Nadchodzą Święta, a szpitale wypełniają się chorymi, starszymi ludźmi. Czasami dzieje się tak dlatego, że owym ludziom dokucza samotność. Innym razem to rodziny zostawiają ich pod opieką służby zdrowia. Jak to świadczy o naszym społeczeństwie?
Wigilia kojarzy się nam raczej z radosnym czasem spędzonym w rodzinnym gronie. Nie wszyscy jednak mają luksus spędzać ją z bliskimi. Osamotnieni, starsi ludzie często zgłaszają się wtedy do szpitali. Oczywiście na oddział nie jest wcale tak łatwo się dostać (potrzebne jest skierowanie albo wyraźne wskazanie), aczkolwiek starsza osoba zazwyczaj cierpi na taką ilość różnych chorób, że zabiera się ją na obserwację. Lekarze, pielęgniarki i inni podejrzewają co prawda, że niektórzy z ich pacjentów tak naprawdę nie chcą wracać do domu. Ale równie smutnym procederem jest tak zwana „babka świąteczna”.
O „babce świątecznej” wspominaliśmy Wam już w zeszłym roku, ale mimo tego, że media biją na alarm, starsi ludzie w dalszym ciągu oddawani są do szpitali. Także psychiatrycznych, bo w podeszłym wieku i siły umysłowe zaczynają szwankować.
Babka świąteczna w szpitalu
Czasami powodem do tego, by starszy człowiek znalazł się w szpitalu, jest wspomniana wyżej samotność. Nie nam oceniać, jakimi ludźmi byli ci staruszkowie za młodu – może faktycznie tak zaszli za skórę krewnym, że ci nie chcą ich widzieć na oczy? Może zostali całkowicie sami na świecie i nie ma już nikogo, kto mógłby im nalać barszczu i zaśpiewać „Wśród nocnej ciszy”? Może mają tak wyrodną rodzinę, iż ta o nich zapomniała?
„Babka świąteczna” zdarza się z kolei wtedy, gdy rodzina na pewien czas odstawia leki, lub – co gorsza – w ogóle nie karmi starszej osoby przed Świętami. Efekt da się przewidzieć: babcia lub dziadek znajdują się w ciężkim stanie i musi ich zabrać pogotowie. Kiedy wykonają oni wszelkie badania, rodzinka znika jako sen taki złoty, bo akurat ma zarezerwowany pensjonat w Karpaczu. Tyle ich widział.
I mamy chyba zwyciężcę.
Z grupy
Żona odstawila mężowi leki p-padaczkowe. Na SOR nie kryła, że to próba generalna przed świętami. Liczyła po ilu dniach bez leków dostanie napadu, tak by go oddać do szpitala na święta.
W jezyku ludzi i entów nie ma na to wystarczających słów…
— Jakub Kosikowski (@kosik_md) December 20, 2018
Dzieje się tak dlatego, że ludzie niejednokrotnie nie są w stanie sprostać ciężarowi opieki nad osobą, która owej opieki wymaga. Trzeba jej zmieniać pieluchy, czasami karmić łyżką, starsza osoba potrafi rzucać wyzwiskami, próbuje uciekać z domu, ciągle trzeba po niej prać, pamiętać o lekach, zaglądać w nocy, czy się dobrze czuje. Dla osób, które pracują, jest to czasem rzecz nie do przeskoczenia. Nie jest to godne podziwu.
Ktoś mi powie: nie jesteś w takiej sytuacji, nie oceniaj. Otóż jestem. Moja babcia jest chora na raka trzustki i wymaga bardzo troskliwej opieki. Wczoraj ubierałyśmy jej choinkę, żeby mogła cieszyć się Świętami w swoim pokoju. Przynosimy jej jedzenie, czuwamy nad nią, dbamy, by czuła się jak najlepiej.
Da się.
Da się u mnie. Nie znaczy, że u każdego.
Czcij ojca swego i matkę swoją
Oczywiście są domy, w których ludzie wcale nie chcą zajmować się starszymi osobami, bo te same osoby były dla nich okropne za czasów swojej młodości. Ale jeśli obchodzimy Boże Narodzenie w duchu katolickim, wiara nakazuje nam wybaczyć i opiekować się nawet tymi, którzy nas kiedyś skrzywdzili. Oczywiście w duchu świeckim może nas to wcale nie interesować. Wszystko zależy od tego, w co kto wierzy.
To, że rodziny zostawiają swoich starszych krewnych i nie kwapią się do ich odbioru świadczy o pewnej społecznej znieczulicy, ale może też i o swoistej asertywności. Tradycja uczy nas, byśmy dbali o naszych chorych. My czasami stajemy tej tradycji na przekór. Czy to dobrze, czy źle? Czy można to w ogóle oceniać w kategoriach dobra i zła? Na pewno nie jest to oczywiste.