Za brak maseczki na klatce schodowej lub w windzie można dostać mandat

Gorące tematy Nieruchomości Zdrowie Dołącz do dyskusji (184)
Za brak maseczki na klatce schodowej lub w windzie można dostać mandat

Wiele osób zastanawia się, czy musi mieć zasłonięte usta i nos na terenach wspólnych bloków, w których mieszkają? Odpowiedź na to pytanie jest jednoznaczna: tak, trzeba nosić maseczką lub zasłaniać usta i nos chociażby szalikiem. Policja za niedostosowanie się do tego wymogu może wlepić mandat. 

Brak maseczki na klatce schodowej

O tym, że przepisy dotyczące obowiązku noszenia maseczek, są niespójne i niekiedy nielogiczne, pisaliśmy w ostatnich dniach na Bezprawniku wielokrotnie. Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 9 października 2020 r. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii liczy wiele stron, ogrom słów i między innymi dlatego jest tak ciężkie w interpretacji.

Paradoksalnie jednak w przypadku oceny, czy trzeba nosić maseczkę w bloku, jest dość jasne. Paragraf 27 określa, że nakłada się obowiązek zakrywania, przy pomocy odzieży lub jej części, maski, maseczki, przyłbicy albo kasku ochronnego ust i nosa m.in. w miejscach ogólnodostępnych, w tym na terenie nieruchomości wspólnych. Co to oznacza? Ano tyle, że trzeba zakryć usta i nos na klatce schodowej, w piwnicy, w podziemnym garażu, w windzie i na korytarzu prowadzącym do kilku mieszkań na piętrze.

Brak maseczki w windzie

Za niedostosowanie się do tego obowiązku policja może wlepić mandat w wysokości 500 zł (abstrahujemy tu od kwestii legalności ustanowionych zakazów, którą podważa wielu ekspertów, w tym rzecznik praw obywatelskich). Oczywiście w tych miejscach obowiązują te same wyłączenia ujęte w rozporządzeniu, jak w odniesieniu do innych miejsc. Maseczki nie muszą więc mieć m.in. dzieci do ukończenia piątego roku życia oraz osoby z trudnościami w samodzielnym zakryciu lub odkryciu ust i nosa.

Co ważne, sankcje nakładać mogą tylko uprawnione podmioty, w praktyce policja. Jeśli więc jakąkolwiek karę chciałby wymierzyć zarządca nieruchomości, prezes spółdzielni mieszkaniowej czy członek rady osiedla – nie może tego uczynić. Jego możliwości kończą się na powiadomieniu policji o tym, że ktoś nie stosuje się do nakazów. Podobnie jest z korzystaniem z windy przez więcej osób niż to wskazane na informacji przywieszonej do drzwi wejściowych do kabiny. W praktyce jest bowiem tak, że często winda ma określony udźwig i wskazaną maksymalnie liczbę osób, ale zarządzający nieruchomością, z uwagi na koronawirusa, przywiesza kartkę typu „w windzie mogą przebywać maksymalnie dwie osoby”. I choć ma to uzasadnienie sanitarne, to brakuje ku temu jakiejkolwiek podstawy prawnej. W efekcie nie wolno nikogo ukarać za to, że jechał windą w towarzystwie np. pięciu osób, a nie jednej. Pod warunkiem – rzecz jasna – że miał zakryte usta i nos.