A jednak jest coś, co drożeje szybciej niż mieszkania. To… działki pod domy

Finanse Nieruchomości Dołącz do dyskusji (75)
A jednak jest coś, co drożeje szybciej niż mieszkania. To… działki pod domy

Ceny mieszkań rosną szybko? Owszem, ale to i tak nic w porównaniu do tego, jak kształtują się ceny działek pod domy. Tu wzrosty potrafią wynosić nawet niemal 100 proc.!

Bardzo wysoka inflacja i niskie stopy procentowe ostro wywindowały ceny mieszkań. Stawki rosną i po kilkanaście procent w porównaniu do zeszłego roku.

Ceny działek pod domy. Tak drogo jeszcze nie było

Te wzrosty wydają się jednak symboliczne, gdy popatrzymy na ceny działek pod domy. Z najnowszego raportu Otodom.pl i Bankiera wynika, że w Warszawie i we Wrocławiu podrożały one we wrześniu (w porównaniu z wrześniem 2020) aż o 21 proc. To jednak wcale nie są miasta rekordowych wzrostów.

W Gdańsku na przykład mamy wzrost o ponad 42 proc., w Olsztynie o 80 proc., a w Gorzowie Wlkp. o niemal 95 proc.! Znaczące wzrosty cen działek pod domy można zaobserwować w prawie wszystkich większych miastach, choć są dwa wyjątki – Łódź oraz Białystok. W tym pierwszym mieście ceny spadły o 16 proc. względem ostatniego września, a w tym drugim – o 3 proc.

Ile więc dziś kosztuje działka pod dom? Średnia cena mkw. w stolicy to w tej chwili 1074 zł, w Gdańsku – 777 zł, w Poznaniu – 737 zł, w Krakowie – 720 zł, a we Wrocławiu – 642 zł – wynika z danych Otodom. Ale już w Gorzowie, gdzie ceny tak bardzo podskoczyły, ciągle jest stosunkowo tanio – metr kosztuje teraz średnio 148 zł.

Co ciekawe,  według danych GUS we wrześniu 2021 r. rozpoczęto budowę aż 10,2 tys. domów – a to niemal piętnastoprocentowy wzrost w stosunku do 2020 r. Nie jest więc tak, że ceny działek pod domy wystraszyły tych, którzy chcieli się wybudować.

Czemu działki tak drożeją?

Wzrosty są tu więc bardzo imponujące, ale czy zaskakujące? Skoro nawet budowane na granicy prawa mikrokawalerki w wielkich miastach znajdują nabywców, to nie dziwi, że nie brak chętnych na przestronne działki. Inna sprawa, że wolnych przestrzeni pod zabudowę w dużych miastach jest coraz mniej – a to rzecz jasna sprzyja wzrostowi cen.

Swoje zrobiła z pewnością pandemia. Lepiej w końcu kolejne lockdowny spędzać w domu z ogrodem, a nie w ciasnym mieszkaniu. Inna sprawa, że działki nie trzeba przecież zabudowywać. Może być przecież świetną inwestycją. No, chyba że faktycznie rośnie nam bańka na rynku nieruchomości.