Przeciętny Kowalski za swoją wypłatę może sobie kupić co najwyżej pół iPhone’a 11

Technologie Dołącz do dyskusji (253)
Przeciętny Kowalski za swoją wypłatę może sobie kupić co najwyżej pół iPhone’a 11

Wczorajsza konferencja „Apple Special Event” jak co roku dostarczyła informacji i nowości, a także argumentów przeciwnikom marki. Cena iPhone 11 prezentuje się, jak co roku, dosyć zastanawiająco. Sprawdzamy, jak wygląda w zestawieniu z płacą minimalną — nie tylko w Polsce.

Cena iPhone 11

Konferencja została przez Apple po raz pierwszy w historii udostępniona na YouTube. Konserwatywni fani marki rzekliby pewnie o tempora, o mores! ale nie jest to bynajmniej przejaw upadku wartości, którymi podąża Apple. Współpraca pomiędzy gigantami jest bowiem wymuszona, bo żaden z nich nie ma monopolu na wszystkie technologiczne aspekty współczesnego cyfrowego życia.

Sposób udostępnienia corocznego wydarzenia nie jest jednak najistotniejszy. W końcu poznaliśmy najnowsze urządzenia serii iPhone, a także — co dla polskiego klienta jest szczególnie istotne — ich ceny. Przy okazji ubiegłorocznych premier, pokusiłem się o napisanie pewnego tekstu. iPhone Xs Max w najdroższej wersji był dla Polaka dobrem niewątpliwie luksusowym, za który można było pojechać na wakacje, kupić sobie kilka kangurów, a także metr kwadratowy mieszkania w Warszawie.

 

iPhone 11 w podstawowej, najtańszej wersji, kosztuje 699 dolarów, co w przeliczeniu na złotówki wynosi ok. 2750 złotych. Oczywiście przy zastosowaniu samego przelicznika. Dodając VAT, a także inne koszty, cena urządzenia w Polsce jest wyższa i wynosi 3599 złotych.

iPhone 11 Pro kosztuje w najtańszej wersji 5199 złotych, w najdroższej 6949 złotych. Swoistą powtórkę z rozrywki serwuje nam Apple w odniesieniu do iPhone 11 Pro Max, który jest najdroższym iPhonem w historii. W najtańszej wersji, jego cena to 5699 złotych, ale w najdroższej – 512 GB — aż 7449 złotych.

Czytaj też: Co jest droższe, niż iPhone 11? Na przykład zniszczenie smartfona Apple, jego cena winduje też koszty sądowe

Cena iPhone 11 a minimalna krajowa

Minimalne wynagrodzenie w 2019 roku to 2250 złotych brutto. W wypadku osoby zatrudnionej na etacie, która nie jest objęta zwolnieniem z PIT dla młodych i która nie uczestniczy w PPK, pensja netto w wypadku otrzymywanego minimalnego wynagrodzenia to około 1600 złotych. Jak można zauważyć, Polak nie jest w stanie kupić nawet pół iPhone 11.

Dla kontrastu, minimalne wynagrodzenie za pracę w niemczech to 1557 EUR. Obliczenie pensji netto w wypadku zarobków naszych zachodnich sąsiadów jest problematyczne, bo na realną płacę składa się wiele czynników, od wieku, przez liczbę dzieci, na przynależności do koscioła (który finansowany jest z podatków wiernych, jeżeli się na to zgodzą) kończąc. Załóżmy jednak, w dużym uproszczeniu, że przeciętny niemiecki 30-latek zarabia – przy najniższej krajowej – 1200 EUR.

Cena iPhone 11 w Niemczech (599/749EUR) pozwala na kupno aż dwóch takich urządzeń, jeżeli kupujący przyniesie do sklepu stare urządzenie. Co więcej, niemiecki obywatel może sobie ze swojej pensji sfinansować nawet najdroższego iPhone 11 Pro Max, jednak w najtańszej wersji.

Cena iPhone 11 w USA

Ciekawie również prezentuje się amerykańska cena iPhone 11 w kontekście tamtejszych zarobków. Minimalna stawka godzinowa jest jednak zależna od stanu, jednak przyjmijmy, że wynosi od 7 do 14 dolarów za godzinę, bo w taki sposób jest określona. Odnosząc to do ceny iPhone’a 11 (599/699 dol.) zauważyć można, że amerykanin (zarabiający „minimalną”), pracować musi na swoje urządzenie od 50 do 100 godzin.

Oczywiście wielu obywateli USA korzysta z dedykowanych ofert operatorów, płacąc niewielką sumę miesięcznie, zamiast kupować urządzenie wprost z Apple Store.

Urządzenia marki Apple stały się w Polsce, z racji zarobków i wysokości ustalanych cen, dobrami luksusowymi. Trzeba również pamiętać, że obiecywana przez PiS znaczna podwyżka minimalnej krajowej do – finalnie – aż 4000 złotych brutto, co u wielu osób budzi strach przed hiperinflacją, w praktyce i tak nie pozwoliłoby na zakup iPhone 11 w najtańszej wersji. Może i jest to najbardziej infantylny przykład, ale dobrze obrazuje, że chęć do nadążania za najnowszymi trendami po prostu nie pasuje do polskiej rzeczywistości w kwestii zarobków.