Lewica przekonuje, że załatwiła Polkom bezpłatne aborcje w Finlandii. Jest tylko jeden warunek

Państwo Zakupy Zdrowie Dołącz do dyskusji
Lewica przekonuje, że załatwiła Polkom bezpłatne aborcje w Finlandii. Jest tylko jeden warunek

Bezpłatna aborcja w Finlandii dla Polek? Lewica przekonuje, że to możliwe i wykonalne. Premier Sanna Marin miała się do tego zobowiązać na spotkaniu z delegacją, na czele której stał Robert Biedroń. Wszystko ma zależeć od tego czy partia szefowej lewicowego fińskiego rządu utrzyma się przy władzy. A wybory za miesiąc.

Bezpłatna aborcja w Finlandii?

Od kiedy w Polsce obowiązuje niemal całkowity zakaz aborcji, kobiety chcące dokonać tego zabiegu robią to poza granicami kraju. Głównym kierunkiem od lat pozostają Czechy, ale tak naprawdę w praktycznie każdym państwie Unii Europejskiej da się ten zabieg wykonać pod mniejszymi restrykcjami niż w Polsce. Jest jednak jeden wspólny problem: koszty. Na przerwanie ciąży w zagranicznej klinice nie każdą kobietę stać. Te najuboższe praktycznie nie mają takiej możliwości. Albo decydują się na taki ruch doprowadzając się jednocześnie do finansowej ruiny. Stąd niecodzienny pomysł polityków polskiej Lewicy, by o wsparcie w tej sprawie udać się do swojej partyjnej koleżanki, rządzącej jednym z najbardziej liberalnych w tej dziedzinie państw UE.

Sanna Marin przyjęła grupę polskich polityków do siebie w czwartek. Razem zasiadają w jednej frakcji w europarlamencie i to z tego powodu między ludźmi Biedronia a fińskim rządem istnieje kanał komunikacji. Pochłonięta kampanią wyborczą Marin miała się zobowiązać do tego, że jeśli jej partia utrzyma się przy władzy, uruchomi program ułatwiający Polkom przerwanie ciąży. W Finlandii aborcji można dokonać do 12 tygodnia bez żadnych dodatkowych warunków. Według na razie mętnych i nieskonkretyzowanych zapowiedzi fiński rząd miałby wykładać swoje pieniądze nie tylko na to, żeby pokryć koszty zabiegu dla Polek, ale też zapewnić finansowanie dojazdu, pobytu i innych wydatków związanych z taką podróżą.

https://twitter.com/RobertBiedron/status/1631603149474504706?s=20

Czy taką zapowiedź możemy traktować serio?

Rozmawiałem dziś na ten temat z posłanką Lewicy Beatą Maciejewską, która brała udział w spotkaniu z Sanną Marin. Zapewniała, że aborcja dla Polek w Finlandii ma być powszechnie dostępna i niezależna od ich statusu majątkowego. I właśnie z tego powodu jakoś nie jestem w stanie uwierzyć w to, że ten pomysł się zmaterializuje. A przynajmniej nie w zapowiadanej formie. Po pierwsze – Finlandia to może i powierzchniowo spory, ale pod względem populacji niewielki kraj. Jakim cudem nieco ponad pięciomilionowe państwo miałoby wziąć na siebie potrzeby kobiet z kraju 37-milionowego? Po drugie: skoro wszyscy wiemy, że największy problem z dostępem do aborcji mają kobiety uboższe, to próg dochodowy powinien być właśnie jednym z podstawowych kryteriów zakwalifikowania do takiego bezpłatnego zabiegu. W przeciwnym razie Finlandię może czekać prawdziwy zalew wniosków, również od osób które na skorzystanie z prywatnej kliniki po prostu stać.

Zamysł jest taki, by rząd Finlandii przekazał nieokreśloną jeszcze kwotę organizacjom pozarządowym, które wzięłyby na siebie organizację takich bezpłatnych zabiegów dla Polek. Tu konkretów jednak również brak. I trudno się dziwić – na razie jedyne, co jest pewne, to to że pochłonięta kampanią wyborczą Sanna Marin złożyła ustną deklarację co do tego, co być może wydarzy się w przyszłości. Tymczasem nie ma nawet pewności czy partia fińskiej premier zachowa władzę (ostatnie sondaże dają jej drugie miejsce, ale ma szanse na zawiązanie koalicji). Poza tym trzeba pamiętać, że Finlandię z całą pewnością czeka dyskusja na temat tego czy społeczeństwo chce duże przecież pieniądze przeznaczać na coś, co powinno być obowiązkiem polskiego państwa. A fakt, że Polacy od lat sami wybierają sobie władzę, która praw kobiet nie respektuje, może być ważnym argumentem w rękach przeciwników wspólnego pomysłu Biedronia i Marin.