Inicjatywa wzięła się z oddolnej petycji radcy prawnego Eugeniusza Szymali i początkowo zakładała szeroki zakres kwot, od 5 000 zł dla par po „złotych godach” do nawet 8 000 zł dla jubilatów z 80‑letnim stażem. Senacka Komisja Petycji uznała jednak, że prościej będzie wszystkim wypłacić piątkę – każdej parze, która dotrwała razem pół wieku. Propozycja wzbudza emocje. Zwolennicy widzą w niej formę realnego docenienia trwałości związków i element polityki rodzinnej w czasach rosnącej liczby rozwodów. Krytycy mówią o „rozdawaniu pieniędzy jak medali” i dodają, że z budżetu nie ma na to środków. Jak jest w rzeczywistości?
Jak doszło do pomysłu tego pieniężnego honorarium?
Niewiele osób pamięta, że inspiracją był inny, honorowy dodatek, który obowiązuje od lat. Osoby, które ukończyły sto lat, otrzymują tzw. honorowe świadczenie (dziś ok. 5 5 000 zł) wypłacane co miesiąc do końca życia. Radca prawny Eugeniusz Szymala uznał, że skoro państwo honoruje wiek, to dlaczego nie ma nagradzać trwałego małżeństwa? Zebrał podpisy pod obywatelską inicjatywą i złożył petycję w Senacie.
Pierwotny projekt zakładał gradację nagród: 5 000 zł za 50 lat wspólnego życia, 5 500 zł za 55 lat, 6 000 zł za 60 lat i tak dalej, aż do 8 000 zł dla par, które mogą pochwalić się 80‑letnim stażem. To byłby swoisty „program lojalnościowy” za miłość.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Jednak gdy sprawą zajęła się Senacka Komisja Petycji, okazało się, że liczenie poszczególnych rocznic i wypłat co pięć lat to skomplikowany mechanizm. Przewodniczący komisji senator Robert Mamątow zaproponował, by ułatwić sprawę i rozdać jednorazowe 5 000 zł dla każdej pary z co najmniej 50‑letnim stażem.
W trakcie prac nad projektem pojawiło się pytanie, co w sytuacji, gdy jeden z małżonków nie dożyje jubileuszu. W pierwotnej wersji petycji rozważano możliwość wypłaty świadczenia owdowiałemu małżonkowi, jednak w obecnej propozycji przewidziano, że 5 tys. zł trafi wyłącznie do par, które przeżyją razem co najmniej 50 lat. Kwestia „wersji pośmiertnej” została więc pominięta, najpewniej po to, by uniknąć wchodzenia w zawiłości związane z dziedziczeniem.
5 000 zł dla kogo? Warunki i konsekwencje
W proponowanym świadczeniu nie przewidziano kryterium dochodowego. Liczy się jedynie staż małżeński. Gdy projekt zostanie uchwalony, beneficjentami będą wszystkie pary, które ukończyły 50 lat małżeństwa, niezależnie od zamożności, majątku czy źródła dochodu. W praktyce oznacza to, że 5000 zł otrzymają zarówno emeryci z minimalną emeryturą, jak i zamożni seniorzy z prywatnym biznesem.
Szacunkowa liczba par uprawnionych do świadczenia jest duża, senatorowie powołują się na dane GUS, z których wynika, że w Polsce żyje około 97,3 tysiące małżeństw z ponad 50‑letnim stażem. Koszty programu budzą więc kontrowersje.
Rachunek: ponad miliard rocznie
Zgodnie z szacunkami Komisji, wypłaty 5 000 zł dla wszystkich uprawnionych pochłonęłyby ok. 1 mld zł rocznie. Tyle zaplanowano w wersji z jednorazową piątką. W oryginalnym projekcie, przy rosnących kwotach co pięć lat i braku limitów, koszty mogłyby wzrosnąć nawet do 2–3 mld zł, czego budżet raczej by nie udźwignął. Nic dziwnego, że Ministerstwo Finansów w swojej opinii określiło pomysł jako „trudny do zaakceptowania” przy obecnym stanie finansów publicznych.
Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej również zwróciło uwagę, że dotychczas państwo przyznaje medal za wieloletnie pożycie małżeńskie, a świadczenie pieniężne nie ma precedensu w polskim prawie i wymagałoby powołania specjalnych mechanizmów. Krótko mówiąc: legislatorzy musieliby stworzyć nową kategorię wsparcia, a to nie dzieje się z dnia na dzień.
Co dalej? Lato miłości w Senacie
Na razie projekt jest w fazie prac senackich. Komisja Petycji zapowiedziała, że po wakacjach przedstawi ostateczną wersję ustawy. Będzie ona musiała zostać przegłosowana przez Senat i później trafi do Sejmu. Senatorowie już zlecili opracowanie Oceny Skutków Regulacji i przeprowadzenie konsultacji z Ministerstwem Finansów.
Czy świadczenie ma szansę wejść w życie? Realnie patrząc, będzie to zależeć od klimatu politycznego i budżetowego. Jeśli nowy rząd będzie chciał wysłać sygnał, że docenia małżeństwo jako wartość społeczną, projekt może przejść. Jeśli jednak priorytetem będą oszczędności, pomysł trafi do szuflady obok wielu innych obywatelskich petycji.
Obywatelska inicjatywa nie musi skończyć się fiaskiem, w końcu świadczy o aktywności społeczeństwa, które zgłasza projekty i oczekuje dialogu. Nawet jeśli „płacenie za miłość” nie przełoży się na ustawę, debata wywołała refleksję nad tym, jak państwo może - i czy w ogóle powinno – wspierać trwałe związki.
Ile warte jest małżeństwo?
Dyskusja o 5000 zł za miłość to barwny przykład na zderzenie symboliki z pragmatyką. Pokazuje, jak w polskiej polityce rodzinnej funkcjonują z jednej strony kampanijne obietnice, a z drugiej rzeczywiste instrumenty, które mają wspierać związki i rodziny.
Z jednej strony trudno odmówić sensu argumentom, że państwo docenia seniorów, którzy przez pół wieku wspólnie płacili podatki, wychowywali dzieci, budowali lokalne społeczności. Z drugiej można zrozumieć wątpliwości tych, którzy uważają, że budżet w dobie kryzysów powinien być wydawany z rozwagą, a pomoc finansowa powinna trafiać tam, gdzie jest najbardziej potrzebna.
Czy 5 000 zł za małżeństwo to strzał w dziesiątkę, czy strzał w stopę? Odpowiedź pozostawimy naszym czytelnikom. Być może za parę lat będziemy świadkami, jak polskie małżeństwa świętują swoje jubileusze, wspominając, jak w kieszeni pojawiło się dodatkowe 5 000 zł. A może potraktujemy całą sprawę jako anegdotę o tym, jak politycy próbowali wycenić miłość, a zderzyli się z ekonomią.
Jedno jest pewne, nie ma odpowiedniej kwoty, która naprawdę odzwierciedli wartość 50 lat wspólnego życia. I to może być najważniejsza refleksja płynąca z tej dyskusji.