Ekonomista, Rafał Mundry policzył, że 500 plus, które państwo wypłaca od 2016 roku jest dziś realnie warte 389 zł. Przypomnę, że ten dodatek miał być zachętą do rodzenia dzieci. Tymczasem, w zeszłym roku, urodziło się ich w Polsce najmniej od wojny. Myślę, że rodzice, którzy dostają to świadczenie woleliby dziś widzieć w sklepach niższe ceny i być w stanie zapłacić ratę kredytu. O rachunkach za energię, ogrzewanie czy paliwo nie wspomnę. Dziś każdy z nas na własnej skórze przekonuje się, że zdecydowanie korzystniej jest, gdy rządzący dbają o stabilność pieniądza i cen. Niestety my poszliśmy w rozdawnictwo i napędzanie inflacji. Pomyślmy: 500 plus do waloryzacji czy modyfikacji?
500 plus do waloryzacji czy modyfikacji?
Świadczenie 500 plus rodzice dostają na każde dziecko do 18 roku życia. Bez względu na sytuację materialną rodziny. Instytut Emerytalny policzył, że od 2016 roku z budżetu państwa poszło już na ten cel 180 mld zł. Gdyby świadczenie było waloryzowane, podobnie jak emerytury, to według IE wyniosłoby już prawie 700 zł (około 675 zł) w 2023 roku.
„Siła nabywcza świadczenia 500 plus spadła o ok 1/4. Dziś za 500 plus kupimy o 1/4 mniej rzeczy niż 6 lat temu. Wciąż mnie zastanawiam czemu 500 plus nie jest waloryzowane” pisze na Twitterze Rafał Mundry.
Sądząc po wpisach pod tweetem, większości osób sugestia podniesienia 500 plus wyraźnie się nie spodobała. Obserwujący raczej proszą autora wpisu, by nie pisał, takich rzeczy, bo jeszcze kogoś zainspiruje do podniesienia świadczenia. Internauci podejrzewają, że do waloryzacji 500 plus może dojść przed wyborami. Chociaż Marlena Maląg, minister rodziny i polityki społecznej, pytana jakiś czas temu o podniesienie 500 plus, odpowiedziała, że w tym roku nie przewiduje takiego kroku. Zamiast tego rząd wprowadził „kolejne komponenty wsparcia rodziny”. Pani minister miała pewnie na myśli Rodzinny Kapitał Opiekuńczy, żłobkowe czy kredyt z gwarantowanym wkładem własnym.
Co dalej z 500 plus?
Przeprowadzone w zeszłym roku przez UCE Research i Syno Poland badanie pokazało, że 70 proc. Polaków pobierających to świadczenie chciałaby jego zwiększenia. Ale ci, którzy nie dostają 500 plus w większości byli za jego obniżeniem. Ciekawe wyniki opublikowali autorzy raportu „Koniec hegemonii 500 plus”. Wynika z niego, że tylko niewiele ponad 11 proc. ankietowanych nie chciałoby żadnych zmian w funkcjonowaniu programu. Ok. 15 proc. jest za jego likwidacją, a ponad 30 proc. za ograniczeniem go do osób naprawdę potrzebujących wsparcia. Część osób oczekuje też kontroli nad wydawaniem tych pieniędzy. Chodzi im o to, by nie mogły być przeznaczane dowolnie, na wszystko. Ale by naprawdę korzystały na tym dzieci. Są też inne pomysły.
„Sądzę, że 500 plus powinno się zwaloryzować o wskaźnik inflacji, począwszy od 2016 r. Świadczenie powinno trafiać tylko do osób pracujących, bo one umieją inwestować w dzieci, a nie wydawać tylko pieniądze na cele socjalne. Świadczenie wychowawcze powinno być oddzielone od pomocy społecznej” mówił w rozmowie z Faktem twórca programu prof. Julian Auleytner.
Zwłaszcza że wbrew obiegowej opinii nie przyczyniło się do likwidacji ubóstwa.
Zdaniem dr hab. Michała Brzezińskiego z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego brak kryterium dochodowego sprawia, że 500 zł na każde dziecko przysługuje zarówno rodzicom, dla których ta kwota to poważne zasilenie domowego budżetu, jak i najbogatszym Polakom, którzy różnicy na koncie w żaden sposób nie odczują. Radio Zet przywołuje wypowiedź naukowca z ubiegłego roku, który przypomina nam, że na ten program wydajemy prawie 10 procent budżetu państwa. Jego zdaniem wystarczyłby ułamek tej kwoty, by zlikwidować w Polsce ubóstwo. Gdyby oczywiście program pomocy był inaczej skonstruowany. A tego, póki co, nikt się nie spodziewa, choć szykuje się nowelizacja przepisów.