A jednak, jak zauważa Britney Nguyen w MarketWatch, analityk Daniel Ives z Wedbush dostrzega w zachowaniu Apple niepokojące echa historii upadku BlackBerry.
Apple może przespać rewolucję sztucznej inteligencji tak, jak BlackBerry przespało moment przejścia rynku z klawiatur fizycznych na ekrany dotykowe
Tim Cook i jego zespół – zdaniem Ivesa – zachowują się tak, jakby AI była tylko chwilowym trendem, a tymczasem konkurenci (Google, Microsoft) monetyzują największy trend technologiczny ostatnich 40 lat.
Tu pojawia się ironia losu. Bo Apple ma w rękach coś, czego nie miał BlackBerry – gigantyczną bazę użytkowników: 2,4 mld aktywnych urządzeń i 1,5 mld iPhone’ów w codziennym użyciu. To potencjalnie idealny grunt, by wprowadzić innowacje AI i od razu trafić do masowego odbiorcy. Problem w tym, że - jak twierdzi Ives - Innowacje w zakresie sztucznej inteligencji nie dzieją się w murach Apple Park, a utalentowani inżynierowie odchodzą do konkurencji.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Czytaj też: Spieszmy się kochać Google Chrome, bo jego dni mogą być niestety policzone
Trzy kroki ratunkowe według Wedbush
- Kupno Perplexity AI – Ives rekomenduje przejęcie tego rosnącego gracza w wyszukiwarkach AI za nawet 30 mld dolarów. Cel: błyskawiczne wzmocnienie Siri, która dziś odstaje od konkurencji.
- Agresywna rekrutacja – Apple musi „przepłacić” za topowych menedżerów i specjalistów AI, zamiast próbować rozwijać kompetencje tylko od wewnątrz.
- Głębsza integracja z Google – mimo ryzyka regulacyjnego, Ives widzi sens w wbudowaniu modelu Gemini w iOS, uznając, że OpenAI raczej nie będzie w przyszłości naturalnym partnerem Apple. To chyba najbardziej kontrowersyjna z tez.
Czy analogia do BlackBerry jest trafna?
W sensie skali zagrożenia – jeszcze nie. BlackBerry w momencie swojej technologicznej drzemki nie miało tak potężnych zasobów, marki i lojalności klientów jak Apple dziś. Ale w sensie mechanizmu jest coś na rzeczy. Historia pokazuje, że nawet giganci mogą przegapić punkt zwrotny. Apple też zna smak wpadek - przypomnijmy np. opóźnienia w wejściu w usługi streamingowe czy ślamazarne tempo rozwoju Siri.
Różnica polega na tym, że Apple ma więcej czasu i pieniędzy, by nadrobić straty. Problem w tym, że AI rozwija się w tempie, które nie wybacza zwlekania. To, co w 2025 roku jest świeże, w 2026 może być już standardem. a w 2027 przeżytkiem.
Moja ocena tej sytuacji jest następująca
Według mnie Ives ma rację co do diagnozy, ale jego „plan ratunkowy” jest częściowo uproszczony. Kupno Perplexity mogłoby być mocnym sygnałem, ale Apple słynie z integracji pionowej, czyli woli tworzyć technologie we własnym zakresie, a nie polegać na partnerach. To działało w przeszłości, lecz przy AI czas gra przeciwko nim.
Jeżeli Cook faktycznie chce, by firma pozostała liderem, Apple musi przyspieszyć – i to nie tylko poprzez spektakularne akwizycje, ale też przez odważne decyzje produktowe. Samo dodanie „AI” do marketingu nadchodzącego wielkimi krokami szklanego iOS 26 nie wystarczy, jeśli użytkownik nie poczuje realnej różnicy w codziennym korzystaniu z urządzenia. Niestety, błędów w zarządzaniu imperium iPhone'a było w ostatnich latach wiele.