstanie wielki sklep sieci Ikea, w którym pracę znajdzie 4 tysiące osób. Zapomniała dodać tylko „……noooot!”. Żart primaaprillisowy w stylu Borata, jak nietrudno się domyślić, nie spodobał się za bardzo mieszkańcom biednego miasta.

Niełatwo jest wymyślić naprawdę dobry żart primaaprillisowy. Uważam, że nam się ta sztuka udała z tekstem „Libacja na skwerku”, choć jasne, nie jestem tu zbyt obiektywny.

Żart primaaprillisowy w tym roku jednak z pewnością nie wyszedł pani Caroline Cayeux, która jest burmistrzem Beauvais na północy Francji. Region ten od lat zmaga się z problemami gospodarczymi, a Beauvais jest znane z wysokiego bezrobocia.

Żart primaaprillisowy: „Będziecie mieli pracę!”

Biorąc pod uwagę sytuację Beauvais, można stwierdzić, że pani burmistrz lekcji z PR-u nie odrobiła. Na swoim Twitterze pierwszego kwietnia napisała, że jej „walka” o miejsca pracy wreszcie zakończyła się sukcesem. Do miasta zawita wielka sieć i otworzy wielkie centrum! 4 tysiące miejsc pracy w niedużym mieście? Nic tylko się cieszyć! Aby zobrazować swój sukces, Cayeux nawet dodała do wpisu zdjęcie wielkiego centrum Ikei.

Jak nietrudno się domyślić, mieszkańcom „żarcik” niezbyt się spodobał i pani burmistrz szybko przeprosiła. Wpisu jednak nie skasowała. Ciekawe, jak poradzi sobie w kolejnych wyborach.

Żart primaaprillisowy? „To powinno być zakazane!”

Żart primaaprillisowy z Francji odbił się sporym echem w międzynarodowych mediach. Niektórzy już sugerują, aby takie żarty były po prostu zakazane. Absurdalny pomysł? Kiedyś był powtarzany bardzo często, również w Polsce.

Pamiętam jeszcze czasy, gdy internet dopiero raczkował, a jedynym „serwisem społecznościowym” był komunikator Gadu-Gadu. Pewnie dziś to brzmi szokująco, ale głównym źródłem wiedzy o najnowszych wydarzeniach były wtedy… „Wiadomości” TVP. Te regularnie robiły sobie żarty na początku kwietnia. Pamiętam, jak raz puścili materiał o tym, że teraz trzeba będzie wystawiać swoje prawo jazdy za przednią szybę samochodu. W materiale wypowiadali się eksperci i policjanci, podkreślając, że to świetny pomysł. Oczywiście nie zabrakło sondy, w której mieszkańcy kraju oburzali się na nowy, genialny pomysł polityków.

Przysięgam, że jadąc do szkoły następnego dnia słyszałem, jak ludzie dyskutują o tym przepisie, który miał niebawem wejść w życie. Nikt się nie zorientował, że to po prostu żart primaaprillisowy!

I być może w erze tradycyjnych mediów zakaz żartów miałby jakiś sens. Dziś jednak, gdy obiegiem informacji rządzą media społecznościowe, nikt w taki suchar by chyba nie uwierzył.

A w samych primaaprillisowych żartach tego typu polityków jest coś pozytywnego. Jeśli jakiś suchar ma zakończyć karierę niewyczulonego społecznie polityka, to chyba można się z tego powodu tylko cieszyć.